– 1943 roku:
W futorze Bołdyń pow. Kostopol Ukraińcy wdarli się do domu i zastrzelili 4-osobową rodzinę Nowosza; ojca i 3 dzieci, lat: 8, 11 i 16.
We wsi Młodzianówka pow. Kostopol: „W dwa dni później (po mordzie 11 marca w Marcelówce – przypis S.Ż.), tym razem w Młodzianówce, banda ukraińska zamordowała 22-letniego Fabiana Kuriatę, s. Adama. Został pochowany tego samego dnia na cmentarzu parafialnym w Bereznem”. (Dr hab. Andrzej Wawryniuk: Służyli Bogu, ludziom i ojczyźnie. Rzecz o duchowieństwie katolickim na Wołyniu w godzinie próby. W: https://kresy.pl/kresopedia/sluzyli-bogu-ludziom-i-ojczyznie-rzecz-o-duchowienstwie-katolickim-na-wolyniu-w-godzinie-proby/ ; 22 marca 2019 ).
We wsi Płoska pow. Równe, świadek Andrzej Różycki: „Ojciec mój Bolesław Różycki, z wykształcenia historyk, po ukończeniu studiów na U[niwersytecie] W[arszawskim], powrócił na Wołyń i podjął pracę jako nauczyciel […]. Po 17 września 1939 roku, po trzykrotnych nieudanych próbach przekroczenia granicy na Bugu (chciał połączyć się z rodzonym bratem Kazimierzem, zamieszkałym w Warszawie), zamierzał przeczekać wojnę we wsi Płoska (gm. Diatkowicze), gdzie w tamtejszej gorzelni, zarządzanej przez kolonistów czeskich, dostał pracę buchaltera. We wsi, niemal w całości zamieszkałej przez Ukraińców, prócz wspomnianych kolonistów, przebywały dwie rodziny polskie: my (tzn. ojciec, mama, ciocia i ja) oraz Warpechowscy. […]. Zapamiętałem z rozmów z matką, że Warpechowski był kowalem i we wsi miał kuźnię, a Krysia – najmłodsze dziecko z tego małżeństwa, tragicznego dnia 13 marca 1943 roku, była niemowlęciem. Przed tą datą atmosfera we wsi nie wskazywała na jakikolwiek dramat. Współżycie z Ukraińcami było poprawne. Ponadto ojciec mój, który wychowywał się nad Horyniem razem Ukraińcami (mama pochodziła z centrum Polski), umiał zjednywać sobie ludzi i żył w przyjaźni z miejscowymi ukraińskimi rodzinami. Dnia 13 marca (było już ciemno) przybiegła do nas Ukrainka, u której mama brała dla mnie mleko, i powiedziała, żebyśmy jak najszybciej uciekali, bo do wsi przyszli ludzie, którzy mordują Polaków. Ojciec w tym czasie był w pracy. Mama dowiedziała się, że jego zabrali, ale im uciekł (gorzelnia znajdowała się na drugim końcu wsi). [W tym czasie nastąpił] dramat [rodziny] Warpechowskich. Po nagłym wkroczeniu do ich domu hordy pijanych zwolenników samostijnej Ukrainy […], rodzice Krysi, nie mając czasu na zastanawianie się, instynktownie uciekli do ogrodu bez dzieci […]. Tymczasem oprawcy wywlekli z domu do kuźni dwójkę dzieci, prawdopodobnie już nieżywych (mama mówiła mi, że Warpechowscy nie słyszeli płaczu), by tam poodrąbywać siekierami kończyny i głowy, które przybite zostały do ścian kuźni. Krysia (jako niemowlę) ocalała, ponieważ […] w ostatniej chwili, została przykryta pierzyną przez jedno z dzieci. […] Tej nocy uciekaliśmy razem z Warpechowskimi do Równego. Czy na przełaj, piechotą? Prawdopodobnie furmanką Warpechowskich bocznymi drogami, by nie natknąć się na podobne hordy zdziczałych z nienawiści ludzi. W Równem, mieszkając u kuzynów ojca (rodzina Trębeckich), mama moja cały czas wierzyła w to, że ojciec żyje. Pisała do babci Ani, do Ostroga, i do znajomych. Pozytywne odpowiedzi nie nadchodziły. Nasz dramat rozegrał się miesiąc po tamtym dramacie. Matka moja otrzymała