– 1943 roku:
W kol. Hipolitówka pow. Kostopol Ukraińcy podpalili zagrodę Józefa Guziewicza a jego żonę zarąbali siekierami.
We wsi Kułaczkowce pow. Kołomyja zamordowali poprzez uduszenie 29-letniego Polaka, plut. Jana Nowickiego.
W kol. Michałówka pow. Kostopol zamordowali rodzinę Boziów: matkę i jej 4 dzieci.
We wsi Ropienka pow. Lesko zamordowali Polaka o nazwisku Szczawiński.
W osadzie leśnej Zadąbrowie gmina Rafałówka pow. Sarny Ukraińcy zamordowali około 20 Polaków. Słabo uzbrojona samoobrona pod dowództwem ppor. Adama Roskowińskiego nie mogła powstrzymać bandytów. Ocaleli uciekali w stronę stacji kolejowej w Rafałówce, gdzie stacjonował oddział Wehrmachtu (Dariusz Jakóbek: Skrwawiona ziemia, zapomniane ofiary; w: „Pabianice”, nr 8/2016; za: https://pabianice.tv/rzez-wolynska-na-fotografii/).
– 1944 roku:
We wsi Bybło pow. Rohatyn: „17.III.1944 Bybło pow. Rohatyn Zabici Biliński Karol; Siekierski Jan; Bigus Marian; Czajkowski Marian; Paszczyński Kazimierz; Klementowski Ludwik; Siekierski Rudolf; Kopiorski Feliks; Wiśniowski Marian; Jastrzębski Ludwik; Jastrzebski Kornel; Kopowska i jej 3 dzieci; Stryjski Marian; Siekierski Bolesław; Siekierski Józef.” (1944, 17 lipca – Pismo PolKO w Stanisławowie do Dyrektora RGO w Krakowie zawierające imienny spis osób uprowadzonych i zamordowanych od początku napadów, od września 1943 do 15 lipca 1944. W: B. Ossol. 16721/1, s. 349-373).
We wsi Dołhobyczów pow. Hrubieszów Ukraińcy zamordowali 13 Polaków spędzonych do Domu Ludowego oraz 4 Polaków na drodze za wsią, łącznie 17 Polaków, w tym kobiety.
We wsi Hubin pow. Buczacz zamordowali 11 Polaków i 1 Ukrainkę, żonę Polaka: „17.03.1943 r. została zamordowana rodzina Pilipczuków: Julian (ojciec i mąż), Katarzyna z domu Morszczan (jego żona Ukrainka), i 3 córki: Eleonora, Bronisława i Julianna; Z drugiej rodziny Pilipczuków zostali zam.: Antoni (ojciec), jego żona Katarzyna z domu Pasieczna i córka Eleonora l. 19 oraz 4 osoby NN.” (prof. dr hab. Leszek Jankiewicz: Uzupełnienie…, jw., tom 7).
We wsi Klubowce pow. Tłumacz uprowadzili do Nadrożnej i zamordowali Józefa Skrzypnika.
We wsi Kułaczkowce pow. Kołomyja na drodze do stacji kolejowej w Gwoźdźcu został uduszony Jan Nowicki, plutonowy, uczestnik bitwy nad Bzurą.
