– 1943 roku (święto Zwiastowania NMP):
W kol. Aleksandrówka pow. Kostopol Ukraińcy zamordowali 8 Polaków.
W miasteczku Berezne pow. Kostopol od ran poniesionych od Ukraińców zmarło 3 Polaków przywiezionych z okolicznych wsi, w tym mały chłopiec i 21-letnia dziewczyna.
We wsi Gródek pow. Hrubieszów: Dnia 26 marca 1943 roku we wsi Gródek na przedmieściu Hrubieszowa Ukraiński Legion Samoobrony dokonał zabójstwa polskich uciekinierów z Wołynia. Śmierć ponieśli: Feliks Stankiewicz z Kolonii Witoldów w gminie Poryck (24 lata), Ambroży Palczyński (53), jego żona Maria Palczyńska (57) i ich syn Czesław (14) z Grzybowicy w powiecie Włodzimierz Wołyński oraz Ludwika Palczyńska (53), żona Antoniego, z Równego. Przybyli oni do Lisek Horodleskich, skąd wyjechali furmanką do Hrubieszowa. Ich zmasakrowane ciała Ukraińcy wrzucili do rzeki Huczwy.
Między stacją kolejową Mokwin a majątkiem Żurne pow. Kostopol Ukraińcy zamordowali 9 Polaków.
We wsi Radomianka pow. Kostopol: „Jako jedne z pierwszych zostały zamordowane dwie kilkuletnie dziewczynki. Nazwisk nie znam. Były to siostry względem siebie. Moja siostra Kazimiera, która wtedy miała ok. 3 latek, była wraz z mamą i siostrą Lonią na tym pogrzebie. Obie leżały w jednej trumnie w białych sukieneczkach. Na szyjkach miały zaplątany drut kolczasty, a powyrywane języki leżały obok nich na poduszce. Kazia do dziś pamięta ten widok./…/ Kapuścińska 25.03. 1943 przyszła do mojej Mamy i powiada tak: ”Snopkowa, ty masz nowy dom. Jutro będzie napad na Radomiankę. Ja twój dom chcę zająć, bo mnie się podoba, ale nie chcę, żeby na podłodze była krew. Dziś Ukraińcy są zajęci na sąsiedniej wsi i tam mordują. Zabieraj się na wóz i uciekaj.” Mama prędko powiadomiła sąsiadów, a ci następnych. Ludzie zebrali się prędko i wyjechali do Klewania. W tej akcji nie zginął nikt. Po jakimś czasie, gdy zabrakło żywności, kilku gospodarzy pojechało do domów po to, co tam zostawili, ale zostali koło Suska napadnięci na drodze i zginęło wtedy 12 osób, czyli wszyscy, którzy pojechali.” (Janina Stefaniak, jankasno@wp.pl; w: www.stankiewicze.com/ludobójstwo.pl W. i E. Siemaszko podają na s. 226, że w Radomiance 25 marca 1943 roku upowcy zamordowali 2 polskie rodziny NN, natomiast w kwietniu 9 polskich gospodarzy.
– 1944 roku:
We wsi Błotnia pow. Przemyślany zamordowani zostali: Wyspiański Jan, lat 46; Wyspiański Józef, lat 11, s. Jana; Wyspiańska Maria, ok. 42, żona Jana, zmarła z rozpaczy; Wyspiańska Maria, lat 15, c. Jana, zaginęła. „Po wojnie ojciec poszukiwał swojego brata na różne sposoby. W końcu dowiedział się, że brat i jego syn zostali okrutnie zamordowani przez Ukraińców, jego żona zmarła z rozpaczy po stracie najbliższych, a córka prawdopodobnie została zabrana do sierocińca i wywieziona w głąb ZSRR. Co się z nią stało, czy zginęła? Ojcu nie udało się dowiedzieć”. (Stefania Wyspiańska-Waśko; w: Józef Wyspiański: Barbarzyństwa OUN-UPA, Lubin 2009, s. 186).