wiadomość, że 13 kwietnia ciało ojca znaleziono w lesie, a ściślej w rowie, przykryte gałęziami. Znalazła je pewna Ukrainka, która zbierała w lesie chrust na opał. Mama nie organizowała pogrzebu, który odbył się dopiero w dniu 14 maja 1943 r. Zajęli się tym, bez naszej zgody, pracodawcy ojca. Kiedy przybyliśmy do Płoski, trumnę z ciałem przetransportowano (czy z udziałem księdza, tego nie pamiętam) na cmentarz rzymsko-katolicki w pobliskim Szpakowie, w asyście żołnierzy Wehrmachtu, a na 12 topolach przy drodze do Szpakowa widzieliśmy 12 wisielców, Ukraińców, rzekomo tych, którzy zamordowali ojca. Obraz ten pamiętam do dziś, mimo że miałem wtedy 5,5 roku. Może dlatego, że mama moja strasznie płakała – płakała nie tylko z powodu utraty męża; również ze wstydu i bezsiły, że oto Niemcy w mundurach odprowadzają na cmentarz członka AK. […] Po wojnie nie odwiedzałem mogiły ojca, nie ciągnęło mnie na Ukrainę i nie brałem udziału w żadnej wycieczce ”. (Andrzej Rożycki; w: BIULETYN IPN, Nr 1–2 ( 96–97). Styczeń–Luty 2009).
We wsi Skomorochy pow. Hrubieszów policjanci ukraińscy z Grabowca zamordowali 13 Polaków.
– 1944 roku:
W miasteczku Bołszowce pow. Rohatyn: „13.III.1944 Bołszowce pow. Rohatyn Ks. Czosnek zamordowany”. (1944, 17 lipca – Pismo PolKO w Stanisławowie do Dyrektora RGO w Krakowie zawierające imienny spis osób uprowadzonych i zamordowanych od początku napadów, od września 1943 do 15 lipca 1944. W: B. Ossol. 16721/1, s. 349-373). „Uprowadzony w biały dzień przez ludobójczą ukraińską organizację OUN/UPA – wywołany pod pozorem opatrzenia chorego. Torturowany – wyrwano mu język, obcięto genitalia, a ciało porąbano na kawałki.” (http://www.swzygmunt.knc.pl/MARTYROLOGIUM/POLISHRELIGIOUS/vPOLISH/HTMs/POLISHRELIGIOUSmartyr0407.htm).
W osadzie Chrobrów pow. Łuck Ukraińcy zamordowali 23-letnią Janinę Hetmańczuk.
We wsi Hleszczawa pow. Trembowla podczas ataku na plebanię i kilka sąsiednich polskich zagród Ukraińcy zamordowali 15 Polaków, przeżył ranny ks. Kazimierz Białowąs.
We wsi Maleniska pow. Brody Ukraińcy oraz esesmani ukraińscy z SS „Galizien – Hałyczyna’ zamordowali 40 Polaków: 26 ze wsi Maleniska oraz 14 uciekinierów z innych wsi, m.in. ze wsi Wierzbowczyk 5 Polaków: Jan Dajczak lat 22 oraz rodzeństwo nazwisku Strąg: Franciszek ur. 01.01.1927 r., Maria ur. 22.09.1931 r., Rozalia ur. 06.03.1921 r. oraz Stanisława ur. 16.11.1935 r.
Koło wsi Masłomęcz pow. Hrubieszów przy drodze zostało zamordowane małżeństwo Jankowskich z Żulic. Jechali oni do Hrubieszowa konną bryczką, gdy zatrzymali ich ludzie ubrani w mundury SS-Galizien. Dalsze losy małżeństwa nie są znane. Wiadomo, że nie wrócili do domu i wszelki ślad po nich zaginął. Woźnica (furman rodziny Jankowskich) powrócił sam z końmi i pustą bryczką. Woźnicą był Ukrainiec ze wsi Żulice. Późniejsze poszukiwania Jankowskich a także ich ciał nie dały rezultatu. Inni: Z rąk nacjonalistów giną podczas przewożenia leków do Hrubieszowa Ewa i Jerzy Jankowscy spokrewnieni z Marią Skłodowską – Curie. (Szymon Solak: Prześladowania ludności Ziemi Hrubieszowskiej przez ukraińskich nacjonalistów w latach 1939 – 1947 ze szczególnym uwzględnieniem ich współpracy z okupantem hitlerowskim; w: Ludobójstwo OUN – UPA na Kresach Południowo-Wschodnich, pod red W. Listowskiego, t. 4, Kędzierzyn-Koźle 2014).