We wsi Nadorożna pow. Tłumacz zamordowali 37 Polaków. „Aż trudno sobie wyobrazić, że 91-letnia dziś kobieta przeżyła tyle lat w rozpadającej się chacie: bez prądu, ogrzewania, bieżącej wody. W chałupie, która grozi zawaleniem, z odpadającymi dachówkami i dziurami w ścianach większymi niż drzwi czy okna. Tragiczna historia ostatniej Polki w Tłumaczu pokazuje, jaki los spotkał naszą rodaczkę ze skraju Pokucia. Mimo życiowego dramatu nie traci ona pogody ducha, a Fundacja Studio Wschód robi wszystko, by ułatwić jej funkcjonowanie i podnieść na duchu. Życiowy dramat naszej rodaczki rozpoczął się pod koniec drugiej wojny światowej, gdy pani Józefa miała 19 lat. Wtedy to na jej oczach Ukraińcy z UPA pojmali, a następnie zamordowali około 30 Polaków z Nadorożnej. Widok jadących furmanek z trumnami, z których krew sączyła się na ulice, był przerażający dla ówczesnej nastolatki. Jak twierdzi pani Józia, właśnie wtedy przestała żyć. Na skutek przesiedleń, rodzinny Tłumacz (ówczesne województwo stanisławowskie) pani Muczulskiej opuścili praktycznie wszyscy Polacy. Niezłomna Polka postanowiła jednak zostać na ziemi, którą tak bardzo kochała i kocha do dziś. Początkowo mieszkała z matką, jednak mając trzydzieści kilka lat, nasza rodaczka straciła i ostatnią bliską osobę. Budynek, który zamieszkuje pani Józefa jest w opłakanym stanie, grozi nawet zawaleniem. Nie ma w nim praktycznie niczego: elektryki, bieżącej wody, ogrzewania podczas zimy. A te na Ukrainie są straszne, mróz sięga tutaj do minus 40 stopni Celsjusza. Jak starsza kobieta, mogła przeżyć tyle lat w szopie, do której zimą wlatuje śnieg?” (Ostatnia Polka w Tłumaczu. Tragiczna historia naszej rodaczki z Pokucia; 28.05.2016; w: http://www.studiowschod.pl/artykuly/ostatnia-polka-w-tlumaczu-tragiczna-historia-naszej-rodaczki-z-pokucia-galeria/ ).
We wsi Oszczów pow. Hrubieszów upowcy z sotni „Jahody” zamordowali 16 Polaków zwołując ich na tzw. „zebranie pojednawcze” w Domu Ludowym, zapoczątkowało to polsko-ukraińskie starcia w tej miejscowości, które trwały do 19 marca, w ich wyniku zginęło następnych 23 Polaków (Motyka…, s. 193; Tak było…: w przypisie podaje on, że według źródeł ukraińskich zebranie w Oszczowie było… zasadzką polską, patrz: 1947. Propamjatna knyha… s. 110; Polacy zrobili więc zasadzkę, aby ich wymordowano). „Śledztwo w sprawie zbrodni przeciwko ludzkości, popełnionej w dniu 17 marca 1944 r. we wsi Oszczów i innych miejscowościach województwa lubelskiego, poprzez zabicie co najmniej 117 osób spośród polskiej ludności cywilnej, przez funkcjonariuszy państwa niemieckiego, we współudziale policji ukraińskiej oraz nacjonalistów ukraińskich. (S.49/07/Zi ). W toku prowadzonego postępowania ustalono, iż nacjonaliści ukraińscy współpracujący z jednostkami niemieckimi, dokonywali napadów na jeszcze inne pobliskie miejscowości, a mianowicie: Dołhobyczów, Kryłów, Witków, Kabłubiska, Siekierzynka, Horoszczyce, Żabcze, Poturzyn, Honiatyń, Uhrynów, Gołębie, Zaręka, Sulimów, Uśmierz, Waręż, Liwcze, Winniki, Leszków, Hulcze, Rusin, Chochłów, Dłużniów, Myców, Chłopiatyn, Przewodów, Smoligów, Modryniec, Łasków, Mołczyny. Akcje te przeprowadzane były w latach 1941 – 1947, niejednokrotnie