– 1943 roku:
W miasteczku Boremel pow. Dubno Ukraińcy zamordowali 10 Polaków. „Doktor Wadiusz Kiesz, legenda starachowickiej służby zdrowia, wychowawca wielu pokoleń lekarzy, wojnę spędził w rodzinnym miasteczku Boremlu na Wołyniu. /…/ Od 1943 roku zaczęły się mordy na Polakach. Coraz częściej płonęły wsie. – Widziałem rzeczy straszne. 5-6 letnie dzieci wbite na sztachety w płocie, płynące rzeką Styr ludzkie zwłoki. Raz wyciągnęliśmy z kolegami w Łucku “tratwę” z trzech kobiet związanych drutem kolczastym z rozpłatanymi brzuchami, obciętymi piersiami bez oczu. Przynajmniej ich ciała zostały pochowane w Łucku – mówi doktor Kiesz. W Boremlu po wywózkach na Sybir i ucieczkach zostało może około 60 Polaków. Nie miał ich kto bronić bo z miejscowej policji tylko komendant, były podoficer Wojska Polskiego i jeden policjant nie byli nacjonalistami. 9 kwietnia 1943 roku na Boremel napadli Ukraińcy. Wcześniej policjanci udusili i zakopali w piwnicy posterunku swojego komendanta. Najpierw napadli na dom Sienkiewiczów. Zabili seniora rodu. Julia Sienkiewicz uciekła, dobiegła do centrum miasteczka, opowiedziała o bandzie. Na szczęście w miasteczku był niemiecki oficer gospodarczy. Zadzwonił do niedalekiej Demodówki po pomoc. Gdy nadjechali Niemcy, Ukraińcy uciekli furmankami. Zabili wówczas 10 Polaków. Rannymi zajął się felczer Kiesz – W jednym zabito ojca rodziny. Zostało 4 synków. Gdy mój ojciec wszedł zobaczył jak najstarszy, może 10 letni zasłania sobą młodszych braci. Miał łzy w oczach jak to zobaczył – mówi doktor Kiesz”. (Marek Maciągowski: Musieliśmy uciekać z Wołynia. W: http://www.echodnia.eu/swietokrzyskie/artykuly-archiwalne/art/8636201,musielismy-uciekac-z-wolynia,id,t.html, 7 grudnia 2009). Inni:„Dnia 8 kwietnia napadli w Boremlu na rodzinę Marmuckich, okrążyli dookoła dom, oblali benzyną i zapalili o północy. Pokładli się po dwóch przy każdym oknie i celowali. Tam była zamężna moja siostra Mania z domu Zawilska i co zaglądną do okna, to wszędzie leży bandyta, a mąż Stasio trzyma 7-miesięczną córeczkę na ręku i patrzą którędy uciec z tego ognia i mama chora krzyczy: nie rzucajcie mnie w tym ogniu, wynieście mnie na dwór. Tymczasem Mania zabrała od męża dziecko, którego on jej nie chciał dać, bo trzymał je przy sercu swoim, ukochaną Terenię, ale Mania słysząc głos mamy jego, że zabierzcie mnie, nie rzucajcie, to krzyknęła do Stasia: daj mi dziecko, a ty weź mamę pod pachę i wyprowadź z ognia. I Stasiu oddał dziecko Mani, a sam wziął mamę i wychodzili przez werandę, bo tam nikt jakoś nie leżał z karabinem. Mania zawołała: Matko Boska Częstochowska, ratuj nas! I pierwsza skoczyła z dzieckiem ze schodów werandy i biegła w stronę wsi, a lecąc z dzieckiem na ręku co chwilę widziała kulę zapalającą, lecącą w kierunku jej, ot, ot jedna przed drugą i z górki biegła, a pod górkę szła powoli i bez przerwy za nią strzelali. Oglądnęła się Mania za Stasiem i teściową i zobaczyła w blasku ognia leżącego z mamą pod lipą przy werandzie zabitego. O Boże! – westchnęła i idąc powoli z myślą, że niech i mnie zabiją, a kule jedna za drugą gwizdały obok niej i żadna nie trafiła. Weszła na pagóreczek do jednej chaty ukraińskiej i puka, aby otworzyli, to powiedzieli, że jak uciekłaś im, to uciekaj dalej, bo nam nie wolno ciebie puścić do domu. Poszła do drugiej z myślą, aby dziecko zostawić i sama chciała wrócić do męża i do matki jego, co z nimi się