– 1943 roku:
W kol. Aleksandrówka pow. Łuck Ukraińcy wymordowali 4-osobową rodzinę polską kowala a ciała spalili wraz z domem. „Ja Jeżyński Konstanty, syn Józefa i Agaty z domu Urbaniak, partyzant 27 Wołyńskiej Dywizji AK, ps. Grom, [jestem] urodzony dnia 10 grudnia 1922 r. we wsi Marjanówka koło Zdołbunowa [gm. Zdołbica, pow. Zdołbunów], województwo łuckie na Wołyniu. Następnie rodzice przenieśli się w 1928 r. do miejscowości Aleksandrówka, gmina Kniahininek, powiat i województwo łuckie na Wołyniu. (…) Ja, jako [że] od dzieciństwa rosłem i bawiłem się z rówieśnikami Ukraińcami, świetnie rozmawiałem po ukraińsku, nie dowierzając co mówią sąsiedzi, poszedłem na nabożeństwo do cerkwi, których na Wołyniu było bardzo gęsto. Stoję wśród tłumu w cerkwi i słucham przemowy popa do wiernych i to w ten sposób: “Bracia chrystajany Ukraińcy, waszym obowiązkiem jest rżnąć Polaków, a będzie niepodległa Ukraina. I na tę rzeź was błogosławię”. Szybko przybiegłem do domu, opowiedziałem to Mamie i rodzeństwu, następnie sąsiadom. Powstało wielkie napięcie i strach, bo do tej pory Niemcy organizowali łapanki i wywozili ludzi do Niemiec lub rozstrzeliwali na ulicy, ale przeważnie Polaków, bo nie miał kto się za nimi upomnąć. /…/ Między moją wsią Aleksandrówka a Ludwiszynem pod lasem mieszkał Polak Łobuczek Piotr wraz z żoną, matką i małym swoim synkiem. W wolnych chwilach od pracy w polu zajmował się wiejskim kowalstwem, naprawiając pługi, brony itp. Mama moja posyłała mnie do pana Łobuczka po naukę kowalstwa, ja osobiście polubiłem Piotrusia i jak tylko krowy zapędziłem do chlewa, to zaraz biegłem uczyć się kowalstwa. Dzień zgrozy w moim życiu to 16 maja 1943 r. [Tego dnia,] w niedzielę rano, siadłem na naszego konia z gospodarstwa i postanowiłem pojechać przez las, bo droga była o wiele krótsza do mego nauczyciela kowalstwa pana Łobuczka Piotra. Las, około 3 km przejechałem szczęśliwie, też myślałem – oby mnie Ukraińcy nie napadli. Gdy spojrzałem przed siebie, ze skraju lasu ujrzałem dymiące zgliszcza zabudowań Łobuczka. Opanował mnie nieograniczony strach, rozpacz, że stało się coś strasznego. Zawróciłem zaraz swoją klacz i popędziłem ją z całych sił, myśląc, że może być zasadzka na mnie. Jechałem sobie znanemi tylko dróżkami w lesie i jak się okazało, to mnie uratowało od niechybnej śmierci, bo na głównej drodze leśnej stali ryzuny, czekali na żywych Polaków. W moim domu opowiedziałem to, co zobaczyłem. Zaraz zebrała się cała wieś uzbrojonych w kosy, widły, łopaty. Dotarliśmy do zgliszcz zagrody Łobuczka, widziałem zwęglone ciała, 4 osoby, był to: Łobuczek, jego żona, matka i synek Piotruś. W tłumie przybyłych Polaków zapanował zrozpaczony bezradny gniew przeciwko bandom ukraińskim. Ale ludzie doszli do wniosku, że trzeba się szybko rozejść, ponieważ bandy ryzunów mogą otoczyć i wszystkich Polaków tu zebranych wyrżnąć.” (Relacja Konstantego Jeżyńskiego, byłego mieszkańca kolonii Aleksandrówka pow. Łuck; w: Archiwum Glównej Komisji Badania Zbrodni przeciwko Narodowi Polskiemu-Instytutu Pamięci Narodowej: nr 638 księgi nabytków, sygn. AGK27WDAK, Vl53).
We wsi Burakówka pow. Zaleszczyki Ukraińcy pobili śmiertelnie 19-letniego Piotra Sobczaka.
W kol. Dworzec Czernyżski pow. Łuck zastrzelili Henryka Drzewieckiego.
W mieście Włodzimierz Wołyński zamordowali 74-letniego Aleksandra Ciszewskiego.
We wsi Wsiewołodówka pow. Łuck policjanci ukraińscy zastrzelili 3 osoby z rodziny Zytowieckich w ich własnym domu. „Na drugi dzień (po 16 maja 1943 r. i zamordowaniu w kol. Aleksandrówka rodziny Łobuczków – przypis S. Ż.) nadeszła wiadomość z sąsiedniej wsi Wsiewołodówka, że policja ukraińska przyjechała w dzień z Łucka do Wsiełowodówki i zastrzeliła bez podania powodów w ich własnym mieszkaniu rodzinę Zytowieckich: ojca, syna Bolesława, córkę Helenę – matkę puścili żywą, powiedzieli jej, że ma chodzić po Polakach i mówić, żeby się wynosili z Ukrainy. Nadmieniam, iż bardzo dobrze znałem rodzinę Zytowieckich. Nadmieniam, iż w tym czasie zaczęły nadchodzić do nas słuchy z innych dalszych miejscowości polskich, że zostawały wyrzynane całe wsie polskie”. (Relacja Konstantego Jeżyńskiego, byłego mieszkańca kolonii Aleksandrówka pow. Łuck; w: Archiwum Glównej Komisji Badania Zbrodni przeciwko Narodowi Polskiemu-Instytutu Pamięci Narodowej: nr 638 księgi nabytków, sygn. AGK27WDAK, Vl53).
