– 1941 roku:
W miasteczku Mariampol pow. Stanisławów zabito nie podaną ilość Polaków: Śledztwo IPN Wrocław w sprawie „dokonanych w dniu 23 kwietnia 1941 r. oraz w nieustalonym terminie w 1944 r. w Mariampolu zabójstw nie mniej niż 6 osób” („Umorzenie śledztwa w sprawie ludobójstwa dokonanego przez nacjonalistów ukraińskich na 209 obywatelach narodowości polskiej na terenie b. powiatu stanisławowskiego – Wrocław, 14 maja 2012”). Siekierka, Komański i Rózański w opracowaniu dotyczącym woj. stanisławowskiego na s. 508 podają 624 nazwiska zabitych Polaków w powiecie Stanisławów i szacunkową liczbę 1552 zabitych Polaków, w tym liczbę 204 ofiar z miasteczka i wsi Mariampol oraz wsi Wołczków. Materiałów ze śledztw zakończonych, czyli umorzonych, IPN nie publikuje, w tym tak istotnych dla Pamięci Narodowej zeznań świadków, co pozwala postawić pytanie o cel i sens tych śledztw.
We wsi Zazule – Kozaki pow. Złoczów Ukraińcy zamordowali dwóch 13-letnich polskich chłopców.
– 1942 roku:
We wsi Jaryczów Nowy pow. Lwów Ukraińcy zastrzelili Antoniego Michalewskiego.
– 1943 roku (Wielki Piątek):
W kol. Augustów pow. Horochów Ukraińcy zarąbali siekierami rodzinę młynarza liczącą 10 osób: 55-letniego Jana Romanowskiego, jego 18-letniego syna Aleksandra, 16-letnią córkę Leokadię, 13-letnią córkę Aleksandrę, 10-letnią córkę Krystynę, 8-letnią córkę Jadwigę, zamężną 30-letnią córkę Annę Dziadurę i jej 3-letnią córkę Ewę; 80-letnią Annę Romanowską, matkę Jana oraz 17-letnią kuzynkę Feliksę Kicuń. „Córki młynarza przed zamordowaniem były zgwałcone” . (Siemaszko…., s.149). Młyn i dom spalili. Ocalała żona młynarza, z pochodzenia Niemka, która z ukrycia obserwowała rzeź całej rodziny i rozpoznała 2 zabójców, po pożarze uciekła do Włodzimierza Wołyńskiego.
We wsi Baszkowce pow. Krzemieniec wymordowali Polaków i spalili ich gospodarstwa, liczba ofiar nie została ustalona, zapewne kilkanaście polskich rodzin.
We wsi Buderaż pow. Zdołbunów zamordowali 3 Polaków; 2 kobiety i 19-letniego syna jednej z nich.
We wsi Huta Majdańska pow. Zdołbunów: “Jeszcze do niedawna w Hucie Majdańskiej mieszkały trzy polskie rodziny. – Nie bójcie się niczego, nie uciekajcie, my was nie pozwolimy ruszyć, powtarzali ich ukraińscy sąsiedzi. Jednak niektórzy szeptali miedzy sobą: – Tej Wielkanocy jaja świąteczne będą farbowane polską krwią! W Wielki Piątek przed Wielkanocą wszystkie trzy polskie rodziny z Huty Majdańskiej zostały wyrżnięte, poczynając od niemowląt, poprzez kobiety i dzieci, młodzież, ludzi w sile wieku, po starców, a ich drewniane domy i inne zabudowania zostały spalone, dobytek zrabowany i rozgrabiony pomiędzy sąsiadów.” (http://www.publixo.com/text/0/t/14006/title/Hurby ).
We wsi Kazimierka pow. Kostopol zamordowali 6 Polaków oraz wysadzili w powietrze kościół pw. św. Kazimierza z 1670 roku, słynący z odpustów w święto Wniebowzięcia NMP (15 sierpnia). Po 314 latach parafia przestała istnieć.