dzieje, może żyją, są ranni i potrzebują pomocy? Ale i ta Ukrainka krzyczy przez okno, że „utikaj”, jak uciekłaś. Poszła do trzeciej Ukrainki, a ta powiedziała, że do chaty nie mogę cię przyjąć, ale idź do chlewa i tam jest siano, schowaj się do siana. Poszła do tej stajni, przykryła się sianem, a była to godzina chyba już 3 nad ranem i przesiedziała do rana. Było to 8 kwietnia, deszcz ze śniegiem nabijał w twarz, a ona była z gołymi nogami w butach męża i w nocnej koszuli, i męża marynarkę ślubną chwyciła z szafy i dziecko z łóżeczka wzięte w kocyku. Rano Ukrainka przyszła do szopy, dała jej płachtę taką jakąś brudną i mleka dziecku. Poszła na to swoje pogorzelisko, to już Stasiu nie leżał na swoim miejscu pod lipą tylko z mamą był zaciągnięty do ognia, nogi miał opalone, a widocznie był żywy, tylko ciężko ranny, bo koszulą twarz sobie zasłonił, a mama była na wpół spalona, a teść wartował ich i siedział w ubikacji przy stajni i bandyci tak podeszli, że nie mógł dać znać im w domu. Sam uciekł do trzciny przy rzece Styrze i tam siedział. Jak Mania przyszła z dzieckiem i położyła dziecko na ziemię, a sama wykopała dołek i zasunęła męża i jego mamę, aby pochować. Tymczasem zakryła deskami, a dziecko płakało, wtedy na płacz dziecka wylazł z trzciny ojciec Marmucki. Lament, rozpacz ogromna. No cóż, zimno. Ojciec poszedł do Boremla do znajomych, a Mania przez pola ukraińskie udała się do swojej matki, do czeskiej kolonii Sergiejówki, gdzie od tygodnia zamieszkała jej mama z siostrą Helą u wujka Ignacego Myki. Po swojej tragedii, tydzień temu co jej zabili Ukraińcy męża, dwóch synów i dwóch braci Zawilskich. To znaczy wymienię po kolei, jacy Polacy padli ofiarą bestialskiego mordu Ukraińców: Apolinary Zawilski, syn Szczepan, syn Marian, Mieczysław i Bronisław Berezowski, Biernodzio i Domański Bolesław. Tyle było od razu zabitych, aż 9 trumien.” (Wspomnienia Józefy Wolf z domu Zawilskiej; w: http://wolyn.freehost.pl/wspomnienia/aleksandrowka-jozefa_wolf.html) Fotografia znajduje się na stronie (powiat Dubieński) wraz z następującym opisem: “Boremel, miasteczko, siedziba gminy, 1935 r. Zdjęcie Koła Sportowego przy Szkole Powszechnej. W pierwszym górnym rzędzie stoją obok siebie morderca i ofiara: od lewej na tle pnia drzewa w mundurku bez czapki przyszły szef Służby Bezpeky OUN-UPA w Boremlu Fedor Rojuk, obok niego w szkolnej czapce Stanisław Marmucki, zamordowany 9 kwietnia 1943 r. podczas napadu UPA na Polaków w Boremlu. Pośrodku górnego rzędu w białej koszuli i krawacie opiekun Koła Huba
W kol. Hołodnica pow. Łuck Ukraińcy zastrzelili 2 Polki, w tym 15-letnią Józefę Skiwewską.
– 1944 roku (Wielkanoc):
We wsi Białe pow. Przemyślany zamordowani zostali: Szczur Katarzyna , lat 25, porwana i zgwałcona; Terlecki Karol, lat 50; Terlecki Józef, lat 15, s. Karola; Proszlak Michał, lat 34, Ukrainiec, spalony żywcem; Proszlak, Ukrainka, żona Proszlaka Michała; oaz 3 ich dzieci. „Przed świętami Wielkanocnymi 1944 r. Ukraińcy porwali z domu w Białym Katarzynę Szczur, młodą dziewczynę, i zaprowadzili na pastwisko. Przez całą drogę dziewczyna głośno błagała o pozostawienie jej przy życiu. Na pastwisku bandyci zastrzelili ją, a ciało przykryli gałęziami. Zwłoki Kasi zostały odnalezione dopiero gdy stajał śnieg. Nie jest wykluczone, że przed śmiercią została zgwałcona przez Ukraińców .” (Józef Wyspiański: Barbarzyństwa OUN-UPA, Lubin 2009, s. 170).
