„Krzywda ukraińska” w II Rzeczypospolitej, Monika Śladewska

„Krzywda ukraińska” w II Rzeczypospolitej

Apologeci ukraińskiego nacjonalizmu ludobójstwo dokonane przez zbrojne struktury Organizacji Ukraińskich Nacjonalistów (OUN) na minimum 200 tyś.  Polaków usprawiedliwiają polityką II RP, gnębieniem Rusinów-Ukraińców nawet w czasie gdy Polska była pod zaborami i niszczeniem, pozostałych po zaborze rosyjskim, nieczynnych cerkwi prawosławnych na Lubelszczyźnie. Bezpośrednio odpowiedzialny za organizowanie zbrodni wołyńsko-małopolskiej superkolaborant Hitlera Mykoła Łebed „akcje antypolskie” usprawiedliwiał istnieniem rzekomo historycznej nienawiści  Polaków do narodu ukraińskiego. W zakłamanej książce pt. „UPA” wydanej po wojnie, napisał: „zatem nic dziwnego, że cierpliwość narodu skończyła się (…) on przeszedł do samoobrony i odpłacił za wszystkie wiekami nabrzmiałe krzywdy” . Na czym polegała „odpłata” i jakie krzywdy wyrządzili Polacy Ukraińcom nie wyjaśnił. Dodać należy, że ten zbrodniarz wojenny korzystał z pomocy greckokatolickich dygnitarzy z Watykanu, a od 1949 r. pracował w amerykańskich służbach wywiadowczych.

Czy Odrodzona Rzeczypospolita krzywdziła swoich obywateli narodowości ukraińskiej? Jak przebiegał proces krystalizowania się ideowego oblicza OUN i jak w praktyce radykalni ukraińscy nacjonaliści  inicjowali działania zmierzające do destabilizacji Państwa Polskiego? Na pytania odpowiedziała dr  Lucyna Kulińska w naukowej pracy pt. „Działalność terrorystyczna i sabotażowa nacjonalistycznych organizacji ukraińskich w Polsce w latach 1922-1939”.

Umacnianie się ukraińskiego ruchu nacjonalistycznego na terenie liberalnej II RP łączy się z porażką w wojnie z Polską w latach 1918-1919. O niepodległość Ukrainy walczyły wojska Ukraińskiej Republiki Ludowej powołanej w Kijowie (styczeń 1918 r.)  i Zachodnio Ukraińskiej Republiki Ludowej proklamowanej we Lwowie (październik 1918 r.).  W czasie gdy nad Dnieprem wojska S. Petlury reprezentujące  URL walczyły z „białymi” i „czerwonymi” armiami rosyjskimi Ukraińcy galicyjscy, inspirowani przez Austriaków, podjęli walkę z Polakami o Lwów, zakończoną zwycięstwem Polaków, 21 listopada 1918 r. Ukraińska Galicyjska Armia wycofała się za Zbrucz. Okres rządów ZURL zapisał się w historii niezwykle krwawo, nasiliła się ogromna nienawiść do Polaków, na terenie gdzie władzę przejął ukraiński element szowinistyczny doszło do masowych mordów ludności polskiej, podpaleń, grabieży mienia, bezczeszczenia kościołów i mordowanie księży, do akcji  włączyli się duchowni Cerkwi greckokatolickiej. Bestialskie mordy zostały ukrócone gdy decyzją z 21.06.1919 r. Państwa Sprzymierzone upoważniły Polskę do organizowania administracji na terenie Galicji Wschodniej, terytorium to Rada Ambasadorów przyznała Polsce dopiero w marcu 1923 r.