W miasteczku Kuty pow. Kosów Huculski: „Mój kuzyn Wiesław Świderski szuka miejsca pochowku swojego ojca Stanisława Dominika, widział go zamordowanego w Kutach ul Zielona 3-5. 23 kwietnia 1943r.” (www.stankiewicze.com/ludobójstwo.pl).
We wsi Pobużany pw. Kamionka Strumiłowa Ukraińcy zamordowali leśniczego Władysława Janiszewskiego z rodziną:: „Szukam dokumentów i informacji o rodzinie Janiszewskich zam. leśniczówka Grabowa po 1940 r. zamieszkali Pobużany. Dziadek Władysław leśniczy w Grabowej zamordowany 1943 r. Pobużany – babcia Józefa z d. Jaśkiewicz zamordowana Pobużany 1943r. – ich dzieci; Bronisław, Stanisława, Adam urodzeni w Grabowej, zamordowani w Pobużanach 1943r.” Tadeusz Jan Janiszewski e-mail tadeuszjaniszewski@interia.eu”„Bardzo proszę o wpisanie do listy pomordowanych w Województwie Tarnopolskim Moich przodków. Według przekazu ustnego stryja Władysława Janiszewskiego 23-04-1943r. w południe na podwórko domu naszego w Pobużanach wtargnęła grupa uzbrojonych Ukraińców. Zostaliśmy zapędzeni do dużej izby. Następnie kazali mamie przygotować jedzenie, ponieważ byłem mały (10 lat) pozwolili i mnie pójść do kuchni, kiedy zostaliśmy sami uciekłem prze okno do lasu. Ukryłem się w zaroślach na wzgórku obserwując dom. Wieczorem widziałem jak wyprowadzają rodziców i rodzeństwo. Mieli związane ręce i nogi, cali we krwi. Na szyjach mieli sznury z palikami na końcu. Widziałem jak ich dusili skręcając sznur, następnie wbijali im paliki przez krtań do ziemi. Ostatni został zabity tata. Odjeżdżając furmankami z dobytkiem z Naszego domu został on podpalony. Nie pamiętam co się później działo, rano znaleźli mnie sąsiedzi, ocucili i kazali uciekać. Dostałem bochen chleba. Po kilku dniach dostałem się do Lwowa do cioci Michaliny, u której byłem do 1945r, kiedy to pierwszym transportem repatriacyjnym wyjechałem do Polski. Zamordowani: Władysław Janiszewski ur.1889 r w Grabowej, leśniczy nadleśnictwo Grabowa (tata); Józefa Janiszewska z domu Jaśkiewicz (mama); Bronisław Janiszewski ur. w leśniczówce w Grabowej 1922r.; Adam Janiszewski ur. w leśniczówce w Grabowej 1926r.; Stanisława Janiszewska ur. w leśniczówce w Grabowej 1929r. W 1941r Niemcy wysiedlili nas z leśniczówki w Grabowej w której mieszkaliśmy, zamieszkaliśmy w Pobużanach. Z poważaniem Tadeusz Jan Janiszewski ,wnuk Władysława i Józefy” (http://www.stankiewicze.com/ludobojstwo/czytelnicy_2.html; 16.06.2015 r.).
W futorze Trzy Kopce pow. Krzemieniec Ukraińcy zamordowali 65-letnią Marię Stankiewicz.
We wsi Tumin pow. Horochów zamordowali 63-letniego Jana Bartosza.
– 1944 roku (greckokatolicka Wielkanoc):
We wsi Bohorodczany Stare pow. Stanisławów: „23. IV. 1944 Bohorodczany Stare pow. Stanisławów. Zabici: Stacherski Antoni syn Antoniego; Petryczka Michał syn Stefana; Petryczka Stefania ze Strzeleckich; Komusiński, były wachmistrz ułanów, jego żona, syn i córka.” (1944, 17 lipca – Pismo PolKO w Stanisławowie do Dyrektora RGO w Krakowie zawierające imienny spis osób uprowadzonych i zamordowanych od początku napadów, od września 1943 do 15 lipca 1944. W: B. Ossol. 16721/1, s. 349-373).