We wsi Boków pow. Podhajce: „W czasie drugiego napadu OUN-UPA we Wielkanoc 1944 r. zamordowano około 40 Polaków NN.” (prof. dr hab. Leszek Jankiewicz: Uzupełnienie…, jw., tom 7).
We wsi Budki Nieznanowskie pow. Kamionka Strumiłowa Ukraińcy zamordowali 11 Polaków: „W czasie wielkanocnego napadu Ukraińców na naszą wieś zginęło dalszych 11 mieszkańców m.in. państwo Żołyńscy, którzy osierocili pięcioro dzieci oraz ojciec mojego taty, czyli mój dziadek, Karol Demski” (http://www.brzeg24.pl/moje-kresy/6280-moje-kresy-emilia-kulinska)
We wsiach Budynin, Łachowce, Radków woj. lubelskie: „Śledztwo w sprawie zbrodni ludobójstwa dokonanych w kwietniu 1944 r. w miejscowości Łachowce i innych miejscowościach województwa lubelskiego, polegającej na zabójstwie około 60 osób, przez Ukraińców, którzy dopuszczając się tych czynów działali w celu wyniszczenia polskiej grupy narodowościowej ( S.81/08/Zi ). W toku prowadzonego postępowania przygotowawczego przeprowadzono czynności, które pozwoliły na ustalenie, iż w okresie pomiędzy 04 a 09 kwietnia 1944 r. w Radkowie Ukraińcy, w nieustalony bliżej sposób, najprawdopodobniej poprzez oddanie do pokrzywdzonych śmiertelnych strzałów lub przy użyciu bagnetów bądź innych ostrych narzędzi zabili około 20 cywilnych osób narodowości polskiej. Stwierdzono, iż w tych okolicznościach śmierć ponieśli: Katarzyna i Marcin małżonkowie Ś., Wacław K., Justyna K., Jan Sz. z żoną i ich córką Heleną, nadto osoby o nazwisku G., Cz. i Sz., Stanisław K. z córką, Władysława N. z matką, Zofia N. Nadto w dniu 09 kwietnia 1944 r. i w dniach następnych w miejscowości Łachowce i Budynin napastnicy w podobny sposób zamordowali około 40 osób, w tym Julię J., Stefana J., Wiktorię B., Jadwigę B., Stanisława C., Franciszkę C., Łukasza C., Mariannę K., Katarzynę W., Franciszka Ś., Mariana Ś., Stanisława N., Franciszka N., Franciszka K., Katarzynę K., Władysława K., Władysława G., kobietę o imieniu Stefania, Franciszkę K., Ksenię K., Tadeusza K., Mariannę G., Irenę G., Katarzynę S., Janinę K., Bernadetę C., Mariannę H., Irenę H., Jana G. i Katarzynę G. Materiał dowodowy nie pozwolił na wskazanie odpowiedzialności konkretnych osób, co spowodowało konieczność umorzenia śledztwa w sprawie wszystkich czynów wobec niewykrycia sprawców.”
We wsi Bukaczowce pow. Rohatyn zamordowany został „Utzóg Staszek z Bukaczowiec, ok. 20 lat – w Wielkanoc 1944” (Krystyna Tokarska: „Lista zamordowanych”, w: www.stankiewicze.com/ludobojstwo.pl)
We wsi Buszcze pow. Brzeżany: „09.04.1944 r. został zamordowany Bicz Antoni l. 48.” (prof. dr hab. Leszek Jankiewicz: Uzupełnienie…, jw., tom 7).
We wsi Czabarówka pow. Kopyczyńce został zarąbany siekierą na łące koło swojego domu Mikołaj Turek, lat około 45.
We wsi Daszów pow. Stryj: „9 kwietnia 1944 r., w pierwszy dzień Świąt Wielkanocnych pod kościół w Daszowie (pow. Stryj) przywieziono na drabiniastym wozie popalone zwłoki czterech ludzi. Widok był straszny. Ruszyło to nawet Niemców. Oficer niemiecki w asyście dwóch żołnierzy poszli do cerkwi i przyprowadzili popa. Strasznie na niego krzyczeli. Oficer patykiem odgarnął słomę, którą były przykryte ciała i krzyczał na popa jak on wychowuje swych ludzi, że dopuszczają się takich zbrodni. Pop łapał się za głowę i wołał: „ja ni czo ne winowaty”. Zajście to obserwowałem z odległości 20 metrów. Były to zwłoki Polaków ze wsi Krychówka, która tej nocy została spalona przez UPA” (Edward Hutyra; w: Siekierka…, s. 601; stanisławowskie).