Armia Petlury i Ukraińska Galicyjska Armia bez wsparcia protektorów jakimi były Austro-Węgry i Niemcy wojnę o niepodległość przegrały, w dużej mierze dlatego, że do porozumienia rządów obu sezonowych republik nie doszło, wojska nie walczyły pod wspólnym dowództwem i że państwowość ukraińską nie poparły państwa Entanty. Premier Wielkiej Brytanii  na posiedzeniu w Paryżu 8 maja 1919 r. oświadczył:  „Ukraina nie istnieje, została wymyślona przez Niemców. Jest Małorosja.”  Petlura aby ratować niepodległość w marcu 1920 r. zawarł układ z Polską, w zamian za wsparcie militarne przeciwko bolszewikom zrzekł się na korzyść Polski  terytoriów położonych na zachód od rzeki Zbrucz. Wspólna wyprawa na Kijów  J. Piłsudskiego i Petlury z powodu braku poparcia mas ukraińskich, nie powiodła się, jej finał miał miejsce w bitwie pod Warszawą  w sierpniu 1920 r. Traktat zawarty w Rydze 28 marca 1921 r. pomiędzy Polską, Rosją i Ukrainą potwierdził wschodnią granicę Polski na Zbruczu, w jego następstwie wojska Petlury zostały internowane na teren Polski.  Na wschód od Zbrucza formował się przyszły Związek Radziecki, w jego skład weszła Ukraińska Socjalistyczna Republika Radziecka.

Z nową sytuacją geopolityczną nie pogodzili się Ukraińcy galicyjscy, Petlurę uznali za zdrajcę a Polskę za okupanta ziem ukraińskich. Grupa byłych wojskowych UHA z płk J. Konowalcem na czele w lipcu 1920 r. w Pradze powołała Ukraińska Wojskową Organizację (UWO) stawiając  przed nią zadanie walki z Polską. Terytorialnie organizacja obejmowała Małopolskę Wschodnią, jej członkowie szybko rozpoczęli działania dywersyjne, sabotażowe i terrorystyczne.  Pierwszym znaczącym aktem terroru był nieudany zamach na J. Piłsudskiego 25 listopada 1921 r. we Lwowie. Przebywający w Wiedniu J.  Petrusewycz reprezentujący rząd ZURL, wydał odezwę wzywającą do zbojkotowania wyborów do Sejmu w 1922 r.  Aktywiści UWO w czasie kampanii wyborczej zamordowali kilku działaczy ukraińskich m.in. S Twardochliba – kandydata na posła do Sejmu. Doszło do wielu napadów na lokale wyborcze, posterunki policji, wzniecania pożarów, przecinanie linii telefonicznych. Referat bojowy UWO organizował bandyckie napady na urzędy pocztowe, ambulanse i listonoszy. UWO za działania wywiadowcze na rzecz państw ościennych, głównie Niemiec zapewniła sobie poparcie finansowe Reichswehry, wspólny niemiecko-ukraiński ośrodek szpiegowski powstał w Gdańsku.

Kontynuatorką UWO była powołana przez płk Konowalca  w Wiedniu 1929 r. Organizacja Ukraińskich Nacjonalistów (OUN). Na zjeździe założycielskim sformułowano program polityczny, wyznaczono cel strategiczny i ustalono metody walki do osiągnięcia celu. W dokumentach zapisano dyrektywę o treści: „Tylko całkowite usuniecie wszystkich okupantów z ziemi ukraińskiej otworzy możliwości dla szerokiego rozwoju Nacji Ukraińskiej”. Nowa organizacja działała w oparciu o faszystowską doktrynę D. Doncowa zbudowaną na darwinizmie społecznym, propagującą nienawiść do wszystkich, którzy stoją na przeszkodzie w dążeniu do celu. Doncow w pracy pt „Nacjonalizm” wyeksponował takie cechy jak: siła, przemoc, ekspansja terytorialna, a także typową dla faszyzmu „ideę wodzostwa” . OUN rozszerzyła zasięg działania powołując w swoje szeregi młodzież przygotowywała kadry do rewolucji narodowej, prowadziła szkolenia o charakterze wojskowym. Istotną rolę w kształtowaniu postaw młodych Ukraińców miał „Dekalog”- dziesięcioro przykazań ukraińskiego nacjonalisty rozprowadzany przez sieć parafii greckokatolickich. OUN współpracowała z Oddziałem II Abwehry, w zamian za usługi szpiegowskie była finansowana przez wywiad niemiecki, w Polsce pełniła rolę V kolumny.