We wsi Borowa Góra pow. Lubaczów zamordowali 70-letniego Konstantego Nowaka.
We wsi Czyszki pow. Sambor zamordowali 1 Polaka.
We wsi Łukawica pow. Lubaczów zamordowali Marię Surowiec, ur. 1872 r.. (IPN Opole, 21 grudnia 2018, sygn. akt S 37.2013.Zi; Postanowienie o umorzeniu śledztwa).
We wsi Majdan Stary pow. Radziechów Ukraińcy zamordowali 33 Polaków, całe rodziny; matkę z córką spalili żywcem w stodole. „Mój Ojciec pochodził z Majdanu Starego powiat Radziechów Dotarłam do dwu spisów mieszkańców wsi Majdan Stary, którzy zostali pomordowani w opisywanym czasie. Jedną z nich jest lista sporządzona przez Bronisława Jasińskiego i druga, sporządzona przez Jana Jasińskiego. Lista wujka Bronka zawiera następujące nazwiska: 1. Baran Piotr lat 51. 2. Bakuliński Mikołaj lat 48. 3. Bakulińska ( spaleni żywcem). 4. Długosz Władysław lat 48. 5. Gawlicki Michał lat 62. 6. Jasiński Michał lat 52. 7. Jasińska Maria lat 42. 8. Jasińska Stanisława lat 16. 9. Krzyszpin Edward lat 10. 10. Łukomowski Jan lat 45. 11. Pańczuk Bronisław lat34. 12. Pikulska Władysława lat 60 . 13. Pikulski Władysław (syn) lat 34. 14. Pikulski Mikołaj lat 36. 15. Ożga Michał lat 40. 16. Ożga Ludwik lat 34. 17. Ożga Kazimierz lat 45. 18. Ożga Edward lat 16. 19. Turowski Jan lat 52. 20. Wiśniowski Jan lat 44. 21. Zubuński lat 38. Listę tę uzupełniają listy pisane do mego ojca, gdzie wymienieni są jeszcze: 1. Wiśniowski Jacku. 2. Sacharka Balij. 3. J. Trochimczaków.
Aresztowani i zamordowani za należność do AK i za posiadanie broni: 1. Bakuliński Bronisław. 2. Buczkiewicz Michał. 3. Gawlicki Józef ( za posiadanie broni). 4. Jasiński Kazimierz. 5. Kowal Jan ( za posiadanie broni)”. (Krystyna Busza de domo Gawlicka; w: www.stankiewicze.com/ludobojstwo.pl). H. Komański, Sz. Siekierka…, na s. 316 datują napad UPA na Majdan Stary na 23 kwietnia 1944 roku; wśród podanych przez nich 32 ofiar nie ma wszystkich ww. nazwisk.
We wsi Prusie pow. Lubaczów Ukraińcy zamordowali 9 Polaków.
We wsi Radróż pow. Rawa Ruska zamordowali 13 Polaków i 1 Ukraińca. „Przysiółek Radruża Jamnice, który teraz jest po stronie Ukraińskiej, był miejscem, gdzie mieszkali Polacy. 23 kwietnia 1944 roku ludzie z Jamnic pod wieczór zbierali się do swoich kryjówek, niestety nie zdążyli tym razem. Ukrainiec z sąsiedniej wioski zatrzymał ich dając czas innym Ukraińcom na okrążenie wioski. Nagle zeszli się ze wszystkich stron do wioski i zebrali mieszkańców w jedno miejsce. Jeden z leżących Polaków postanowił uciekać bo wiedział, że zaraz go zastrzelą. Ukraińcy zaczęli strzelać za nim, ale uciekł i ukrył się na strychu jednego z domów. Wywołało to panikę i inni zaczęli uciekać, Ukraińcy zaczęli ich ścigać. Niektórym udało się uciec, inni zostali brutalnie zamordowani. Józef Ryba został zadźgany nożem i dobity strzałem z broni palnej. Julian, Jan i Kazimierz Benedykowie zostali zamordowani w młynie. Zginęli też: Wojciech Jacek, Franciszek Jacek, Kazimierz Ryba, Katarzyna Zelik, Jan Hałucha. Ukraińcy podpalili domy i jednocześnie zabrali się do rabunku. Kradli żywność, cenniejsze przedmioty, jednocześnie naigrywali się wyzywając Polaków na różne perfidne sposoby. W oddali było słychać krzyki, płacze, ryk zwierząt i ciągłe strzały. Wielu Ukraińców z Radruża cieszyło się na ten widok. Potem dokańczali rabunek biorąc wszystko co tylko możliwe, nawet ule z pszczołami.” (http://zlubaczowa.pl/index.php/news/wydarzenia/2084-w-radruzu-uczcza-pamiec-mieszkancow-pomordowanych-przez-upa ).