We wsi Dołhobyczów pow. Hrubieszów: „09.04.1944 r. Banda UPA spaliła 120 zabudowań. [09.04.1946 uprowadzono sołtysa – nie wiadomo, czy to był Stanisław Wela]”. (Prof. dr hab. Leszek S. Jankiewicz: Uzupełnienie…, jw.; Seria – tom 8).
W miasteczku Gliniany pow. Przemyślany zostało zamordowanych 6 Polaków NN. (Józef Wyspiański: Barbarzyństwa OUN-UPA, Lubin 2009, s. 115).
We wsi Hanaczówka pow. Przemyślany: „9 kwietnia 1944 r. przybiegł do ich domu około 12-letni syn Ukraińca o polskim nazwisku Dąbrowski (który bardzo lubił dziadka Sokaluka) i krzycząc głośno próbował ich ostrzec: – „Panie, idą was mordować!”. Prapradziadek Stefan nie chciał uwierzyć w to, żeby sąsiedzi, z którymi dobrze żył, którzy wybudowali mu dom, a on płacił im za to bardzo dobre pensje, mogliby posunąć się do takich czynów… Pozostał w domu. Jego córka z mężem Janem i dziećmi nie chcieli ryzykować i schronili się w pobliskim kościele (w Hanaczowie), a Stefan Sokaluk pozostał w domu. Na drugi dzień Jan Komorowski (jego zięć) wraz córką Stefą (moją babcią), poszli do Hanaczówki, aby sprawdzić, co dzieje się z dziadkiem i ewentualnie, żeby zabrać go do kościoła, gdzie ukryła się większość Polaków z obu wiosek. Niestety, obraz, jaki zastali, był makabryczny… Stefan Sokaluk leżał na podwórku – pomiędzy rogiem domu a schowkiem, który był przygotowany do schronienia się w razie napadu Ukraińców. Miał rozerwany nożem żołądek i wbity w skroń nóż… Prawdopodobnie nie zdążył dobiec do tego schowka. Po chwili przybiegł jakiś chłopiec, aby ostrzec Jana i jego córkę, że zbliżają się Ukraińcy i będą chcieli także ich zamordować, więc Komorowscy z powrotem uciekli do Hanaczowa, nie zdążywszy pochować Stefana Sokaluka. Ale dziadek miał dozorcę domu, który zabrał jego ciało i po kryjomu pochował w rogu cmentarza w Hanaczowie. Jednak został za to ukarany – Ukraińcy zabili dozorcę, wbijając w niego nóż z kartką „Za to, żeś dobrze panów pilnował”. Został zamordowany za to, że służył Polakom…” (Katarzyna Sobiecka-Tomporowska; w: Józef Wyspiański: Barbarzyństwa OUN-UPA, Lubin 2009, s. 220 – 221).
We wsi Hołyń pow. Kałusz obrabowali i spalili gospodarstwa polskie oraz zamordowali 21 Polaków, w większości kobiety, dzieci i starców, 75-letniego byłego nauczyciela wrzucili żywcem do płonącej stodoły. Inni: „09.04.1944 r. zamordowano: Grzymkowski Piotr z rodziną – 5 osób; Izbińska Maria – 2 osoby; Jankowski i.n.; Paradowska i.n.; Oleksiak Szymon – 3 osoby; Paradowski Zygmunt; Rybakieza Jan – 5 osób; Rybakieza Witalis – 2 osoby; Strypa Bazyli – 4 osoby; Szczepańska Maria; Wolanin Wojciech.” (Prof. dr hab. Leszek S. Jankiewicz: Uzupełnienie…, jw.; Seria – tom 8). „Jankowski i Paradowska , 2 osoby żywcem spalone” (1944, kwiecień/maj – Pismo PolKO Kałusz do Delegata RGO we Lwowie zawierające dwadzieścia pięć imiennych wykazów mieszkańców Landskomissariatu kałuskiego, poszkodowanych przez napady ukraińskie. W: B. Ossol. 16221/1, s. 201-277, 281).
We wsi Huta woj. tarnopolskie: „Wieś Huta – w samą Wielkanoc spalono i wymordowano 20 osób” (Zbigniew Rusiński: Tryptyk brzeżański; Wrocław 1998, s. 39).
We wsi Justynówka pow. Tomaszów Lubelski: „09.04.1944 r. poległ w walce z bandą UPA Wiciejewski Stanisław l. 23, żołn. BCh.” (Prof. dr hab. Leszek S. Jankiewicz: Uzupełnienie…, jw.; Seria – tom 8).
