kalendarz pamięci polskich ofiar ukraińskiego ludobójstwa, 22 kwietnia

– 1943 roku (Wielki Czwartek):

We wsi Białogródka pow. Dubno Ukraińcy zamordowali 19 Polaków ( w tym całe rodziny) oraz 3 Czechów.

We wsi Dźwinogród pow. Borszczów uprowadzili 3-osobową rodzinę polską Sypnickich oraz ich sąsiada. Sąsiad zaczął uciekać i został zastrzelony. Rodzinę wprowadzili do młyna. „Tam na oczach rodziców oprawcy zgwałcili ich 17-letnią córkę Janinę, a następnie całą trójkę zamordowali” (Komański…, s. 35).

We wsi Jabłonka Duża pow. Łuck zamordowali 4-osobową rodzinę Lipińskich: ojca, 17-letniego syna Tadeusza, 19-letnią córkę Stanisławę i 26-letnią córkę Ewelinę; “zwłoki miały usta zakneblowane kołkami, podziurawione głowy i sznury na szyjach” (Siemaszko…, s. 570).

W kol. Józefówka pow. Równe zamordowali 6 Polaków.

We wsi Kisorycze pow. Sarny zamordowali przez uduszenie sznurkiem 3-osobową polską rodzinę gajowego Żołnowskiego (z żoną i dzieckiem) i wrzucili do studni. „Żołnowski Ludwik, żona Zofia, synek Mariusz, – mieszkańcy futoru pomiędzy Dołhanią a Kisoryczami. Dnia 22.04.1943 r. wszystkich uduszono w domu i ciała wrzucono do studni. Prawdopodobnie, sprawcami byli chłopi z Kisorycz. (http://free.of.pl/w/wolynskie/miejsca-d/dolhan-09.html )

We wsi Mołożów pow. Tomaszów Lubelski: 22.04. 1943 r. w czasie wysiedlania wsi policja ukraińska lub SS Galizien zastrzeliła 2 osoby: Śniadecki Wojciech l. 27 (żołnierz AK) i Smyk Władysław l. 21.” (Prof. dr hab. Leszek S. Jankiewicz: Uzupełnienie…, jw.;  Seria – tom 8). 

We wsi Moszczenica Nowa pow. Zdołbunów zamordowali 56-letniego Jana Naumowicza. 

We wsi Moszczenica Stara pow. Zdołbunów zamordowali 42-letniego Mieczysława Sajpla.

W nadleśnictwie Odłapy pow. Kowel zamordowali uprowadzonego ze wsi Myślina Antoniego Opałkę: “Znaleziono jego zwłoki bez nóg i rąk, miał wyrwany język i wypalone oczy” (Siemaszko…, s. 367).

We wsi Moszczenica Nowa pow. Zdołbunów zamordowali 56-letniego Polaka.

We wsi Moszczenica Stara pow. Zdołbunów zamordowali 42-letniego Polaka

22 kwietnia dowódca Okręgu AK Wołyń płk Kazimierz Bąbiński „Luboń” wydał rozkaz skierowany do tworzących się samoobron polskich: “Od paru tygodni ludność polska na Wołyniu stoi w obliczu barbarzyńskich mordów, dokonywanych na całych rodzinach przez rezunów ukraińskich. Jest mi znana ręka, która pcha ludność ukraińską do samobójczej walki ze współobywatelami polskiej narodowości wspólnej rodzinnej ziemi wołyńskiej. Wiadome jest, kto może osiągnąć korzyści z tych wewnętrznych zaburzeń! Niemiecki okupant, któremu łatwiej jest ujarzmić kraj, gdy poszczególne odłamy ludności prowadzą ze sobą walkę. Również sowiecki partyzant, który działa na ziemiach Rzeczpospolitej ma ułatwione podejście dla uchwycenia przewodnictwa w swoje ręce. Straty ponoszą tutaj tylko gospodarze tej ziemi Polacy i Ukraińcy. /,,,/ Zakazuję stosowania metod, jakie stosują ukraińskie rezuny. Nie będziemy w odwecie palili ukraińskich zagród lub zabijali ukraińskich kobiet i dzieci. Samoobrona ma bronić się przed napastnikami lub atakować napastników, pozostawiając ludność i jej dobytek w spokoju”.

– 1944 roku: 

We wsi Chotylub pow. Lubaczów Ukraińcy zamordowali 11 Polaków.

We wsi Dębiny pow. Lubaczów (przysiółek Wólki Horynieckiej) zamordowali 6 Polaków, w tym 2-letniego Jana Czerwonkę.  