We wsi Tuczna pow. Przemyślany podczas drugiego napadu Ukraińcy zamordowali około 60 Polaków (Komański…, s. 304). „Moje ciocie, Maria i Kazimiera Górska oraz babcia Józefa Górska urodziły się we wsi Tuczna, powiat Przemyślany, woj. tarnopolskie. Była to wieś o mieszanej, polsko-ukraińskiej ludności. /…/ Ostatni napad na Tuczne, jaki pamiętają siostry, miał miejsce około 20 kwietnia 1944 roku w dzień, około godziny 14:00. Ukraińcy otoczyli wieś i zaczęli podpalać. Tata, który zazwyczaj uciekał w pola, tym razem musiał schronić się gdzie indziej, bo wieś była już otoczona i nie było możliwości się przedrzeć. Ukrył się w stodole. Był pewien, że jej nie podpalą, ponieważ stała w pobliżu ukraińskich zabudowań. Babcię sióstr rozstrzelano przed domem. Następnie przyszli do domu po mamę. Wywlekli ją przed dom, razem z córką Marysią, która była uwieszona na jej szyi. Na widok tylu uzbrojonych ludzi czekających na podwórku, Marysia ze strachu puściła mamę i zaczęła uciekać. Biegnąc w stronę szopy sąsiadów usłyszała dwa strzały. Mama, gdy ją zastrzelono, miała około 28 lat. Ciocia Marysia schowała się pod wozem w szopie u ciotki, która wyszła za Ukraińca. Schowana tam widziała, jak tata paląc się wybiega ze stodoły. Rodzeństwo mamy, 35-letniego Marcina i 18-letnią Marysię, mieszkające niedaleko domu dziewczynek, także zamordowano. Marysię Ukraińcy zabrali ze sobą do lasu. Zgwałcili, obcięli jej piersi i powiesili. Ukraińcy po zastrzeleniu mamy zaczęli szukać taty. Nie było go w domu, więc weszli do stodoły. Kłuli bagnetami słomę, ale nikogo nie znaleźli, choć wiedzieli, że gdzieś tu się ukrywa. Zdenerwowali się i podpalili stodołę. Tata nie chciał od razu wyjść z ukrycia, bo słyszał ich głosy. Chodzili wokół stodoły i czekali, aż ktoś wybiegnie. Tata zaczął dusić się od dymu. Najpierw próbował oddychać przez ubranie, potem włożył sobie ziemię do ust. Tkwił w stodole tak długo, aż był pewien, że Ukraińcy odeszli. Wtedy, już płonący, pobiegł do domu stryja, by zobaczyć czy ktoś z rodziny ocalał. W domu leżały ciała całej rodziny wraz z dziećmi poukładane na stercie. Wybiegł stamtąd i wskoczył do rzeczki, by się ugasić. Ciocia Marysia widziała, jak tata biegnie paląc się, a zanim ciągnie się białą smuga. Potem pytała go, co się tak paliło, czy był może pozawijany w jakieś szmaty, a on odpowiedział, że nie, że to skóra na nim się tak paliła. Jak tata wybiegł ze stodoły, dom już też płonął. Ciocia Kazia (wtedy 6 lat) i babcia Józia (wtedy 4 lata) przez cały czas siedziały w pobliżu płonącego domu na worku ze zbożem. Wokół nich chodzili Ukraińcy. Nie byli umundurowani, ale mieli karabiny. Tata, dalej uciekał rzeczką, aż dotarł do domu krewnej Michaliny. Był cały opuchnięty i poparzony, prawie już nic nie widział na oczy. Krewna mu poradziła, żeby się u niej nie zatrzymywał, bo jej syn jest w “bandziorach” i jak wróci do domu, to na pewno się zainteresuje gościem. Zaprowadziła go więc do lasu, do kryjówki. Następnie pomogła mu dostać się do Chlebowic, gdzie mieszkała Wiktoria Stopyra, siostra taty. Wiktoria