W 1930 r. kierownictwo OUN przebywające w Berlinie wydało polecenie wzniecenia na szeroką skalę akcji  terrorystyczno – sabotażowej. W niektórych powiatach Małopolski Wschodniej dokonano poważnych aktów sabotażowych, niszczono mienie państwowe, podpalano polskie gospodarstwa, stogi ze zbożem,  ścinano słupy telegraficzne. W ekstremalnej sytuacji zareagowały władze polskie, akcję zmierzającą do zahamowania anarchii ukraińscy nacjonaliści określają „pacyfikacją”, nie miała ona charakteru pacyfikacji, podczas jej przeprowadzenia, siłami policji i wojska, nie zginął ani jeden Ukrainiec natomiast w wyniku strzałów zza węgła  śmierć poniosło kilku polskich żołnierzy. Akcją objęto 16 powiatów, przeprowadzono ponad 5 tys. Rewizji. Minister S. Składkowski w wystąpieniu wygłoszonym w Sejmie 9 stycznia 1931 r. oświadczył: „Rewizje wykazały na całym terenie – karabinów różnego typu około 1208 – strzelb różnych – 460, rewolwerów 735, bagnetów 714, sztyletów – 59, szabel – 82, poza tym znaczne ilości prochu, materiałów wybuchowych i łatwopalnych „ (…)około 28 fur różnego sprzętu wojskowego”. Zatrzymano 1739 osób, 596 zwolniono, pozostali odpowiadali przed sądem. „Pacyfikacja” była pretekstem do nagłośnienia wielkiej krzywdy wyrządzonej Ukraińcom, w antypolskiej kampanii propagandowej, pomijano przyczynę jej przeprowadzenia, skarga wniesiona do Ligi Narodów została rozpatrzona i stwierdzono, że „pacyfikację wywołali Ukraińcy przez swoją akcję rewolucyjną”.

Przeciwnikiem współpracy polsko-ukraińskiej był prowidnyk  krajowy, przeszkolony przez Abwehrę Stepan Bandera. Od niego zależało życie i śmierć tych, których podejrzewano o wrogą postawę wobec OUN. Bandera był autorem licznych zamachów na życie polskich polityków i działaczy ukraińskich jak przykładowo J. Babija – dyrektora Państwowego Gimnazjum z ukraińskim językiem wykładowym i posła T. Hołówko. Rok 1934 rozpoczął kolejną serię zabójstw już na terenie kraju. W Warszawie w skrytobójczym zamachu zginął minister Bronisław Pieracki. W wyniku organizowanych przez UWO-OUN akcji terrorystycznych w latach 1922-1939, pisze dr Kulińska, straciło życie lub zostało okaleczonych kilkaset osób. Istotną rolę w krzewieniu skrajnego nacjonalizmu odegrała duża część  kleru greckokatolickiego z metropolitą A. Szeptyckim na czele.

Stosunki polsko-ukraińskie na prawosławnym Wołyniu, z uwagi na zaszłości historyczne, układały się odmiennie. Na terenie byłego zaboru rosyjskiego świadomość narodowa Ukraińców była znikoma, idee nacjonalistyczne przenikały w niewielkim stopniu, wojewoda Henryk Józewski odizolował Wołyń tzw. „kordonem sokalskim”  przebiegającym wzdłuż dawnej granicy austriacko-rosyjskiej. Po zakończeniu I wojny światowej na pograniczu sowieckim długo działały antypolskie komunistyczne grupy dywersyjne , po utworzeniu Korpusu Obrony Pogranicza było spokojnie. Józewski przychylnie ustosunkowany do ludności ukraińskiej, dużą wagę przywiązywał do spraw udziału Ukraińców w pracach samorządu terytorialnego, wspierał ukraińskie organizacje społeczne, kulturalno-oświatowe i gospodarcze. Preferował szkoły z  ukraińskim językiem nauczania. W tych latach wybudowano wiele nowych szkół, w zgodzie uczyły się dzieci polskie, ukraińskie, żydowskie, czeskie i rosyjskie. Z inicjatywy Józewskiego  w 1931 r. powstało propolskie Wołyńskie Zjednoczenie Ukraińskie, kierowane przez byłego adiutanta Petlury S. Skrypnyka. Ugodowa polityka wojewody nie odpowiadała ukraińskim nacjonalistom.  Przygotowywany przez nich zamach na życie Józewskiego udaremniło aresztowanie dwóch przyszłych zamachowców. W 1938 r. wojewoda został odwołany, runął „kordon sokalski” wpływy OUN rozszerzyły się na Wołyń.