We wsi Tuczna pow. Przemyślany zamordowani zostali: Balicki Grzegorz, lat ok. 60; Winnicki Józef, lat ok. 70; Winnicki Piotr, lat ok. 60. (Józef Wyspiański: Barbarzyństwa OUN-UPA, Lubin 2009, s. 146 -147).

We wsi Jędrzejówka pow. Lubaczów zamordowali 55-letniego Polaka.

We wsi Witków pow. Hrubieszów Ukraińcy na służbie niemieckiej zamordowali 8 Polaków, w tym lat: 14, 17 i 18. 

We wsi Żulin pow. Stryj: „Już po wojnie dowiedziałem się o mordzie dokonanym na księdzu Będkowskim. Działo się to w Wielki Czwartek 22 kwietnia 1944 roku a napisał o tym ks. Tadeusz Świerzawski (1887-1976), wyświecony w 1933 r. we Lwowie, prefekt w szkole dla dziewcząt im. św. Elżbiety i szkół dla chłopców im. Sobieskiego i Mickiewicza w Stryju. Po wojnie pracował w diecezji opolskiej. Ksiądz Świerzawski opisał mord następująco. „ W nocy z środy na czwartek wpadła do Żulina duża banda ukraińska z zamiarem wymordowania Polaków. Szli od strony plebani i od niej też zaczęli. … Ludzie mieszkający najbliżej plebani słyszeli krzyki o pomoc bratanicy księdza i odgłosy wybuchających granatów ręcznych. Od braci Księdza Będkowskiego , którzy bardzo prędko powiadomieni o zbrodni przybyli do Żulina wiadomo, że bandyci Ukraińcy nie ograniczyli się tylko do pozbawienia życia Księdzu, ale uczynili to z wyrachowanym okrucieństwem. Ciała bowiem były zniekształcone, a ręce i nogi połamane. Po dokonaniu zbrodni bandyci ukraińscy podpalili pokój razem ze zwłokami ofiar, tak, że ciała w znacznej mierze uległy spaleniu. W takim stanie zastali je  w piątek bracia księdza Będkowskiego, którzy tego dnia pojawili się w Stryju na probostwie i szczegóły te opowiedzieli księdzu prałatowi Ciśle Na probostwie był w tym czasie zakwaterowany kapelan wojskowy słowacki ksiądz Bartosiewic., który na prośbę Księdza Prałata Aleksandra Cisły postarał się o auto wojskowe i 10 żołnierzy. Razem z żołnierzami i braćmi księdza pojechałem w sobotę rano do Żulina, by przywieźć ciało śpiącego Księdza do Stryja. Po przybyciu na miejsce na miejsc… ciała Księdza nie znaleźliśmy. Sprowadzony sołtys gromady (Ukrainiec) oświadczył, że wczoraj właśnie zwłoki zostały pochowane… nad grobem odśpiewałem egzekwie i modlitwy pogrzebowe. Z cmentarza udaliśmy się do kościoła. W zakrystii zastaliśmy wszystko przygotowane do nabożeństwa wielkoczwartkowego. Z innych źródeł dowiedziałem się, że dowódca żołnierzy słowackich słysząc pokrętne i ironiczne wypowiedzi wójta, który zorganizował szybki pochówek księdza zakopawszy części ciał księdza i zamordowanych w dole nieopodal kościoła, zastrzelił Ukraińca.” (https://ksi.btx.pl/index.php/publikacje/1608-pamietniki-ksiedza-majora-antoniego-kija-meczennika-kresowiaka-kaplana-zolnierza-patrioty-czesc-iv-lwow-stryj-zulin-1940? ) 

– 1945 roku:

We wsi Posada Rybotycka pow. Dobromil: „22 kwietnia, w leżącej kilka kilometrów od Kalwarii Posadzie Rybotyckiej kilkudziesięciu Ukraińców zaatakowało patrol składający się z 22 funkcjonariuszy MO. W trakcie potyczki ranny został funkcjonariusz z posterunku MO Rybotycze Bronisław Misiński, który w trakcie transportu z miejsca walki zmarł.” (Andrzej Zapałowski: Granica w ogniu. Warszawa 2016, s. 215).

We wsi Szówsko  pow. Jarosław została ciężko poraniona przez upowców Polka  Anna Salo, która zmarła po kilku dniach.

We wsi Trójczyce pow. Przemyśl zamordowali Bronisława Misińskiego.