W mieście Kowel woj. wołyńskie Ukraińcy zabili 1 Polaka.
We wsi Łahodów pow. Przemyślany zamordowani zostali: Florko Maria, lat 45, żona Józefa; Florko Michał, lat 16; Kunicka Maria, lat ok. 45; Kunicki Michał, lat ok. 20; Nowogrodzka Katarzyna, lat 21; Nowogrodzka i jej czworo dzieci; Ptaszek i jej dwie córki; Śnieżek Jan, lat ok. 50; 2 mężczyzn NN. ( Józef Wyspiański: Barbarzyństwa OUN-UPA, Lubin 2009, s. 226 – 227). „W Wielki Piątek Ukraińcy spalili dom moich rodziców w Łahodowie. W pożarze przepadła ogromna liczba zdjęć, dokumentów i pamiątek rodzinnych. W tym czasie spalono prawie wszystkie zabudowania Polaków. Oszczędzano tylko te, które stały w szeregu domów i ogień mógłby się przenieść na ukraińskie obejścia. Nas spalono jako jednych z ostatnich. Matka moja, widząc co się dzieje, uciekła. To, że nikt w naszej rodzinie wtedy nie zginął, zawdzięczamy ukraińskim sąsiadom, Gacom. Oni uprzedzili mego ojca, by tego dnia nie wracał do domu. Mojego kilkuletniego brata Tadeusza Gacowie ukryli w beczce i w ten sposób dziecko przeżyło.” (Anna Szul; w: Józef Wyspiański: Barbarzyństwa OUN-UPA, Lubin 2009, s. 226). Oraz: „9 kwietnia 1944 r. została zamordowana w Łahodowie rodzina Ptaszków. Bestialskiego czynu dokonano w nocy w zagrodzie przy pomocy siekier. Córka małżeństwa to 10-letnia Stefania”. (SPOTKANIA ŚWIRZAN – Nr 145)
We wsi Łachowce pow. Tomaszów Lubelski Ukraińcy zamordowali 53 Polaków, do uciekających strzelali, złapanych torturowali aż do zgonu.
We wsi Łaszczów i Łaszczów Poduchowny pow. Tomaszów Lubelski: „09.04.1944 r. podczas walki z bandą UPA w rejonie wsi Posadów polegli żołnierze AK i jeden żołnierz BCh: Byś Jakub l. 23 ciężko ranny został zatrzymany przez żandarmerię niemiecką po drodze do szpitala i rozstrzelany, Chodurska Ignacy l. 21, Cios Jan, Gmitrowicz Kazimierz, Gmitruk Antoni, Grzyb Aleksander, Grzyb Antoni, Jurkiewicz Mieczysław ps. „Dziedzic”, Milczuk Władysław (BCh) poległ pod Steniatynem, Szajewski Jozef l. 22, ps. „Biały”. (Prof. dr hab. Leszek S. Jankiewicz: Uzupełnienie…, jw.; Seria – tom 8).
We wsi Michałów pow. Tomaszów Lubelski:; „09.04.1944 r. został ciężko ranny i w drodze do szpitala zatrzymany przez Niemców i rozstrzelany: Grzeszczuk Władysław żołnierz BCh”. (Prof. dr hab. Leszek S. Jankiewicz: Uzupełnienie…, jw.; Seria – tom 8)
We wsi Ostrówek gmina Ciechanki pow. Lublin policjanci ukraińscy spalili wieś oraz zamordowali 24 Polaków, w tym 6 kobiet oraz dzieci lat: 2, 3, 6, 8, 10, 15.
We wsi Podhajce gm. Łaszczów pow. Tomaszów Lubelski: „09.04.1944 r. został ciężko ranny w rejonie wsi Posadów Sobolewski Franciszek l. 23 żołnierz AK ps. „Dratwa” W drodze do szpitala był zatrzymany przez Niemców i rozstrzelany.” (Prof. dr hab. Leszek S. Jankiewicz: Uzupełnienie…, jw.; Seria – tom 8).