W II RP Ukraińcy, jeśli nie angażowali się w działalność nielegalną, żyli tak jak pozostali mieszkańcy Kresów, mieli jednakowy dostęp do szkół, zamożniejszym powodziło się lepiej, biedniejszym gorzej.  Wśród kilkunastu legalnie działających partii, największe znaczenie miało powstałe w 1925 r. Ukraińskie Narodowo-Demokratyczne Zjednoczenie (UNDO), partia ta miała swoich przedstawicieli w Sejmie.  Szczególną rolę odgrywała ukraińska prasa, wydawnictwa książek, Ukraińcy posiadali 25 oficyn wydawnictwa i 9 drukarni. Funkcjonowała sieć towarzystw kulturalno-oświatowych takich jak:  Proświta – obejmowała 70 oddziałów i prawie 3 200 czytelni, „Ridna Szkoła” zajmowała się oświatą szkolną, ponadto działały towarzystwa: harcerskie „Płast”, sportowe „Sokół”, Kobiece „Sojuz Ukrainek” i inne. Pisma „Wisnyk” i „Zahrawa” legalnie głosiły ukraińską faszystowską myśl polityczną. Z finansowym wsparciem państwa nastąpił rozwój spółdzielczości , w 1930 r. było 3 147 spółdzielni zrzeszonych w Rewizyjnym Związku Ukraińskich Kooperatyw i 755 spółdzielni niezrzeszonych. Pod koniec 1937 r. do RZUK należało 668 spółdzielni kredytowych. Sprawa ukraińskiego szkolnictwa  była w centrum zainteresowania Ukraińskiej Reprezentacji Parlamentarnej. Na Kresach były szkoły polskie, utrawistyczne (mieszane) i ukraińskie. W Małopolsce Wschodniej  w 1932 r.  polskie dzieci obowiązkowo uczyły się  „ruskiej mowy” w 1935 szkołach, było 10 Ukraińskich Seminariów nauczycielskich i 13 mieszanych polsko-ruskich oraz Greckokatolicka  Akademia Teologiczna we Lwowie.

W sytuacji rosnącego w siłę ukraińskiego szowinizmu trudno było skutecznie realizować wypracowane przez władze II RP koncepcje polityki narodowościowej, wszelkie próby rozwiązania problemu politycznego były blokowane przez ukraińskich separatystów, spełnienie ich żądań doprowadziłoby do destabilizacji państwa. Zawiodła polityka oświatowa, nie udało się wychować obywateli narodowości ukraińskiej na ludzi cywilizowanych, moi ukraińscy koledzy, z którymi chodziłam do szkoły na Wołyniu w 1943 r. zasilili bandy rizunów, na czele tych band stanął absolwent Politechniki Lwowskiej – Roman Szuchewycz.

Monika Śladewska


Prawda historyczna i polityka

Wiedza o historii ukraińskiego ruchu nacjonalistycznego, jego ideologii i programie politycznym w polskim społeczeństwie jest znikoma.  W efekcie  szermując sloganem „krzywdy ukraińskiej” łatwo jest narzucić  neobanderowską propagandę, udowodnić tezę o „drugiej wojnie polsko-ukraińskiej”, „polskich odwetach” i „wzajemnych winach”. Z uwagi na tragiczne doświadczenia ludności polskiej  podczas I i II wojny światowej problemu ukraińskiego nacjonalizmu nie można lekceważyć  gdyż ma on żywotne znaczenie dla Polski, tym większe, że na Ukrainie demony przeszłości odżyły, są w strukturach władzy państwowej i terenowej, nadal kierują się zbrodniczą ideologią opartą na doktrynie. D. Doncowa i dążą do zrealizowania celu strategicznego zapisanego w dokumentach Organizacji Ukraińskich Nacjonalistów (OUN) w 1929 r. Cel ten sprowadza się do zbudowania soborowego państwa ukraińskiego na wszystkich ziemiach ukraińskich do których należy tzw. „Zakierzonia”. Szerzący się kult OUN-UPA i SS Galizien oraz otwarta propaganda faszyzmu stanowi zagrożenie dla pokoju w tej części Europy i polskich mieszkańców pogranicza.

