– 1944 roku:
We wsi Jamelna pow. Gródek Jagielloński, głownie na przysiółku Mazurówka, Ukraińcy zamordowali ponad 100 Polaków. „Ukraińcy z Żornisk zabrali młynarza Akermana, jego zięcia Karola Dzielędziaka i ich służącą Ukrainkę. Mówili im, że ich zabierają na przesłuchanie do Janowa. Po drodze do Janowa zabrali również Józefa Podsiadło. Jednak nie zawieźli ich na przesłuchanie do Janowa, tylko zamordowali nożami w lesie. Ukraińcy ściągnęli im skalpy i cięli nożami skórę pleców. /…/ W rodzinie Ciepko zginęło 5 dzieci i rodzice. Jeden chłopczyk, który uciekał został zastrzelony, a pozostałych poćwiartowali nożami” (Józefa Ardelli; w: Siekierka…, s. 225 – 226; lwowskie). Oraz: „06.02.44 r. zostali zamordowani: 1-6. Akerman i.n.; Klus Anna l. 61; Klus Andrzej l. 22; Koszała Józef l. 31; Kulczycki Józef l. 40; Podsiadło i.n. zięć Ackermana.” (Prof. dr hab. Leszek S. Jankiewicz: Uzupełnienie…, jw.; Seria – tom 8).
We wsi Słobódka Bołszowiecka pow. Rohatyn: „5/6.02.1944 r. zostali zamordowani: Starczewska i.n. (matka rodziny); Podolan Władysław l. 60; Szczepańska Magda l. 34 i jej syn Kazimierz l. 5”. (Prof. dr hab. Leszek S. Jankiewicz: Uzupełnienie…, jw.; Seria – tom 8).
– 1945 roku:
W miejscowości Barysz pow. Buczacz napadnięci przez Ukraińców o dużej sile Polacy w jednym domu podjęli obronę, która trwała 5 godzin. We wsi Ukraińcy używając głównie siekier, noży i bagnetów wymordowali co najmniej 135 Polaków i 30 poranili. Zginęło także 10 obrońców z „IB”, którzy nie zdążyli wyjechać do Buczacza, co nakazał im dowódca, Ukrainiec współpracujący z UPA. Ukraińcy ograbili i spalili 400 gospodarstw polskich. Maria Banda i jej 10-letni syn Stanisław zostali zarąbani siekierami na podwórzu ich gospodarstw. 12-letnia Helena Boczar została zakłuta nożami. 80-letnia Anastazja Brylkowska została zarąbana siekierą podczas snu w łóżku. 12-letni Michał Herbut został wrzucony do sadzawki, gdzie utonął. „W nocy z 4 na 5 lutego 1945 r. doszło do napadu band UPA na osiedle Mazury zamieszkałe przez samych Polaków. W tym czasie batalion samoobrony został wezwany do Buczacza, gdzie miał bronić miasta przed napadem. Na posterunku pozostawało tylko trzech żołnierzy. Banda liczyła ponad 200 ludzi dobrze uzbrojonych w broń palną i maszynową. Napastnicy byli ubrani w białe nakrycia i podchodzili do domów prawie niezauważalnie. Podpalali budynki, strzelali do uciekających, a pozostałych w mieszkaniach lub na podwórkach rąbali siekierami. Dzieci nabijali na widły i wrzucali w ogień. Niemowlęta łapali za nóżki, rozbijali główki o ściany lub krawędzie ram drzwiowych i również wrzucali do ognia”. (Piotr Warchoł; w: Komański…, s. 687 – 788). „Kilkunastoletni Stanisław Baraniecki zapamiętał:„Wieczorem (…) w naszym domu odbyła się spokojna i długa rozmowa. Oprócz naszej rodziny uczestniczyli w niej brat mamy Stach Działoszyński i brat ojca Michał Baraniecki. Przeważała opinia, że Ukraińcy zaatakują Puźniki, a nasza samoobrona jest zbyt słaba, aby nas obronić. W końcu zdecydowano, że dla ratowania życia musimy opuścić naszą ojcowiznę (…) Droga do Buczacza biegła przez Barysz. (…) W Baryszu byliśmy 3 dni po spaleniu i wymordowaniu jej mieszkańców z dzielnicy Mazury. (…) Z popiołów i resztek ścian sterczały kominy. Przed niektórymi zgliszczami domów leżały pokaleczone, jedynie w bieliźnie, ludzkie ciała, dzieci i dorosłych. Wzdłuż drogi, po jej prawej stronie, płynęła rzeczka lub kanał. (…) Gdzieś w połowie drogi na kanale była śluza pozwalająca spiętrzać wodę. Na wystającym ostrzu śluzy wbite było brzuszkiem nagie ciało niemowlęcia. (…) Wiele wydarzeń tamtych lat czas wymazał z pamięci, ale obrazu tego niemowlęcia na śluzie do końca moich dni nie zapomnę”. (Maciej Dancewicz: Zagłada Puźnik; w: http://archiwum.rp.pl/artykul/792151-Zaglada-Puznik.html; 10-07-2008 ). Ks. Mroz: „Była to straszliwa noc. Słychać było bez przerwy serie wystrzałów, rozpaczliwe jęki mordowanych ludzi, trzask palących się budynków, wycie psów, ryk bydła, bicie dzwonów naszego kościoła… Z sercem ściśniętym bólem patrzyłem z