– 1944 roku:
We wsi Jędrzejówka pow. Biłgoraj Ukraińcy spalili 72 gospodarstwa polskie oraz zamordowali Tomasza Marynicza.
We wsi Kazimierówka pow. Hrubieszów w walce z bandą UPA poległo 8 partyzantów AK.
We wsi Kupcze pow. Kamionka Strumiłowa Ukraińcy z SB OUN obrabowali i spalili gospodarstwa polskie oraz zamordowali 17 Polaków. „W maju 1944 roku dokonał on ze swoją bandą napadu na wieś Kupcze. Zabili tam trzech Polaków: Włodzimierza Sołtysa, Eugeniusza Kotowskiego i Eugeniusza Sołtysa, po czym zagrabili ich majątek. Świadek Smaga, były członek bojówki Kupiaka zeznał: „Z Pobużan pojechaliśmy do wsi Kupcze, dokąd przybyliśmy o zmierzchu. Zatrzymaliśmy się niedaleko tej wsi i nasz watażka „Klej” ogłosił, że mamy przeprowadzić we wsi akcję – zabić jakiś Polaków. Podzielił nas na kilka grup i każdej wyznaczył zadanie do wykonania. Sam Kupiak, ja i jeszcze kilku poszliśmy mordować jedną rodzinę, a reszta została wysłana przez Kupiaka do innej chałupy. Nasza grupa wraz z Kupiakiem otoczyła jedną z chałup, do której wtargnął Kupiak z innymi, ja zostałem na zewnątrz. Po chwili usłyszałem strzały, po których wezwano mnie do wnętrza. Gdy wszedłem, zobaczyłem przy świetle gazowej lampy dwa trupy, leżące na podłodze. Mnie podali worek wypełniony zagrabionymi rzeczami i kazali zanieść do furmanki. Kupiak, „Pyłup” (Iwanow) i inni bandyci także przynieśli worki wypełnione zagrabionymi rzeczami. Inna grupa po zabójstwie i grabieży też przyniosła worki z zagrabionymi rzeczami i wszyscy pojechaliśmy do wsi Nowosiółki. W czasie drogi powrotnej z rozmowy z Kupiakiem zrozumiałem, że ludzie we wsi zostali zamordowani dlatego, że byli Polakami. Oto zeznania drugiego świadka – Jana Maksimowa, w sprawie mordu we wsi Kupcze: „Mieszkałem w Kupczu z żoną i dwojgiem nieletnich dzieci. W tym czasie spłonęła chata mego wujka, tj. brata mojej mamy, Włodzimierza Sołtysa, który ze swą córką Katarzyną i jej mężem Eugeniuszem Kotowskim i czteroletnią wnuczką został bez mieszkania. Pozwoliłem im zamieszkać w mojej nowo zbudowanej chałupie, wszyscy byli Polakami. W połowie maja 1944 roku, około północy, usłyszałem straszliwe łomotanie do zewnętrznych drzwi. Przez okno zobaczyłem kilku uzbrojonych mężczyzn. Gdy otworzyłem drzwi, wszedł uzbrojony bandyta i kazał oddać klucze do mojej nowej chałupy. Zabrał podane klucze i wyszedł. Po chwili usłyszałem dobiegające stamtąd odgłosy strzałów. Następnie usłyszałem wielki gwar i ruch na podwórzu, a potem wszystko ucichło. Rano zaszedłem do mojej chałupy i na podłodze w pokoju i w kuchni zobaczyłem trupy Sołtysów i Kotowskiego. Cały majątek tej rodziny został zagrabiony”. (Bronisław Szeremeta: “Watażka jego zbrodnie i zakłamane wspomnienia”. W: http://www.republika.pl/szeremeta/watazka.htm ).
We wsi Swaryczów pow. Dolina Ukraińcy zamordowali 6 Polaków, w tym ojca z 12-letnim synem.
We wsi Suchary pow. Szczuczyn: „Starcie pod Sucharami (Odwet za Szczuczyn) – walka przeprowadzona przez kompanię ppor. Jana Wasiewicza “Lwa” z I batalionu 77 pułku piechoty AK 16 maja 1944 roku z oddziałem niemiecko-ukraińskim. W wyniku starcia zginęło 37 żołnierzy niemieckich i ukraińskich oraz 8 polskich.” (https://pl.wikipedia.org/wiki/Starcie_pod_Sucharami ).
We wsi Turkowice pow. Hrubieszów: „16.05.1944 zostali zam.: Kozak Wiesław l. 12, kobieta NN.” (Prof. dr hab. Leszek S. Jankiewicz: Uzupełnienie…, jw.; Seria – tom 8).
– 1945 roku:
We wsi Dziurdziów pow. Lesko zamordowali Józefa Świątka.
We wsi Jawornik pow. Sanok Ukraińcy z SKW zamordowali Stefana Pińczaka, sołtysa.
We wsi Manasterz pow. Jarosław Ukraińcy zamordowali milicjanta Józefa Kruka.
W kol. Sahryń pow. Hrubieszów zamordowali 5 Polaków pracujących na polu, wysiedleńców z Wołynia; nieznane są losy Polaków mieszkających na koloniach II i III w Sahryniu: „Niektórzy mieszkańcy wsi sąsiadujących twierdzą, że wszyscy Polacy zostali tam zamordowani przez bandy UPA i nikt nie ocalał” (Jastrzębski…, s. 115; lubelskie).