We wsi Chlebowice Świrskie pow. Przemyślany Ukraińcy zamordowali 60 Polaków. Inni: zamordowani zostali: Antoniszyn Katarzyna 26.03.1944, lat 30; Furmańczyk Katarzyna, lat 16; Gogosz Katarzyna, lat 49; Gogosz Anna, lat 9, c. Katarzyny; Grzeszczyszyn Antoni, lat 64, s. Stanisława; Hawryszko Katarzyna, lat 39, zabił ją mąż (Ukrainiec); Słabicki Wincenty, lat 64; Słabicka Katarzyna, lat 58, ż. Wincentego; Starzewski Józef, lat 34, s. Stanisława; Słabicki Antoni, lat 30, spalony; Szczepański (?), lat 23; Wrzeszcz Franciszek, lat 43; Wyspiański Michał, lat 44, zarąbany siekierą; Zadwórny Stanisław, lat 60, s. Michała; Zadwórny Jan, lat 12, s. Stanisława. (Józef Wyspiański: Barbarzyństwa OUN-UPA, Lubin 2009, s. 267).
We wsi Dziekanów koło Moroczyna pow. Hrubieszów Ukraińcy zamordowali 4 Polaków. „W roku 1944 przybyła do Lisek Horodelskich pow. Hrubieszów rodzina Palczyńskich z Równego (Wołyń). Trochę później do Lisek Horodelskich przyjechała rodzina Palczyńskich z Nowin, tj. Ambroży, żona jego Maria i syn Czesław. Z uwagi na zagrażające niebezpieczeństwo rodzina miała wyjechać do Przeworska. Przewiezienia rodziny podjął się Feliks Stankiewicz z racji posiadanego munduru kolejowego i przybył do Lisek wieczorem 25 III 1944 r. Ambroży Palczyński prosił Antoniego Palczyńskiego, żeby pomógł zabrać dobytek i pojechał z nim do Przeworska. Transport miał zabezpieczyć Feliks Stankiewicz. Antoni był jednak chory i nie mógł wyruszyć w drogę. Przewiezienia ich końmi podjęła się żona Antoniego Palczyńskiego imieniem Ludwika. Zorganizowała furmankę. Ponieważ mieli jednego konia, pożyczyli u sąsiadów drugiego. Rano dnia 26 III 1944 r. postanowili wyjechać furmanką w kierunku Hrubieszowa, w tym czasie można było tylko jechać przez miejscowość Dziekanów lub Moroczyn, a tam stacjonowały oddziały ukraińskich legionów pod dowództwem oficerów niemieckich. Nikt z osób wymienionych nie dotarł do Hrubieszowa, ani nie wrócił do Lisek Horodelskich. /…/ Później Antoni Palczyński […] spotkał jakiegoś mieszkańca z miejscowości Gródek [Nadbużny] pow. Hrubieszów i ten powiedział mu, że wyłowiono z rzeki Huczwy zwłoki kilku osób i pochowano na wale przy grobli nad rzeką. Natychmiast Antoni pojechał do Gródka [Nadbużnego] i szukał grobów ze Stefanem Palczyńskim. Obok rzeki na skarpie były świeże groby (kopce z ziemi), na jednym tylko stał zatknięty krzyż drewniany. Antoni odkopał pierwszy grób z krzyżem [i roz]poznał swoją zamordowaną żonę po różańcu. Marię Palczyńską rozpoznał po kożuszku, syna Czesława po wzroście, a Feliksa Stankiewicza po mundurze kolejarskim. Ambrożego Palczyńskiego, który jechał razem z nimi, w grobach nie było. Przyjechali Stanisław, Stefan i Antoni Palczyńscy – rozpoznali zwłoki, przygotowali trumny i zawieźli do Hrubieszowa na cmentarz. W czasie grzebania zwłok zamordowanych grabarz oświadczył, że pod murem cmentarza jest jakiś grób zabitego z Gródka. Grób ten odkopano i bliscy rozpoznali w nim Ambrożego Palczyńskiego i pochowali we wspólnym grobie na cmentarzu w Hrubieszowie. Przesłuchiwani mieszkańcy Gródka w roku 1968 oświadczyli, że nic nie wiedzą w tej sprawie. Według ustaleń Oddziału Śledczego Prokuratury Związku Radzieckiego i Prokuratury PRL – Oddział w Lublinie, Ambroży, Czesław i Maria Palczyńska z Nowin, Ludwika Palczyńska z Lisek Horodelskich i Feliks Stankiewicz s. Konstantego z Witoldowa, pow. Włodzimierz [Wołyński], zamordowani zostali 26 marca 1944 r. przez Ukraiński Legion Samoobrony rejestrowany jako 31 Specjalny Batalion pod dowództwem dwóch niemieckich oficerów. Oddział ten przybył do Dziekanowa i Moroczyna w pow. Hrubieszów dnia 3 marca 1944 r. Rekrutował się z Ukraińców zza Buga (z Wołynia) i był w Dziekanowie i Moroczynie do końca czerwca 1944 r. /…/ 7 osób zbrodniarzy z tego oddziału, tj. 31 Specjalnego Batalionu, żyje jeszcze w Polsce. Palczyńscy i Stankiewicz Feliks zamordowani zostali nad rzeką Huczwą w miejscu, gdzie był most i młyn. Obecnie po tym młynie sterczą tylko pale wbite w ziemię nad Huczwą. Odnośnie koni, które wiozły furmankę – jeden przybiegł do Lisek Horodelskich sam bez wozu, drugiego odnaleziono, jak podają ludzie, w sąsiedniej wsi. Powyższe dane otrzymałem z Komendy Wojewódzkiej MO w Lublinie, dnia 12 XII 1968 r. (—) Julian Stankiewicz” (Informacja KW MO w Lublinie z 12 grudnia 1968 r. udzielona Julianowi Stankiewiczowi w sprawie zabójstwa uciekinierów z Wołynia; w: IPN, 27 WDP AK, IV/79, k. 209–210).