dochodziło do kilku napadów na jedną miejscowość, w krótkim odstępie czasu.” IPN Lublin, S.49/07/Zi). Relacja Władysława Zielińskiego: „Większość mieszkańców Oszczowa o mającym się odbyć „zebraniu pojednawczym” dowiedziała się dopiero 17 marca w godzinach rannych […] Nikt nie przypuszczał, że dzień 17 marca 1944 roku będzie ostatnim normalnym dniem w życiu Oszczowa. […] Tłumnie przybyli na zebranie w Domu Ludowym zarówno Polacy jak i Ukraińcy. […] Oczekiwanie na rozpoczęcie zebrania przedłużało się. […] Część ludzi weszła już do środka a cześć pozostała na dworze nie zwracając uwagi na to, co się dzieje. Kilku młodych chłopców, należących do konspiracji zrozumiało, że za tym wszystkim coś się kryje i trzeba być czujnym. Samorzutnie pilnie obserwowali wszystko, co się wokół nich dzieje. W pewnym momencie zauważyli, że od strony Honiatyna jadą trzy furmanki. Natychmiast wysłano zwiad by zaobserwować gdzie się zatrzymują i co będą robić. Zwiadowca zdołał oddalić się o Domu Ludowego około 200 metrów. W tym czasie wozy przejeżdżały już szosę Dołhobyczów – Waręż z mężczyznami w mundurach niemieckich i ukraińskiej policji, uzbrojonych w broń maszynową. Wypadki potoczyły się błyskawicznie. Młodzi mężczyźni zorientowawszy się, jakie im grozi niebezpieczeństwo, wezwali wszystkich do ucieczki i sami zaczęli uciekać. Zrobiło się ogromne zamieszanie. Wszyscy uciekali. Przybysze widząc to błyskawicznie obskoczyli plac, na którym znajdowała się Dom Ludowy. Było ich dziesięciu. Trzech w mundurach niemieckich, hełmach i ciemnych okularach, czterech w mundurach policji ukraińskiej i trzech w cywilu. W czterech rogach postawili karabiny maszynowe. W pierwszym momencie nie mogli zapanować nad tłumem. Rozkazali wszystkim położyć się na ziemię potem polecili wstać. Uspokoiliby nikt się niczego nie bałby nie robił popłochu. Polakom polecili wchodzić do Domu Ludowego a Ukraińcom kazali iść do domu, ale Ukraińcy nie szli tylko biegiem uciekali robiąc ponowne zamieszanie. Sadzono, że to łapanka do Niemiec. Między uciekającymi Ukraińcami znalazło się wielu Polaków. Po wepchnięciu wszystkich Polaków do Domu Ludowego, sprawdzeniu dokumentów i odebraniu pieniędzy polecono uwięzionym usiąść na scenie na ziemi. Weszło pięciu mężczyzn. Czterech w mundurach ukraińskiej policji, piąty z „Diechtiarowem”, a pozostali z bronią maszynową. Właściciel „Diechtiarowa” przykląkł na jedno kolano, ale coś mu się zacięło, pozostali zaczęli go sztorcować po ukraińsku, zdenerwowany wybiegł na dwór, ale po kilku sekundach wrócił i przejechał się dwukrotnie serią po siedzących Polakach. Pozsyłali też strzelali. Rozległy się głosy kościelnych dzwonów. Mordercy wyskoczyli z Domu Ludowego, ściągnęli ubezpieczenia, które plądrowały już zabudowania Piotrowskich, wskoczyli na furmanki i odjechali w kierunku Honiatyna przy dźwięku szalejących dzwonów kościelnych. Po drodze zdążyli jeszcze zabić cztery osoby narodowości polskiej. W Oszczowie zapanował sądny dzień”. (Władysław Zieliński: Tragedia Oszczowa, w: Jaroszyński W., Kłembukowski B., Tokarczuk E., Łuny nad Huczwą i Bugiem, Walki oddziałów AK i BCh w obwodzie Hrubieszowskim w latach 1939-1944, Zamość 1992, s. 