We wsi Posadów pow. Tomaszów Lubelski Ukraińcy obrabowali gospodarstwa polskie oraz zamordowali 21 Polaków i 2 Rosjan. “Tym razem zaatakowali Wiszniów, Franusin, Posadów. Do przeciwuderzenia na Franusin użyto między innymi naszego plutonu. Przerażający i odrażający był widok po ataku Ukraińców na tę wieś. W mieszkaniach, na podwórzach i oborach, nawet w stodołach leżały zwłoki pomordowanych Polaków, mężczyzn, kobiet, staruszków i dzieci. Zabijano ich strzałami z broni palnej, ale i widłami oraz motykami dla zadania większych cierpień. W jednej ze stodół trafiliśmy na zwłoki mężczyzny, któremu ręce obcięto na sieczkarni, a potem dobito strzałem w tył głowy. Wszędzie pełno krwi i zakrwawionych ubrań, bo napad miał miejsce w godzinach rannych, gdy mieszkańcy wsi jeszcze spali. Z całej wsi ocalało jedynie kilkanaście osób, które wcześniej przygotowały sobie odpowiednie kryjówki. Całe szczęście, że nie podpalono zabudowań, bo ci ukryci w różnych schowkach zginęliby w płomieniach. Ukraińcy na widok zbliżającej się tyraliery, w pośpiechu opuścił wieś w kierunku Poturzyna. Nie nawiązaliśmy z nimi kontaktu bojowego, gdyż dzieliła nas zbyt duża odległość.” (Fragmenty wspomnień Edwarda Sochana, żołnierza AK i BCH, członka garnizonu samoobrony we wsi Grabowica; w: http://jbbs.salon24.pl/207857,walki-z-upa-wspomnienia ).
We wsiach: Posadów, Steniatyn, Telatyn pow. Tomaszów Lubelski w walkach z Ukraińcami poległo 40 partyzantów AK a ponad 100 zostało rannych (Sowa…, s. 259) „09.04.44 r., w walce z UPA pod wsią Posadów poległ Skurcz Michał l. 26, żołnierz AK,ps. „Kalinowski”. (Prof. dr hab. Leszek S. Jankiewicz: Uzupełnienie…, jw.; Seria – tom 8).
We wsi Rekliniec pow. Żółkiew zamordowali 26 Polaków, głównie kobiety i dzieci oraz 2 Ukraińców.
We wsi Rzeplin pow. Tomaszów Lubelski zamordowali co najmniej 20 Polaków.
We wsi Siemnice gm. Rachanie pow. Tomaszów Lubelski: „09.04.1944 r. podczas walk z bandą UPA zostało rannych dwóch Polaków. W czasie przewozu do szpitala zostali zatrzymani przez Niemców i rozstrzelani. Byli to Gmitruk Antoni l. 26, żołn. BCh ps. „Skowronek” oraz Urban Jan l. 22 żołn. BCh ps. „Dąb”. (Prof. dr hab. Leszek S. Jankiewicz: Uzupełnienie…, jw.; Seria – tom 8).
We wsi Sokołów pow. Stryj: „W dniu 9 kwietnia została spalona i zrabowano miejscowość Sokołów [Stryj],gdzie padło ofiarą bestialstwa 4 osoby i 2 ranne.” (1944, 15 kwietnia – Pismo PolKO w Stryju do RGO w Krakowie dotyczące tragicznej sytuacji ludności polskiej na terenie powiatu stryjskiego na skutek masowych mordów band ukraińskich. W: B. Ossol 16721/2, s. 27-28).
We wsi Steniatyn pow. Tomaszów Lubelski: „09.04.1944 r. Podczas napadu bandy UPA na wieś zostali zam.: Gajewska Stefania, żołn. AK ps. „Rosa”, Górniak Jan, żołn. AK ciężko ranny i zatrzymany na drodze do szpitala przez Niemców i rozstrzelany. Janicki Michał, żołn. AK, Karwan Paweł, żołn. AK, Karwan Aleksander, żołn. AK, Mikulski Stanisław l. 25, żołn. AK, rozstrzelany przez Niemców po drodze do szpitala, Wiśniewski Tomasz l. 40, żołn. AK zam. przez Niemców po drodze do szpitala, Wiśniewski Adam, żołn. AK poległ 05.04.1944 pod wsią Rokitna, Wisniewski Adolf, żołn. AK.” (Prof. dr hab. Leszek S. Jankiewicz: Uzupełnienie…, jw.; Seria – tom 8).
We wsi Telatyn pow. Tomaszów Lubelski: „09.04.1944 r. podczas napadu bandy UPA polegli lub zostali zamordowani: Buczko Stanisław l. 21 żołn. AK (poległ), Lizak Tadeusz, Pająk Maria l. ok. 60, Skardasz Aniela – spalona, Szczygieł Tadeusz żołn. AK (poległ), Ślęzak Jan l. 20, żołn. AK (poległ), [oraz] 18 osób NN zamordowanych w tym napadzie.” (Prof. dr hab. Leszek S. Jankiewicz: Uzupełnienie…, jw.; Seria – tom 8).