We wsi Ksawerówka pow. Stanisławów zamordowanych zostało 17 Polaków (IPN Wrocław: „Umorzenie śledztwa w sprawie ludobójstwa dokonanego przez nacjonalistów ukraińskich na 209 obywatelach narodowości polskiej na terenie b. powiatu stanisławowskiego – Wrocław, 14 maja 2012”). IPN podaje także datę 28 marca i liczbę 16 ofiar. Siekierka, Komański i Rózański w opracowaniu dotyczącym woj. stanisławowskiego na s. 508 podają 624 nazwiska zabitych Polaków w powiecie Stanisławów i szacunkową liczbę 1552 zabitych Polaków. Materiałów ze śledztw zakończonych, czyli umorzonych, IPN nie publikuje, w tym tak istotnych dla Pamięci Narodowej zeznań świadków, co pozwala postawić pytanie o cel i sens tych śledztw.
We wsi Rakowiec pow. Lwów 38 Ukraińców na koniach napadło na Polaków podczas mszy w kościele, zastrzelili kilku Polaków na chórze a resztę wiernych wypędzili na zewnątrz. Ustawili ich w trójki i skierowali w stronę lasu. Podczas próby ucieczki zastrzeli 5 Polaków, w tym matkę z dzieckiem. Na leśnej polanie drogę zastąpił im ksiądz greckokatolicki Bereziuk z Polany, sołtys, Ukrainiec, oraz miejscowi Ukraińcy, wstawiając się za Polakami. Ukraińcy zwolnili Polaków biorąc okup w pieniądzach, koniach, saniach i żywności; ocalonych zostało około 90 Polaków. „Rakowice k. Szczerca, pow. Lwów. 24.III (niedziela) po Mszy Świętej otoczono Kościół i wyprowadzono ludzi. Banda była w mundurach niemieckich, mówili po niemiecku. Z położonej obok cerkwi wyszli Ukraińcy, krewni zabieranych Polaków (wieś jest mieszana) i zaczęli pertraktować. W czasie tych pertraktacji bandyci zaczęli przemawiać po ukraińsku. Zażądali 35.000 złotych, koni, krów i świń. Przyjęli 13.000 z ofiarowanych 4 koni wybrali 3. Kazali sobie przynieść 50 bochenków chleba i 5q zboża. Zabito dwie kobiety, jedna z nich Janisiowa.” (1943 sierpień – 1944 kwiecień – Meldunki i raporty z PolKO Lwów-powiat przesłane do Delegata RGO we Lwowie dotyczące napadów i mordów dokonanych na ludności polskiej powiatu lwowskiego. W: B. Ossol. 16722/1, s. 45, 51, 55-63, 67-69). „Ojciec Zygmunta Jana Borcza (urodzonego w 1931 roku) był kierownikiem szkoły w Rakowcu, położonym 20 km od Lwowa. „W Niedzielę Palmową w 1944 roku [pomyłka świadka; zajścia, o których opowiada, miały miejsce 26 marca 1944 roku, czyli tydzień przed Niedzielą Palmową] poszedłem na sumę do kościoła. […] Ojciec został z bratem w szkole, obudziły ich strzały. Pod oknem stał człowiek z automatem i strzelał do uciekających z kościoła ludzi. Uciekli od razu do lasu. Ja byłem w kościele, w zakrystii. Ksiądz [Błażej Jurasz] mówił kazanie i nagle zrobiło się cicho. Widzę, jak ksiądz biegnie z ambony do zakrystii. Odryglował drzwi na zewnątrz, a ja za księdzem. I tam stał na śniegu Ukrainiec i strzelił do księdza. Ksiądz się wywrócił. Potem dowiedziałem się, że ksiądz został ranny. Kościelny złapał mnie za kołnierz i wrzucił z powrotem do zakrystii. Pytam się kościelnego: »Co się z nami stanie?