Zagrożeń ze strony ukraińskiego nacjonalizmu nie dostrzegły władze II RP, pielęgnowano pamięć poległych w obronie Lwowa ale ukrywano przed społeczeństwem zbrodnie o ludobójczym charakterze, dokonane na Polakach  i polskich jeńcach w latach 1918-1919 przez bojówki  Ukraińskiej Halickiej Armii i ukraińskie szowinistyczne elementy w Małopolsce Wschodniej. Uważano, że z Ukraińcami, którzy znaleźli się w granicach Państwa Polskiego należy dogadywać się i nie wypominać im czynów zbrodniczych.  W związku z ratyfikacją traktatu wersalskiego premier Ignacy Paderewski przemawiając w Sejmie powiedział: „Powinniśmy wymazać z pamięci wszystkie urazy i krzywdy, powinniśmy zapomnieć o przeżytych bólach i doznanych cierpieniach, powinniśmy zapomnieć bośmy Polacy i chrześcijanie”. Powołano Komisję do spraw zbrodni dokonanych przez galicyjskich Ukraińców ale jej prace  z upływem lat słabły, nieliczni Ukraińcy, którym winę udowodniono w wyniku amnestii wyszli na wolność.

Polska tolerancja, wręcz naiwność powodowała, że ukraiński ruch nacjonalistyczny, skrajnie wrogi w stosunku do „obcych” jaki z inspiracji Austriaków  w końcu XIX w. rodził się w Galicji, krystalizował się w II RP. W zorganizowanej formie działał nielegalnie, ale czołowy ideolog  D. Doncow mógł wydać pracę pt „Nacjonalizm” i redagować dwutygodnik  „Zahrawa” wywierający duży wpływ na postawy młodych nacjonalistów. Ukraińcy  w II RP posiadali pełne prawa obywatelskie, bez ograniczeń działały partie legalne, organizacje gospodarcze i oświatowe, aktywiści OUN mogli opuszczać kraj i wracać mogli z pomocą greckokatolickich duchownych w Małopolsce Wschodniej organizować uroczystości religijne często zamieniając je w manifestacje polityczne. Obiektem zainteresowania policji byli komuniści i członkowie OUN odpowiedzialni za terroryzm i zabójstwa polskich polityków, także Ukraińców współpracujących z władzami. Przykładem liberalnej postawy polskich władz było niewykonanie zasądzonych wyroków śmierci za mordy skrytobójcze w tym na Stepanie Banderze. Program OUN, przygotowywane powstanie i współpraca z Niemcami nie stanowiły tajemnicy dla organów polskiego wywiadu, a jednak władze nie ostrzegały Polaków przed śmiertelnym zagrożeniem ze strony ukraińskich nacjonalistów.  Politycy II RP uznali ten ruch za mniejsze zło, bardziej obawiali się szerzenia idei komunizmu, antykomunistyczna obsesja  została przeniesiona na emigrację.

Nieracjonalne, odbiegające od rzeczywistości myślenie polskich polityków w czasie II wojny światowej, brak elementarnej wiedzy o programie ukraińskich nacjonalistów już oficjalnie współpracujących z Niemcami kosztowało życie 200 tyś. Polaków. Wielu można było uratować gdyby władze konspiracyjne odpowiednie działania  podjęły wcześniej. Delegat Rządu na Wołyń Kazimierz Banach łudził się, sądził, że z Ukraińcami jako  obywatelami Polski należy rozmawiać, rozmowy zakończyły się okrutną śmiercią polskich delegatów w dniu 10 lipca 1943 r. W końcu lipca 1943 r. K. Banach wydał odezwę do „Obywateli Rzeczypospolitej”, wezwał do organizowania się, zakazał wstępowania do policji niemieckiej i ogłosił, że „współdziałanie z bolszewikami jest takim samym przestępstwem jak współdziałanie z Niemcami”. W tym czasie na północnym Wołyniu wielu Polaków wstępowało do mieszanych partyzanckich oddziałów radzieckich. W tamtym terenie była to jedyna siła, która ratowała życie Polaków a później zbrojnie wsparła kilka polskich ośrodków obronnych.  Dowództwo Okręgu AK Wołyń dopiero po przejściu największej fali mordów masowych dokonanych przez tzw. UPA podjęło decyzję o utworzeniu  9 lotnych oddziałów partyzanckich AK, bazy samoobrony, do których te oddziały zostały skierowane przetrwały do nadejścia frontu wschodniego.