poprosiła swojego sąsiada, Ukraińca, by zawiózł tatę do szpitala w Świrzu. Sąsiad pojechał z tatą do Świrza. Ukraińcy zamordowali tego człowieka jeszcze w ten sam dzień. Potem tata dotarł do szpitala w Przemyślanach. Gdy trochę się podleczył, siostra, wyjeżdżając do Polski, zabrała go ze sobą do miejscowości Markowa, skąd wyruszył po dzieci. Będąc jeszcze w Przemyślanach, tata prosił niemieckich żołnierzy, by pojechali do jego wsi ratować dzieci, ale jak zobaczyli na mapie, gdzie to jest, odpowiedzieli mu, że tam to oni nie pojadą, bo się boją. Tata z Markowej pojechał do Przemyślan. Poprosił sprzedające na targu kobiety, by przyprowadziły mu dzieci. Siostry podczas nieobecności taty zamieszkiwały u różnych rodzin, każda w innym domu. Ciocia Marysia pamięta, jak mieszkając u obcej rodziny wypasała krowy i zauważyła zbliżającego się uzbrojonego człowieka i zaczęła uciekać. Gdy wróciła do domu, ukraińska rodzina uświadomiła ją, by nigdy więcej tak nie robiła; by nie uciekała, bo to wzbudza podejrzenia. Tata powiedział kobietom z targu, żeby zabrały sobie cokolwiek tam jeszcze z domu i gospodarstwa zostało, ale żeby oddały mu dzieci. Dwie starsze panie zgodziły się i pieszo przyprowadziły na targ do Przemyślan 3 siostry z miejscowości oddalonej o 18 km. Tata zabrał je i udali się do Lwowa. Dziewczynki nie miały kompletnie nic ze sobą, jedynie letnie sukienki, w których przyszły do Przemyślan. Nie miały nawet butów. Na dworcu we Lwowie tata rozścielił na podłodze płaszcz, na którym dziewczynki mogły się położyć, a sam poszedł się rozejrzeć i zasięgnąć informacji. Gdy wrócił, wokół dziewczynek było już zbiegowisko. Niemiecki żołnierz pytał: “Czyje to dzieci?” Tata odpowiedział, że jego. Niemiec spytał, dokąd chcą jechać. Widząc bose dzieci i opuchniętego, zabandażowanego tatę, zlitował się i pomógł im dostać się na pociąg do Rzeszowa. Wszystkie wejścia do pociągu były pozamykane, ale Niemiec otworzył i wpuścił najpierw tatę z dziewczynkami, a potem pozostałych ludzi.” ( „Trzy siostry.” Spisane na podstawie wywiadu przeprowadzonego z ciocią Marią Klepuszewską /zd. Górską/, ciocią Kazimierą Górską i babcią Józefą Ryż /zd. Górską/ przez Katarzynę Satławę dnia 3 i 4 lipca 2010 w Żernikach Wrocławskich ; w: .http://darnokx.no-ip.org/~kresy/wspomnienia/1.html ). Meldunek AK tygodniowy z 22 IV 1944 r donosił: „Wieś podpalono a z ustawionych na wzgórzach karabinów maszynowych ostrzeliwano wieś, potem grupy uzbrojone w karabiny, siekiery, noże weszły do wsi i mordowały ludzi. Zamordowano w bestialski sposób 50 Polaków. Scenariusz mordów odbywał się w następujący sposób w pierwszym rzędzie szli banderowcy uzbrojeni w broń palną i likwidowali każden opór, za nimi szli ci co nie mieli broni starsi mężczyźni, podrostki i kobiety z siekierami, motykami, nożami dobijali rannych, pastwili się na starcach, kobietach i dzieciach i zajmowali się rabunkiem (strona internetowa Biłki Szlacheckiej; Komański…., s. 304 odnotowuje 2 napady: 21/22 lutego oraz 23 kwietnia). Wg meldunku UPA napad był 15 kwietnia i zabito 66 Polaków.