198-200). Inni: „11 marca sotnia „Jahody”, czyli Iwana Sycz-Sajenki, dokonała mordu w Oszczowie w gminie Dołhobyczów. Jak podaje Jerzy Markiewicz, sołtys mieszanej narodowościowo wsi Oszczów, zaciekły ukraiński nacjonalista, niejaki Juszczak zwołał zebranie miejscowej społeczności, rzekomo mające doprowadzić do uspokojenia sytuacji i niedopuszczenia do wzajemnych walk. To braterskie spotkanie miało się odbyć w Domu Ludowym. Do udziału w nim zaproszono miejscowego popa prawosławnego i księdza katolickiego. Ksiądz nie wziął w nim udziału, bo zatrzymał go miejscowy Ukrainiec, ostrzegając, że zebranie to podstęp. Zaprowadził księdza do mieszkania Piotrowskich, co uratowało mu życie. Gdy spotkanie rozpoczęło się, pod Dom Ludowy podjechała na saniach sotnia UPA, dowodzona przez Iwana Sycz-Sajenkę pseudonim „Jahoda” i otoczyła budynek, w którym odbywało się spotkanie. Ukraińcom kazano wyjść, a Polaków wystrzelano z broni maszynowej. Pod zwałami trupów ocalało tylko dwóch mężczyzn, którzy stali się świadkami zbrodni. Pozostałej przy życiu ludności polskiej oprawcy „Jahody” nie zdążyli wymordować, bo ksiądz katolicki widząc, co się dzieje, pobiegł do kościoła i zaczął bić w dzwony na trwogę. Przestraszyło to „Jahodę”, że dzwony ściągną jakiś polski oddział. Polecił oddziałowi wsiąść na sanie i odjechać w stronę Honiatyna. Ludność polska natomiast uciekła do polskiej miejscowości Horoszczyce.” (Marek A. Koprowski: Łuny na Wschodzie; Poznań 2019, s. 102 – 103)
We wsi Płowe pow. Radziechów Ukraińcy zamordowali 8 Polaków, w tym zastrzelili 16-letniego Kazimierza Szewczyka i zwłoki wrzucili do studni.
We wsi Ropienka pow. Lesko policjant ukraiński o nazwisku Worona zastrzelił Polaka Szczawińskiego.
We wsi Rzeczyca pow. Tomaszów Lubelski Ukraińcy zamordowali 23 Polaków.
We wsi Staje pow. Rawa Ruska: „17 marca 1944 roku liczna grupa wyrostków ukraińskich, w wieku od 15 do 18 lat napadła na polskie zagrody i wymordowała wszystkich napotkanych Polaków. Zginęli wtedy: Katarzyna Dziuroń (92 lata), zatłuczona kołkami w łóżku, Józef Dziuroń (85 lat), zakłuty nożami w łóżku, Jan Dziuroń, syn Katarzyny (70 lat), zakłuty nożami, Helena Białoskórska (88 lat), Paweł Legażyński (70 lat), zastrzelony na podwórzu, Anna Górnicka (65 lat), zamordowana, a zwłoki wrzucono do studni, Maria Legażyńska (20 lat), wyprowadzona z domu, zgwałcona przez kilku napastników, następnie zamordowana, a zwłoki położone zostały pod stodołą, Anna Legażyńska (70 lat) została uduszona, a zwłoki wrzucono do piwnicy, Aleksander Niżyk (85 lat) i jego żona Katarzyna (65 lat) zostali zamordowani w domu, a zwłoki wywieziono pod lasek i tam zakopano, Józef Muzyczka (30 lat) został zastrzelony w mieszkaniu, Agnieszka Malinowska (35 lat) została uprowadzona na pole, tam zastrzelona i zakopana, Mikołaj Seneta (80 lat) obłożnie chory, został zatłuczony kijami w łóżku, Antoni Seneta (85 lat), został zakłuty nożami w łóżku. /…/ Pod koniec marca grupa miejscowych Ukraińców spaliła drewniany kościół w Stajach” (Aleksander Kijanowski; w: Siekierka…, s. 796; lwowskie).
We wsi Tłusteńkie pow. Kopyczyńce zamordowali 22 Polaków (inne źródło podaje, że zamordowanych zostało 18 Polaków z 4 rodzin).