Po zakończeniu II wojny światowej problem banderyzmu do rozwiązania otrzymała Polska Ludowa.  Inwazja bojówek UPA  na południowo-wschodnie tereny powojennej Polski stanowiła wielkie zagrożenie dla ludności polskiej i granic państwa. Dramat ludności cywilnej trwał do 1947 r. Wojskowa operacja „Wisła” przywróciła  spokój, jej zasadność  mimo wysiłków ukraińskiej nacjonalistycznej diaspory nie poddała w wątpliwość  Organizacji Narodów Zjednoczonych. Z kręgu przesiedlonych Ukraińców wywodzi się wielu sterników ukraińskiego nacjonalizmu aktywnie działających w III RP.

W Polsce Ludowej czczono pamięć  poległych w walkach z rebeliantami żołnierzy WP i funkcjonariuszy odpowiedzialnych za bezpieczeństwo powojennego państwa.  Z politycznych względów zbrodnia wołyńsko-małopolska dokonana przez OUN-UPA była wyciszana ale nie zakłamywana. Po 1956 r. na ten temat ukazało się wiele publikacji, pierwszą książkę jaką kupiłam były „Leśne Ognie” Grzegorza Fedorowskiego lekarza skierowanego na Wołyń w celu organizowania szpitala polowego 27 Wołyńskiej Dywizji Piechoty AK,  kilkakrotnie wznawiane były „Czerwone Noce” H. Cybulskiego o obronie Przebraża, „Łuny w Bieszczadach”  były lekturą szkolną. W 1981 r. ukazała się książka  Michała Fijałki „27 Wołyńska Dywizja AK” z inicjatywy autora w czerwcu 1981 r. w PAN zorganizowano sesję naukową  poświeconą historii tej Dywizji. Powstał film „Ogniomistrz Kaleń” w reżyserii Ewy i Czesława Petelskich.  Filmowy Kaleń to żołnierz WP – Paweł Sudnik, 18 marca 1946 r. kilka sotni upowskich napadło na strażnicę  WOP w Jasielu, część żołnierzy w obronie poległa, a 34 i 2 milicjantów dostało się do niewoli, po torturach byli rozstrzeliwani. Sudnik zbiegł, został ranny – przeżył.  W PRL nie prowadzono badań naukowych nad ukraińskim ruchem nacjonalistycznym typu faszystowskiego, uznano, że problem został rozwiązany i to było kolejne złudzenie.  W tym czasie ukraińscy kolaboranci Hitlera pełnili ważną rolę w amerykańskiej machinie propagandowej, opracowywali własną wersję historii przyjętą za prawdziwą przez J. Giedroycia. Cały zespół mitów o „bohaterstwie” tzw. UPA jej rzekomych walkach z Niemcami i Sowietami  został przetransferowany do Polski w przełomowym roku 1989.

Polacy o rodowodzie kresowym i znawcy problemu po transformacji ustrojowej zostali zaskoczeni tak dużym wpływem na życie polityczne spadkobierców tradycji OUN-UPA  i ich protektorów, oczekiwali na potępienie sprawców ludobójstwa, otrzymali poprawnie polityczny bełkot o „winach wzajemnych”, „wojnie bratobójczej” i „trzeciej sile”. Nikt już nie bronił honoru polskich żołnierzy i godności Narodu Polskiego. W 2004 r. prezydenci L. Wałęsa i A. Kwaśniewski na Majdanie wiecowali razem  banderowcami i ukraińskimi esesmanami, a w lipcu 2016 r. obaj podpisali skandaliczny list otwarty do Ukraińców de facto do neobanderowców, w którym prosili o wybaczenie krzywd zadanych braciom Ukraińcom polskimi rękoma.  Kolejni prezydenci III RP uprawiali ekwilibrystykę historyczną. Nie było sprzeciwu prezydenta Komorowskiego gdy 9 kwietnia 2015 r. tuż po jego wystąpieniu  Rada Najwyższa Ukrainy  otworzyła drogę do faszyzacji państwa, przyjmując ustawę uznającą członków OUN-UPA za bojowników o niepodległość Ukrainy. Za taką naiwność polityków ginęła kresowa ludność polska.