We wsi Wikniany (Okniany) pow. Tłumacz dokument ukraiński podaje: „W dniu 23.04.44. grupa Iskry i Komara spaliła we wsi Wikniany koło Towmacza 16 gospodarstw oraz zabiła 4 Polaków za to, że pokazali Kripo podrejonowego Myrona, którego Niemcy rozstrzelali. Bohdan.” (IPN BU 1554/177, k. 4-8; w: .http://suozun.org/dowody-zbrodni-oun-i-upa/n_dowody-zbrodni-i-zakamania/? ).
We wsi Wola Zaderewacka pow. Dolina zamordowali 5 Polaków.
We wsi Wólka Krowicka pow. Lubaczów zamordowali 54-letniego Polaka
– 1945 roku:
We wsi Berendowice pow. Przemyśl: „23 kwietnia, prawdopodobnie w ramach szkoleń, żołnierze Szkoły Podchorążych w Przemyślu, będąc na patrolu w Berendowicach, zostali ostrzelani przez Ukraińców ubranych w radzieckie mundury. W akcji miało uczestniczyć 30 członków UPA, a zginęli ppor. Marian Grzybowski?, kpr. podch. Józef Kukułka, szer. podch. Adam Gaweł (Gonet?), szer. podch. Edward Pelczar oraz ukraiński furman. Rannych przywiązano do drzew i żywcem spalono. O zabójstwo oskarżono mieszkańców wsi Koniusza i Berendowice. W odwecie batalion WP cztery dni po zabójstwie ppor. Grzybowskiego i podchorążych doszło do akcji na Berendowice. W walce został ranny jeden oficer WP, który zmarł. Ponadto miało zginąć kilkunastu ukraińskich bandytów. Ukraińcy, w obawie przed większymi represjami, odpowiedzialność za mord zrzucili na dezerterów Armii Czerwonej.” (Andrzej Zapałowski: Granica w ogniu. Warszawa 2016, s.159).
We wsi Leszczawa Górna pow. Dobromil zamordowali 2 Polaków, w tym gajowego Mikołaja Popiela. Inni: Popiel Michał (Mikołaj?) gajowy Leśnictwa Bircza, postrzelony przez UPA w Leszczawie Górnej, ciężko ranny zmarł w szpitalu w Przemyślu. ( https://www.krosno.lasy.gov.pl/documents/149008/33416974/Cz.+III+Martyrologium+le%C5%9Bnik%C3%B3w+Podkarpacia+1938-49.pdf). Oraz: We wsi Leszczawa Dolna zamordowani przez banderowców zostali: Jan Szwed, Mikołaj Popiel (https://pl.wikipedia.org/wiki/Leszczawa_Dolna)
We wsi Lubliniec Nowy pow. Lubaczów zamordowali milicjantów: Władysława Paściaka ps. „Roman Wolski” lat 19 i Włodzimierza Kucharskiego lat 22. (IPN Opole, 21 grudnia 2018, sygn. akt S 37.2013.Zi; Postanowienie o umorzeniu śledztwa.).
We wsi Miłków pow. Lubaczów zamordowali 23 Polaków, którzy wrócili do swoich gospodarstw, w tym kobiety i dzieci.
We wsi Piwoda pow. Jarosław zamordowany został przez UPA Polak Jan Plewiak.
– 1946 roku: We wsi Uhnów pow. Tomaszów Lubelski Ukraińcy zamordowali 7 Polaków, milicjantów.