«. A on mówi: »Nic. Zarżną nas«. Zobaczyłem, że za ołtarzem jest dziura, w której schowali się ludzie, ja już się nie zmieściłem. Ukraińcy stali przed głównym wejściem za oszklonymi drzwiami z karabinami wymierzonymi w ludzi, którzy leżeli na podłodze. Kobiety nosiły wtedy takie duże chusty i wszystko leżało na ziemi. W tym momencie zobaczyłem, że z chóru ludzie wchodzą jeszcze wyżej. Rozpędziłem się, wbiegłem do przedsionku, gdzie stali Ukraińcy, i otworzyłem drzwi na chór. Poleciałem do góry. A tam już wciągali drabinę i krzyczeli: »Wciągać drabinę, bo banderowcy lecą za nim!«. Ktoś jednak opuścił mi drabinę. Podskoczyłem, złapałem się, wciągnęli mnie wyżej. W taki sposób znalazłem się na strychu. Ludzie chowali się na belkach. Byłem za mały, aby się wspiąć. Zauważyłem szczelinę między połacią dachową, wszedłem w nią i podszedłem aż pod sam ołtarz. Był tam jeszcze chłopak, który umiał po ukraińsku. Ukraińcy weszli na górę i strzelali do ludzi. Słychać było strzał i pac! – uderzenie ciała o ziemię. Świecili latarkami i chcieli wejść, a trzeba było tam wejść na brzuchu. I ten chłopak mówi po ukraińsku: »Mamy noże, to gardła wam poderżniemy«”. I nie weszli. W kościele, po tych krzykach i wrzaskach, zrobiła się cisza. Po jakimś czasie, nie wiem jak długim, usłyszeliśmy wołanie jakieś pani: »Już nie ma Ukraińców, poszli do lasu z ludźmi«”.(„Bery kosu, bery niż i na Lacha…”– relacje ocalałych z rzezi wołyńskiej”; oprac. Rafał B. Pękała; w: http://www.zbrodniawolynska.pl/swiadkowie-mowia/beru?SQ_DESIGN_NAME=print; Siekierka…, s. 628, lwowskie).(30). „26 marca 1944 r. około godziny 11 przed południem, jakiś oddział UPA wszedł do wsi Rakowiec i otoczył kościół w czasie, gdy tamtejszy ksiądz rzymsko-katolicki Błażej Jurasz, wygłaszał kazanie. Zmuszono do wyjścia księdza i kilkudziesięciu mężczyzn, zastrzelono 4 osoby a pozostałych poprowadzono do lasu. Wieś tę zamieszkiwali Polacy i Ukraińcy. Przeciw temu wystąpili jednak mieszkańcy wsi – Ukraińcy z księdzem grecko-katolickim Bereziukiem {z Polany} i wójtem na czele. Ks. Bereziuk wraz z kilkoma parafianami pojechał za oddziałem UPA i po długich pertraktacjach wykupił porwanych mężczyzn za 10 tys. złotych i 4 świnie. Potem prawie wszyscy Polacy opuścili Rakowiec.” (http://piotrp50.blog.onet.pl/2007/10/13/zbrodnie/ ).
We wsi Rakowiec pow. Podhajce: „26.03.1944 r. zostali zam. dwaj księża NN”. (prof. dr hab. Leszek Jankiewicz: Uzupełnienie…, jw.).
We wsi Szczepiatyn pow. Rawa Ruska Ukraińcy obrabowali i spalili gospodarstwa polskie oraz zamordowali 27 Polaków, w tym 8 kobiet i 8 dzieci w wieku 3 – 15 lat (inni: 18 Polaków (Motyka…, s. 195; Tak było…). Oraz: „Przed nami zabudowania wsi Szczepiatyn. Podwajamy czujność. Zwiększamy odległości miedzy strzelcami. Sprawdzamy broń i granaty. Panuje złowroga cisza. Poprawiam pas karabinu. Część zabudowań spalona. Tu i ówdzie sterczą osmolone ściany, kominy nieistniejących chałup. Obserwujemy teren. Czujnie przemykamy przez wieś. Na skraju zabudowy po lewej stronie drogi gruntowej w kierunku na Ulhówek widnieje rozpadający się młyn. Od niego biegnie droga, która prowadzi do zabudowy kolonii. Przy ocalałej z pożaru ścianie stoją drewniane taczki. Naga, młoda kobieta została do nich przybita gwoździami wbitymi w rozkrzyżowane dłonie i ramiona.” (Ludobójstwo dokonane na ludności polskiej przez OUN-UPA w latach 1939-1947 w pow. Tomaszów Lubelski cz. 4; Na Rubieży: cz 1 nr 9/2007 s 36, cz 2 nr 97 s 32, cz 3 nr 115/2011 s 13).