Dobrze zorganizowane neobanderowskie lobby w Polsce blokowało starania Kresowian o godne uczczenie pamięci ofiar OUN-UPA, wystarczyło, że M, Wojciechowski w GW napisał „W tym roku napięcie w relacjach polsko-ukraińskich może się zwiększyć , chyba, że prezydent Kaczyński wykaże inicjatywę i wyraźnie zaznaczy czy popiera pojednanie czy konfrontacje” . Szantaż okazał się skuteczny prezydent Kaczyński nie wziął udziału w obchodach 65 rocznicy apogeum zbrodni  wołyńskiej. Ewenementem w III RP jest fakt, że instytucje naukowe wyręczyły osoby nie będące historykami i udokumentowały zbrodnię wołyńsko-małopolską. Bez wsparcia państwa powstał film „Wołyń” Wojciecha Smarzowskiego, ukazały się opracowania naukowe kilku polskich historyków. Po 1989r. z wolności w większym stopniu korzystały i nadal korzystają obrońcy ukraińskiego nacjonalizmu. Dezinformowaniem społeczeństwa zajęła się Gazeta Wyborcza, nagłośniła porażający slogan „UPA to cześć i duma Ukrainy”. Czołowy propagandysta M. Czech pisał brednie pod tytułem „ Jak Moskwa rozpętała piekło na Wołyniu” i głosił, że Sejm X kadencji nie przyjął uchwały potępiającej „akcję Wisła” bo przeszkodzili polscy generałowie.

Dyspozycyjni historycy rozpoczęli pisanie książek odpowiadających założeniom nowej polityki. Pracowitym historykiem jest pan Grzegorz Motyka, zręcznie broni tego czego obronić się nie da. Po opracowaniu od początku do końca, zafałszowanych „Tek Edukacyjnych”, napisał książkę „Wołyń 43”. Jest pewien postęp w stosunku do twórczości  z lat 90-tych, wówczas pisał, że za wymordowanie czeskiego Malina odpowiadają Polacy w tej  książce zgodnie z prawdą, że Niemcy, zapomniał dodać, że z policja ukraińską.  W dalszym ciągu dla prof. Motyki Małopolska Wschodnia jest Galicją, a mordercy bezbronnych „partyzantką ukraińską”.  Pomysłowo zestawiony w książce materiał źródłowy powoduje mętlik w głowach niezorientowanych w sprawie czytelników,  jest wiele faktów historycznych i jeszcze więcej niedomówień i tak na str.207 w nawiązaniu do seminariów pod błędnym tytułem „Polska-Ukraina: trudne pytania”, na których z korzyścią dla strony unowsko-banderowskiej uzgodniono historie, prof. Motyka pozytywnie przedstawia organizatorów – żołnierzy 27 Wołyńskiej Dywizji AK prof. W. Filara oraz A. Żupańskiego i pisze: „Największymi krytykami seminarium okazali się członkowie organizacji kresowych wywodzący się ze środowisk kombatanckich o zgoła innej tradycji. Przykładowo Szczepan Siekierka i Edward Prus byli członkami sowieckiej formacji pomocniczej tzw.  Istrebitielnych Batalionów”.  Pan profesor pominął fakt, że do JB dowództwo AK kierowało młodocianych żołnierzy nie podlegających mobilizacji do Wojska Polskiego, w IB legalnie mogli otrzymać broń i po przesunięciu się frontu wschodniego na zachód bronić resztek żywiołu polskiego przed napadami band UPA.  Tym żołnierzom w III RP odebrano uprawnienia kombatanckie, wyrokiem Sądu Najwyższego zostały im przywrócone. Prof. Prus miał wówczas 13 lat w IB nie był, jest to kłamstwo. Panu Motyce najwyraźniej nie odpowiada „inna tradycja”, Sz. Siekierka udokumentował zbrodnie OUN-UPA w Małopolsce Wschodniej, a prof. Prus w 42 pracach popularno-naukowych przedstawił prawdziwe oblicze ukraińskiego nacjonalizmu.

Monika Śladewska

W sytuacji rosnącego w siłę ukraińskiego szowinizmu trudno było skutecznie realizować wypracowane przez władze II RP koncepcje polityki narodowościowej, wszelkie próby rozwiązania problemu politycznego były blokowane przez ukraińskich separatystów, spełnienie ich żądań doprowadziłoby do destabilizacji państwa. Zawiodła polityka oświatowa, nie udało się wychować obywateli narodowości ukraińskiej na ludzi cywilizowanych, moi ukraińscy koledzy, z którymi chodziłam do szkoły na Wołyniu w 1943 r. zasilili bandy rizunów, na czele tych band stanął absolwent Politechniki Lwowskiej – Roman Szuchewycz.

Monika Śladewska