– 1943 roku:
We wsi Skurcze pow. Łuck Ukraińcy zamordowali 25-letnią Zofię Szpaczek.
25 lutego 1943 roku rząd RP w Londynie ogłosił deklarację nawiązującą do artykułu Aleksandra Korniejczuka (drugiego męża Wandy Wasilewskiej), który w „Radianskiej Ukrainie” oraz w „Prawdzie” przypomniał tradycję antypolskiej walki narodu ukraińskiego oraz zarzucił rządowi RP aspiracje imperialistyczne podboju Ukrainy po Dniepr. Rząd RP w deklaracji jako niepoważne określił wzmianki o granicy na Dnieprze. Deklaracja stwierdzała też, że Polska nie wyrzeknie się granicy sprzed 1939 roku.
26 lutego 1943 ambasador Romer w czasie rozmowy ze Stalinem usłyszał, że rząd sowiecki nie wyrzeknie się „Zachodniej Ukrainy” i „Zachodniej Białorusi”.
Fakty wskazują, że działania rządu sowieckiego łamiące układ Majski – Sikorski odnośnie granic Polski, skoordynowane były z akcją OUN-UPA podjętą przeciwko ludności polskiej.
– 1944 roku:
We wsi Dzików Stary pow. Lubaczów Ukraińcy z SKW zamordowali 29-letnią Marię Martyniuk.
We wsi Ihrowica pow. Tarnopol Ukraińcy zastrzeli Franciszka Dziedzica z 16-letnim synem Kazimierzem.
W mieście Kowel woj. wołyńskie zmarł od ran zadanych przez Ukraińców 21-letni Edward Mirowski.
We wsi Kutkorz pow. Złoczów: „25.02.1944 r. bojówka OUN zamordowała dwóch Polaków NN”. (prof. dr hab. Leszek Jankiewicz: Uzupełnienie…, jw., tom 7).
W mieście Lwów policjanci ukraińscy zamordowali młodych 6 Polaków.. „25.II. 1) Dymitrów Józef, 2) Wężowski Józef, 3) Koralewicz Józef, 4) Pakuszyński Józef, 5) Trąd Józef; 6) Bobecki Roman – zamordowani na Kleparowie – Batorówka dokumenty zrabowano.” (1944. luty – marzec – Wykazy mordów i napadów na ludność polską sporządzone w RGO we Lwowie na podstawie meldunków przekazanych z terenu. W: B. Ossol. 16722/2, s. 219-253). „Dnia 25.II.1944 r. na Kleparowie-Batorówka zamordowano 6 młodych Polaków. Dokumenty zrabowano. Nazwiska ich: 1). DMITROW Jerzy, 2). WĘŻOWSKI Józef , 3). KORALEWICZ Józef, 4). PAKUSZYŃSKI Józef, 5). TRĄD Józef, 6). BOBECKI Roman.” (1944, 28 luty – Wykaz napadów i mordów dokonywanych na Polakach we Lwowie w celu zdobycia polskich dokumentów osobistych ofiar. W: B. Ossol. 16722/2, s. 41-43).
W osadzie Podrudzie pow. Włodzimierz Wołyński Ukraińcy zabili partyzanta 27 DWAK NN „Małego” .
W folwarku Wieczorki obok Mostów Wielkich pow. Żółkiew: „Delegatura nasza w Mostach Wielkich donosi nam, że w dniu 25.II. zamordowani zostali w folwarku Wieczorki obok Mostów Wielkich [Żółkiew]: 1. Wąż Jan, lat 49; 2. Wąż Franciszka, lat 42; 3. Wąż Mieczysław, lat 17; 4. Wąż Krystyna, 1,5 roku; 5. Witlicki Kazimierz, lat 26; 6. Witlicka Rozalia, lat 24; 7. Witlicka Maria, lat 3; 8. Wąż Irena, lat 21. Bliższe szczegóły napadu tego na razie jeszcze nie znane”. (1944, 2 marca – Pismo PolKO Lwów-powiat do Delegata RGO we Lwowie dotyczący napadów na ludność polską. W: B. Ossol. 16721/1, s. 223; oraz: 1943 sierpień – 1944 kwiecień – Meldunki i raporty /wybór/ z PolKO Lwów-powiat przesłane do Delegata RGO we Lwowie dotyczące napadów i mordów dokonanych na ludności polskiej powiatu lwowskiego. W: B. Ossol. 16722/1, s. 45, 51, 55-63, 67-69 – mord datowany na 24 lutego 1944 roku).
– 1945 roku:
We wsi Zaleszczyki Małe pow. Buczacz Ukraińcy zamordowali 39 Polaków, w tym rodziców z 7 dzieci w wieku od 8 miesięcy do 17 lat. Morderstw dokonywali przy użyciu siekier, noży i bagnetów, tylko jedną 80-letnią Marię Misztal zastrzelili. „Zostali zamordowani (rozstrzelani) moi krewni dziadek Szewczuk Józef, babcia Antonina Szewczuk zd. Kłos oraz ich dzieci Michał Szewczuk i Janina Szewczuk. Przeżył mój tata Stefan i jego brat Jan ponieważ dzięki Bogu nie było ich w domu byli na wojnie. Ich siostra Katarzyna też przeżyła, ponieważ tę noc spędziła w Jazłowcu u mojej mamy, która wraz ze swoimi rodzicami i rodzeństwem w dzień 24 lutego po nie przespanej nocy z 23/24 lutego 1945r (już wtedy banderowcy byli w Zaleszczykach Małych ale tylko narobili dużo hałasu i straszyli Polaków) uciekli do miasta” (Krystyna Szewczuk-Zyss, <krystynazyss@wp.pl>; w: www.stankiewicze.com/ludobojstwo.pl oraz e-mail do autora). Relacjonuje Apolinary Kuliczkowski z Jazłowca: „Pewnej nocy wczesnego przedwiośnia 1945, stojąc na swojej zmianie, usłyszałem jak gdyby strzały karabinowe. Wydawało mi się, że pochodzą one z kierunku Małych Zaleszczyk, wioski położonej około 1,5 km na zachód od Jazłowca, w której zamieszkiwało kilka rodzin polskich. Podskoczyłem na placówkę i zawiadomiłem o tym zebranych tam wartowników. Wszyscy zaczęliśmy nasłuchiwać. Ponieważ noc była dżdżysta, to jedni mówili, że to strzały, inni, że to wiatr stuka blachą na kaplicy cmentarnej, bo placówka nasza znajdowała się nad rzeczką między cmentarzem jazłowieckim a browarskim (Browary, część Jazłowca, były w tym czasie oddzielną wsią). Nad ranem goniec na koniu przyniósł hiobową wieść. Wszyscy Polacy w Małych Zaleszczykach pomordowani. Około południa przywieźli zmasakrowane zwłoki, leżące rzędem na kilku furmankach. Widok był przerażający. To nie były trupy. To były szczątki rozszarpanych, niewiadomo jakich istnień ludzkich. Odbył się uroczysty, ale w grobowym nastroju pogrzeb na jazłowieckim cmentarzu. Wszystkich pochowali w zbiorowej mogile.” (Apolinary Kuliczkowski z Jazłowca; w: https://plus.gazetalubuska.pl/obroncy-jazlowca-wartownicy-byli-uzbrojeni-w-karabiny-automaty-i-granaty-reczne/ar/11782397 ).