We wsi Uszkowice pow. Przemyślany zamordowali na terenie folwarku 10 Polaków.
We wsi Wasylkowce pow. Kopyczyńce zamordowali 6 Polaków
– 1945 roku:
We wsi Bereska koło Ustrzyk Górnych pow. Lesko Ukraińcy uprowadzili syna właściciela majątku, który zaginał bez wieści oraz SB OUN powiesiła Ukraińca Iwana Hryckowiana, który interweniował w jego sprawie.
Oraz: Wieś Berezka, właściciel dworu, jeden z najbardziej znanych kolekcjonerów znaczków pocztowych w Europie. Bronił ludzi, zarówno Polaków i Ukraińców przed wywózką do pracy w Niemczech, powszechnie szanowany przez wszystkich mieszkańców, UPA wydała na niego wyrok, w obronie stanął sołtys Ukrainiec, zginęli wszyscy z rąk UPA, dwoje staruszków i ten, który wstawił się. Dwór i jedną z największych kolekcji znaczków pocztowych w kraju UPA spaliła.
We wsi Huta Stara pow. Lubaczów zamordowali mieszkańca Nowin Horynieckich Antoniego Haliniaka lat 47 ur. 1898 r., (IPN Opole, 21 grudnia 2018, sygn. akt S 37.2013.Zi; Postanowienie o umorzeniu śledztwa.). Inni: „W kwietniu 1945 roku na Zagórze koło Starego Brusna zginął Antoni Haliniak, który osierocił ośmioro dzieci i żonę w ciąży. Miejsce jego pochówku do dziś jest nieznane.” (Bandy UPA na ziemi horynieckiej 3 – Mord w Nowinach Horynieckich; w: http://na.horyniec.info/bandy-upa-na-ziemi-horynieckiej-3-mord-w-nowinach/ ).
We wsi Nowa Grobla pow. Lubaczów zamordowali 4 Polaków, w tym milicjanta. Inni:We Nowa Grobla 26 marca 1945 r. zamordowali Stanisława Stefanko s. Jana lat 19 , ur. 1926 r., Władysława Czaj s. Wojciecha lat 24 oraz milicjanta Stanisława Czaj lat 33 i milicjanta Stanisława Stańko lat 19. (IPN Opole, 21 grudnia 2018, sygn. akt S 37.2013.Zi; Postanowienie o umorzeniu śledztwa.).
W nadleśnictwie Ruda Różaniecka pow. Lubaczów został zamordowany przez UPA robotnik leśny Michał Łoboda.
We wsi Stare Sioło pow. Lubaczów zamordowali Józefa Sopyło lat 32. (IPN Opole, 21 grudnia 2018, sygn. akt S 37.2013.Zi; Postanowienie o umorzeniu śledztwa.).
– 1946 roku:
We wsi Basznia Dolna – Czerwinki pow. Lubaczów 26 marca 1946 r. zabili 3 żołnierzy WP z 9 pp. 3 DP: szer. Jana Niemczyckiego lat 23, szer. Adama Juchniewicza lat 25, szer. Bolesława Runiewicza lat 26. (IPN Opole, 21 grudnia 2018, sygn. akt S 37.2013.Zi; Postanowienie o umorzeniu śledztwa.).
We wsi Szczawne pow. Sanok bandą UPA uprowadziła i zamordowała Romana Ilnickiego, lat 23.
We wsi Ułazów pow. Lubaczów 26 marca 1946 r. zamordowali Annę Nieckarz i Annę Niebieśniak. (IPN Opole, 21 grudnia 2018, sygn. akt S 37.2013.Zi; Postanowienie o umorzeniu śledztwa.).
We wsi Wisłok Wielki pow. Sanok Ukraińcy zamordowali Bronisława Michenko.
– 1947 roku:
We wsi Holeszów pow. Włodawa Ukraińcy zamordowali Jakuba Samojluka na oczach całej rodziny.