We wsi Tomaszowce pow. Kałusz sotnia UPA “Hajdamaki” oraz chłopi ukraińscy z tej wsi oraz okolicznych w sile 2 – 3 tysięcy napastników spalili 470 gospodarstw polskich, szkołę i kościół oraz zamordowali 107 Polaków, w większości kobiety i dzieci. „W możliwość masowej akcji nikt w Tomaszowcach szczerze nie wierzył, ponieważ Ukraińcy stale zapewniali ludność polską, że żadna krzywda im się nie stanie, a nawet oburzali się, że Polacy z dobytkiem wyjeżdżali do Kałusza. Kiedy jednak spalono i częściowo wymordowano ludność polską w Dąbrowej, Dubowicy, Pawlikówce i Dołsze Wojniłowskiej, tomaszowiacy ostatecznie przestali się łudzić. Samego napadu dokonano w nocy z dnia 9 na 10 kwietnia, w Święta Wielkanocne o godz. 9. Już od południa zauważono duży ruch między Ukraińcami. Wieczorem na dany znak tłumy rzuciły się do domów polskich, słychać było okrzyki bandytów w języku polskim: bij, pal, Kuba, Wojtek itp., na rękawach mieli białe opaski. Napastnicy byli w mundurach wojskowych niemieckich, policji ukraińskiej, ale większość to cywile. Młodzieży około 14 lat było bardzo dużo. Równocześnie wybuchły pożary ze wszystkich stron. Płonęło około 470 gospodarstw, prócz tego podpalono w tym samym czasie sąsiednią parafię polską Pniaki. Na przestrzeni 7 x 6 km widoczne było jedno morze ognia. Napadniętych mordowano w okrutny sposób, palono w ogniu, kto nie uciekł, zginął. /…/ Wśród morderców poznano posterunkowego ukraińskiej policji z Tomaszowiec Horbowego, który zastrzelił Paćkowskiego Antoniego l. 53. Mielniczuka Michała s. Hrynia, który zarębał Tarnawskiego Michała l. 56. Łabaciej Sławko zastrzelił Kwaśnika Jana l. 52. Poznano też Michajluka Wasyla, Łukowego Michała, Litwinica, Czereśnija, Sztudra i innych. /…/ Kościół w Tomaszowcach został obrabowany i częściowo spalony, jak również spalone zostały trzy polskie szkoły powszechne.” (1944, kwiecień – Informacja PolKO Kałusz dotycząca napadów na ludność polską powiatu kałuskiego przez bandy ukraińskie. W: B. Ossol. 16722/1, s. 199). “Moi rodzice: ojciec Antoni i mama Rozalia Krasuccy oraz Waleria Stefanko z d. Krasucka, bratanica mego ojca, zostali zamordowani na terenie swoich zabudowań, na gnojniku. Umierali w straszliwych męczarniach, za życia obcięto im kończyny nóg i rąk, piersi i genitalia, duszono ich i bito tępymi narzędziami. /…/ Kilka godzin konali w męczarniach, po śmierci zakopani pod obornikiem. /…/Dufrat Wincenty, lat 55, (rozcięto mu brzuch, do wnętrza nasypano soli i tak pozostawiono go w męczarniach aż do skonania). /…/ Krasucki Tomasz, lat 76 (uprowadzony z domu, przywiązany do konia i wleczony po ziemi aż do skonania), /…/ Majdańska Stanisława, córka Wincentego, lat 20 (zamordowana na drodze, powracająca z Kałusza po żywność do swego domu). Ryman Stanislawa, lat 20 (spalona żywcem w swoim domu). Pikuła Wojciech, lat 45 i córka Genowefa, lat 18 (podczas ucieczki do Kałusza na drodze zostali zamordowani, zwłok nie odnaleziono)” (Leon Krasucki; w: Siekierka…, s. 202 – 203; stanisławowskie). Już po tym ataku na konwój Polaków ewakuujących się z Tomaszowiec, Dąbrowy i Niegowców do Kałusza, ochraniany przez żołnierzy węgierskich i niemieckich, napadła banda Ukraińców. Pomimo obrony, napastnikom udało się zabić kilku-kilkunastu Polaków, zniszczyć kilka wozów i zabrać przewożone mienie. Także w Kałuszu uchodźcy nie byli bezpieczni – podczas ataku bandy UPA na przedmieścia zginęło 18 osób, w tym dwie osoby z Tomaszowiec.