kilkunastoma osobami z wieży kościelnej na płonącą wieś. Ogień przenosił się szybko… Napad trwał 5 godzin. Zginęło tej nocy 135 osób. Nad ranem Ukraińcy opuścili wieś, zabierając własnych rannych i zabitych… udałem się na Mazury, by udzielić rannym Sakramentów św. i porozmawiać z ocalałymi… Po napadzie przerażona ludność polska uciekła z Barysza do Buczacza. Dopiero na drugi lub trzeci dzień przybyli członkowie rodzin, by zwieźć pomordowanych do wspólnej mogiły… Z ogromnym bólem odprawiałem ten pogrzeb. Ile lęku i strasznych cierpień musieli przeżyć ci niewinni ludzie przed okrutną śmiercią.” (Irena Kotowicz: Krwawe kalendarium wydarzeń w Baryszu, pow. Buczacz, woj. tarnopolskie; w: www.wbc.poznan.pl/Content/8333/Biuletyn%20nr63%202004.03.pdf ). „NOTATKA. Sporządzona przez Kom[itet] Wyk[onawczy] Baryskiej Rady Wiejskiej rejonu buczackiego obwodu tarnopolskiego o tym, że nocą z 5 na 6 lutego 1945 roku we wsi Barysz rejonu buczackiego przy ulicy Mazury zostali rozstrzelani przez nieznaną bandę OUN w bestialski sposób następujący obywatele sowieccy narodowości polskiej:
- KRET Maria; 2. TORONCZAK Antoni s. Łukasza; 3. RAJCZAKOWSKA Aniela, jej dwie nieletnie córki i dwójka wnuków; 4. RAJCZAKOWSKA Maria c. Szymona i jej dwie dorosłe córki; 5. BOCZAR Antoni s. Macieja i jego dwie nieletnie córki; 6. WOLSKA Maria c. Józefa i jej mały synek w wieku trzech lat; 7. WOLSKA Maria c. Michała i małe dziecko; 8. WOLSKA Marcela c. Stanisława i małe dziecko; 9. HERBUT Józef s. Marcelego
- OŚMIŃSKI Ignacy, jego syn, żona syna i dwoje dzieci; 11. BOCZAR Józef s. Piotra i jego syn; 12. WISZNIOWSKA Marcela c. Ignacego; 13. BOCZAR Anna i jej córka; 14. KUPISZEWSKA Maria c. Stanisława i jej dziecko; 15. HERBUT Andrzej s. Marcelego; 16. KOZDROWSKA Anna; 17. BRYŁKOWSKI Józef
- WOLSKA Maria c. Stefana i jej córka; 19. WOLSKA Anna; 20. JAMNIUK Anastazja c. Teodora oraz jej nieletni syn i córka; 21. KOWCZ Anna i jej syn; 22. RYBKA Anna c. Michała oraz jej syn; 23. JASIŃSKI Bazyli; 24. LULKA Paweł s. Piotra; 25. REWUCKA Rozalia; 26. WOJTUN Piotr; 27. BILECKI Jan s. Macieja; 28. TERLECKI Jan; 29. KORCZYŃSKA Helena; 30. ALBERT Jan, jego żona, córka i syn; 31. GRABSKA Rozalia c. Michała i jej syn; 32. JAWNIUK Maria; 33. DEMBICKA Adela c. Michała i jej syn; 34. KOWIA Piotr.
Łącznie bandyci rozstrzelali 110 osób. Nazwiska wszystkich rozstrzelanych nie są znane Baryskiej Radzie Wiejs[kiej]. Zostali oni pochowani we wspólnej mogile na cmentarzu baryskim. Poza tym w czasie rozstrzeliwania bandyci spalili prawie 180 domów mieszkalnych i innych budynków należących do rozstrzelanych obywateli sowieckich. Przewodniczący Rady Wiejs[kiej](—) KONDRATIUK Sekretarz (—) HNAP” (Notatka Komitetu Wykonawczego Rady Wiejskiej w Baryszu z marca 1951 r. dotycząca aktu terrorystycznego OUN i UPA; w: PA SBU, F. 2, op. 2, spr. 2, k. 13–14. Oryginał notatki znajduje się w aktach sprawy śledczej nr 9721, tom 2, str. 212, z oskarżenia PRYSZLAKA T. L., przechowywanych w UKGB obwodu tarnopolskiego.) „Dowiedziałam się, że mój Ojciec i brat zostali zmordowani, a siostra dzień wcześniej wyjechała z Siostrami na zachód do Polski. Gdy wujek dowiedział się ilu Polaków wymordowali Ukraińcy ostatniej nocy, przekazał mamie przez posłańca, że natychmiast ma przyjechać do niego do Buczacza, bo tam jest bezpieczniej. Przenocowałam u sąsiadki i rano udałam się w dalszą drogę w poszukiwaniu Mamy. Chciałam iść na skróty ale mi odradzono. Szłam więc szosą jeszcze 18 km. Do domu wujka przyszłam po południu. Zastałam tam także jego siostrzenicę, która w ostatniej chwili uciekła z rąk Ukraińców. Zapukałam do drzwi i usłyszałam głos mamy.” (Wanda Działoszyńska z d. Gąsiorowska: Wojenne wspomnienia; w: Zeszyty Tłumackie 2(52)2013r.). Wanda Działoszyńska była synową Marcelego i Petroneli Działoszyńskich oraz żoną Alfreda Działoszyńskiego. Mieszkała waz z mężem i synem w Isakowie gm. Nieźwiska. Petronela była siostrą Jana Śniechowskiego ze Słobudki. W czasie okupacji Wanda i Alfred Działoszyńscy mieszkali krótko w Łokutkach u Józefa Śniechowskiego.