We wsi Waręż pow. Sokal zamordowali 11 Polaków, obrabowali ich gospodarstwa oraz zniszczyli plebanię i wnętrze kościoła.
We wsi Zagórze Konkolnickie pow. Rohatyn: „17.III.1944 Zagórze Kąkolnickie powiat Rohatyn: Widyczka Paweł, gospodarz postrzelony przez Mykietyna Marcela syna Piotra i Sucharewskiego Mikołaja syna Bazylego”. (1944, 17 lipca – Pismo PolKO w Stanisławowie do Dyrektora RGO w Krakowie zawierające imienny spis osób uprowadzonych i zamordowanych od początku napadów, od września 1943 do 15 lipca 1944. W: B. Ossol. 16721/1, s. 349-373).
W kol. Zadąbrowie pow. Sarny: Brzozowski Jan – członek samoobrony, został zamordowany w czasie napaści Ukraińców na kolonię Zadąbrowie w dniu 17 marca 1943 roku. Jastrzębski Jan. zamordowany w czasie napadu 17.3.1943 r Kopij Lucjan, żona Maria z d. Sulikowska, syn Franciszek, córki Helena i Mieczysława. Maria, Helena i Mieczysława Sulikowskie, zostały zamordowane w czasie napadu na kolonię w dniu 17.3. 1943 r. Roskowiński Feliks, żona IN z d. Sulikowska, synowie Adam i Stanisław, córki Maria, Stefania i jeszcze dwie. Adam – podporucznik rezerwy, kierował samoobroną na Zadąbrowiu. Feliks i Adam zostali zamordowani w dniu 17 marca 1943 roku, pochowani we wspólnej mogile pomordowanych w tym dniu na Zadąbrowiu. Socha Antoni, żona Maria z d. Sulikowska Maria została zamordowana 17.3.1943 r. Sulikowski Jan , żona Maria i 4 córki IN. Jan i Maria zostali zamordowani w dniu 17.3.1943 roku. Sulikowski Walerian, żona Maria z d. Zakrzewska, syn Hilary, córka Wiktoria. Walerian i Hilary zostali zamordowani na Zadąbrowiu w czasie napaści ukraińskiej 17 marca 1943 roku. Wasiecki Antoni, zamordowany 17.3.1943 roku Wasiecka Antonina z córką IN, zostały zamordowane 17.03.1943 r. Zakrzewski Stanisław, żona Ludwika ~ 1875 (*Temne) z d. Sulikowska; żona Ludwika została bestialsko zamordowana przez Ukraińców w miejscowości Wyrka w lipcu 1943 roku. Kolonia Zadąbrowie została po napadzie w marcu 1943 roku rozgrabiona i spalona przez Ukraińców wszyscy pomordowani w czasie napadu zostali pochowani we wspólnej mogile na Zadąbrowiu, Ludwika Zakrzewska została pochowana na Wyrce. (http://free.of.pl/w/wolynskie/miejsca-z/zadabrowie-09.html )
– 1945 roku:
W miejscowości Bircza pow. Przemyśl na cmentarzu ma grób Flader Wincenty ur. 1925, który zginął z rąk UPA 17 III 1945.
We wsi Janów Lwowski pow. Grudek Jagielloński banderowcy zamordowali 2 Polaków: Ciupryka i Czerwińskiego; mieli wydłubane oczy, wyrwane języki i ślady tortur.
We wsi Opulsko pow. Sokal zamordowali 2 Polaków.
We wsi Ropienka pow. Lesko zamordowali Marię Szmajdę. Inni: W połowie marca w Ropience banderowcy zamordowali Marię Szmajdę i jej ojca, gdyż wiedział on o działalności Dobrowolskiego, jednego z uczestników masakry Polaków w Liszczowatem. (Syrnyk, s. 218).
– 1946 roku
We wsi Orzechówka pow. Brzozów Ukraińcy uprowadzili i zamordowali Władysława Masłyka.