We wsi Modryniec pow. Sokal (pow. Hrubieszów) Ukraińcy zamordowali 2 Polaków: ojca z małoletnim synem. „W toku prowadzonego śledztwa ustalono, iż w okresie 1943 – 1944 w miejscowości Modryniec miały miejsca liczne zabójstwa ludności polskiej dokonane przez nacjonalistów ukraińskich wymierzone w polską ludność cywilną. Było to następstwem zakrojonej na szeroką skalę akcji przeprowadzonej na terenie powiatu hrubieszowskiego, mającej na celu fizyczną eksterminację zamieszkałej na tym terenie ludności polskiej”. (IPN Lublin, sygn. S. 119/11/Zi ).
We wsi Obydów pow. Kamionka Strumiłowa: „13.03.1944 r. zostali zamordowani Sobiecki i.n. l. 56 z żoną l. 52.” (prof. dr hab. Leszek Jankiewicz: Uzupełnienie…, jw., tom 7).
We wsi Orzechowczyk pow. Brody zamordowali 5 Polaków (Kubów…, jw.).
We wsi Popowce pow. Brody zamordowali 10 Polaków.
W leśniczówce Pustka koło wsi Maleniska pow. Brody Ukraińcy zamordowali 8-osobową rodzinę polską (w tym 4 dzieci z najstarszą córką lat 13), która uciekła ze wsi Szyszkowce.
We wsi Skomorochy Duże pow. Hrubieszów zamordowali 5 Polaków, w tym 3 kobiety.
We wsi Tłusteńkie pow. Kopyczyńce zamordowali Stanisława Kulczyckiego.
We wsi Udnów pow. Żółkiew: „Dnia 13 marca w Udnowie ad Kulików [Żółkiew] zamordowany został Tadeusz Einchelberg, lat 35.” (1943 sierpień – 1944 kwiecień – Meldunki i raporty z PolKO Lwów-powiat przesłane do Delegata RGO we Lwowie dotyczące napadów i mordów dokonanych na ludności polskiej powiatu lwowskiego. W: B. Ossol. 16722/1, s. 45, 51, 55-63, 67-69).
We wsi Wierzbowczyk pow. Brody zamordowali co najmniej 10 Polaków (Kubów…, jw.). „Jan Dajczak, który został zabity 13,03.44 r. w Wierzbowczyku jest bratem mojej teściowej – Marii Dajczak, która ma 84 lata i żyje. On wtedy miał 15 lat, nie 21. Jan mieszkał w wiosce pod nazwą Boleslawów razem ze swoją matką. Jego ojciec i siostra byli wywiezieni do Rosji. Kiedy usłyszał ze Ukraińscy terroryści operowali w okolicy uciekł do pobliskiego lasu. Jego znaleźli Ukraińcy konni. On rozmawiał płynnie po ukraińsku i powiedział im ze jest Ukraińcem. Zabrali Jana ze sobą. Kiedy doszli do wioski Styberówka został zdradzony przez mężczyznę pod nazwiskiem Sikora, Ukraińca, który pracował na ich roli. Sikora opowiedział, że Jan jest Polakiem, a nie Ukraińcem. Oni wtedy jego powiesili na drzewie.” (Bert Bakker, Nelspruit, South Africa; w: www.stankiewicze.com/ludobojstwo.pl).
– 1945 roku:
W miasteczku Krystynopol pow. Sokal: „13.03.1945 r. zostali zam. w czasie napadu na posterunek milicyjny – cywile: Gruszka Władysław l. 21, oraz Paszkowscy Helena i Kazimierz.” (Prof. dr hab. Leszek S. Jankiewicz: Uzupełnienie…, jw.; Seria – tom 8).
– 1946 roku:
We wsi Nienadowa pow. Przemyśl Ukraińcy uprowadzili 12 Polaków, uciekinierów ze wsi Tarnawka po jej spaleniu, i ich zamordowali.
– 1947 roku:
We wsi Wola Piotrowa pow. Sanok UPA uprowadziła i zamordowała Józefa Zająca, sołtysa.