W mieście Tomaszów Lubelski: „Ciężko ranni w walce z bandą UPA, zatrzymani przez Niemców i zamordowani przez nich: Gnyp Aleksander l. 21 żołn. AK ranny 09.04.1944 r. pod Posadowem, Młynarski Henryk l.19 żołn. AK ranny pod Steniatynem, Olędzki Zbigniew ranny 09.04.44 pod Steniatynem. Polegli w walce z bandą UPA żołnierze AK: Gnyp Zbigniew l. 20, poległ 09.04.1944 r. pod Steniatynem” (Prof. dr hab. Leszek S. Jankiewicz: Uzupełnienie…, jw.; Seria – tom 8).
We wsi Wasylów Wielki pow. Tomaszów Lubelski wyłapali na terenie gminy i zamordowali co najmniej 89 Polaków.
We wsi Wilia pow. Krzemieniec Ukraińcy uprowadzili z drogi 3 Polaków i ich zamordowali (furmana oraz przewodniczącego i sekretarza wiejskiej rady).
We wsi Zarudce pow. Lwów uprowadzony z domu przez upowców 24-letni Ignacy Bolibynek został zastrzelony go na pobliskich łąkach.
We wsi Żabcze gm. Poturzyn pow. Tomaszów Lubelski: ”09.04.1944 r. poległ pod Steniatynem w walce z bandą UPA: Dębiak Władysław żołn. AK, mieszkaniec Żabcza.” (Prof. dr hab. Leszek S. Jankiewicz: Uzupełnienie…, jw.; Seria – tom 8).
We wsi Żerniki gm. Łaszczów pow. Tomaszów Lubelski: „09.04.1944 r. poległ w walce z bandą UPA kolo wsi Posadów: Szczygieł Tadeusz, żołnierz AK.” (Prof. dr hab. Leszek S. Jankiewicz: Uzupełnienie…, jw.; Seria – tom 8).
We wsi Żulice pow. Tomaszów Lubelski: „09.04.1944 r. podczas napadu sotni Żeleźniaka zostało zam. 12 Polaków NN.” (Prof. dr hab. Leszek S. Jankiewicz: Uzupełnienie…, jw.; Seria – tom 8).
We wsi Żuraki oraz Manasterczany pow. Nadwórna dokument ukraiński podaje: „W dniu 9.04.44. grupa Zalizniaka spaliła 5 gospodarstw i zniszczyła 5 Polaków w wioskach Żuraki i Monastyrycze. Łys.” (IPN BU 1554/177, k. 4-8; w: .http://suozun.org/dowody-zbrodni-oun-i-upa/n_dowody-zbrodni-i-zakamania/?fbclid=IwAR3Hxh7bTfgd32e-g32yl36pDn1U62ul0imWJZmvS8XS7jRbugDwE2jDzvE ). Siekierka podaje, że w kwietniu 1944 roku w Manasterczanach Ukraińcy zamordowali 12 Polaków (s. 341), a na terenie wsi Żuraki 6 kwietnia 1944 roku zamordowani zostali Jan Deksler z synem Zdzisławem oraz Sotnicki (s. 347).
– 1945 roku:
We wsi Adarawa pow. Jarosław: „około godziny 17,oo banda UPA zastrzeliła sołtysa gr. Adarawa pow. Jarosław, ob. Lichołata Szczepana” (Prus…, s. 263). Zapewne chodzi o wieś Zaradawa. Patrz wyżej: 7 kwietnia 1945 roku…
We wsi Radawa pow. Jarosław został zamordowany przez Ukraińców 21-letni milicjant Franciszek Kuchta oraz w nocy spalili szkołę, tartak, plebanię i budynki ośrodka wypoczynkowego.
We wsi Rokitno pow. Tomaszów Lubelski Ukraińcy zamordowali 3 Polaków, w tym 17-letniego.
We wsi Rudawka pow. Przemyśl: „banda UPA dokonała napadu na dom ob. Gąski Józefa zam. w Rudawce pow. Przemyśl, zabijając mu 2 córki i rabując bydło” (Prus…, s. 263).
We wsi Żohatyn pow. Przemyśl: ”banda UPA w gromadzie Żohatyn pow. Przemyśl wypędziła wszystkie osoby narodowości polskiej nie pozwalając im nic zabrać ze sobą, w czasie tego zabito jedną osobę. Taką samą formę zastosowano do rodzin polskich zamieszkałych w gr. Sufczyna i Kupna pow. Przemyśl” (Prus…, s. 263).