kalendarz pamięci polskich ofiar ukraińskiego ludobójstwa, 22 maja

– 1943 roku:

We wsi Aleksandrówka, gm. Kisorycze, pow. Sarny o świcie ukraińscy chłopi z sąsiednich wsi uzbrojeni w broń palną, siekiery, widły, szpadle, wymordowali około 40 Polaków (w tym rodziców z 6 dzieci) a około 50 poranili, zrabowali dobytek i wieś spalili. Michała Sokołowskiego ściągnęli z wozu, odrąbali mu głowę i położyli na chlebie, który wiózł dla rodziny, 8-letnią Helenę Sztenderę zarąbali siekierą (Siemaszko…, s. 756 – 757). Oraz:  /…/ „dwudziestego drugiego maja (1943 r.), o wschodzie słońca kilkuset Ukraińców okrążyło dwie polskie wsie: Aleksandrówkę i Lwę. Rozpoczęła się krwawa rzeź ich mieszkańców. Kilkadziesiąt osób poniosło śmierć od ukraińskich noży.(…) W Aleksandrówce zginęło blisko czterdzieści osób. Tutaj ludność dała się zaskoczyć. Zamordowani zostali między innymi z rodziny Hanuszewicz: Franciszek z synem Janem, Rafał, Jan, Antonina, Tomasz, Helena z dzieckiem, dwóch Antonich, mała Bronisława; Michał Sokołowski, Michał Garbowski i in. W rzezi brały udział takie znane nam już “osobistości” jak: Wasyl Bryczka z Borowego, Semen Caruk z Karpiłówki oraz Jan Wołoszyn z Kisorycz.” (Bronisław Janik: “Było ich trzy” (http://wolyn.freehost.pl/miejsca-a/aleksandrowka-09.html )  Halinka Szandara z Aleksandrówki : ”Siostra moja, gdy rozpoczął się napad uciekła razem z Garbowskimi do pobliskiego zagajnika. W pewnym momencie dziecko przypomniało sobie, że „tatuś w domu śpi”. Pobiegła do domu. Obudziła ojca i razem zaczęli uciekać w stronę zarośli. Bandyci zauważyli uciekających i puścili za nimi serię z karabinów. Ojciec doznał kilku lżejszych ran, Halinkę trafiono w plecy tzw, kulą rozrywającą. Oboje upadli w bruzdy kartofli. Oprawcy sądzili, że zabili oboje, więc zatrzymali się, żeby zapalić papierosy i odwrócili się. Ojciec to widział. Wziął córkę na ręce i chciał uciec w pobliskie żyto. Niestety. Musiał ją położyć, bo wnętrzności dziecka były na piachu. Dziecko jeszcze żyło. Ojciec zerwał się z ziemi, dopadł żyta i pobliskich krzaków. Ocalał! Przez całe życie miał w uszach ostatni krzyk dziecka „oj tatusiu, tatusiu!”. Za ojcem puszczono serię z karabinu, podziurawiono mu tylko kożuszek, który miał zarzucony na bieliznę. Bandyci dopadli dziecka i dobili wbijając w jej ciało 17 pchnięć bagnetem. Mścili się na zwłokach dziecka, że ojcu udało się uciec.” (Relacja Barbary Zarówny z d. Sztandara, “Na Rubieży” 99/2008, str. 54.)  „Garbowski Hieronim +03. 1942 r. (zastrzelił go policjant ukraiński Griszka Pryt). Henryka (synowa?) +22.05. 1943 r. (była w ciąży); Kubicki Tomasz +22.05. 1943 r.; Hanusiewicz IN. (Tomasz?) +22.05. 1943, żona Helena +22.05. 1943, małe dzieci: 3-je IN +22.05. 19043 ; Hanusiewicz Franciszek +22.05. 1943, żona, syn Jan +22.05. 1943 ; Januszkiewicz Rafał, żona IN +22.05. 1943, dzieci: 5-ro IN +22.05. 1943 ; Jaworski Felicjan 1895-03. 1943 z Koziarnika Chotyńskiego – s. Jana (s. Grzegorza i Walerii z d. Sokołowska) i Kamili z d. Lech, żona Kamila 1893 z d. Hanuszewicz z Aleksandrówki – c. Jakuba i Franciszki z d. Kozińska, dzieci: Kazimierz 1921, Franciszek 1923, Antoni 1933 (1934?) – 03. 1943. Mieszkali na obrzeżach w futorze Dąbrowa, zabici w połowie marca.; Mierzejewski  IN, żona IN +22.05. 1943, syn IN +22.05. 1943.; Piskorski IN., synowie IN +22.05. 1943 i IN +22.05. 1943; Sokołowski Michał +22.05. 1943.” ( http://free.of.pl/w/wolynskie/miejsca-a/aleksandrowka-09.html )  

W futorze Basikówka pow. Zdołbunów Ukraińcy zamordowali Pawła Michałowskiego, lat 63.

We wsi Jarosławicze pow. Dubno z rana na wozach wjechała bandą UPA  i wymordowała co najmniej 52 Polaków: „Rozpoczęli od gospodarstwa mego stryja Jankowskiego Mikołaja, który mieszkał na końcu wsi, przy drodze prowadzącej do Czekna. Przyjechało ich około dziesięciu na dwóch furmankach, wjechali na podwórko, wpadli do mieszkania i zaczęli okrutnie bić domowników. W domu była stryjenka, córka Zosia lat 2o i syn Antoni lat 18. Stryja nie było w tym czasie w obejściu, bo był akurat u sąsiada Ukraińca, z którym żył w wielkiej zgodzie. W pewnym momencie stryj usłyszał okropny krzyk i zobaczył jak z domu wybiega stryjenka, a za nią pada strzał, następnie wybiegli Zosia i Tosiek, którzy również zostali zastrzeleni. Stryj w szoku zwrócił się do tego sąsiada z zapytaniem, co się dzieje, a on chwycił go za rękę i zaczął krzyczeć „chłopci siuda”, na szczęście nie usłyszeli. Stryj się wyrwał z rąk „dobrego sąsiada” i co sił w nogach uciekł w pole i schronił się w pobliskim lesie./…/ Ciała pomordowanych stryjenki, Zosi i Tośka upowskie zbiry wrzucili do studni. Po krwawym rozprawieniu się z rodziną stryja bandyci pojechali do położonej bliżej wsi zagrody Żukowskiego Feliksa. Okrążyli dom, wpadli do mieszkania, gdzie zastali Feliksa, jego żonę i córkę Anię lat 16. /…/ Wszyscy troje zostali zarąbani siekierą, a ciała ich wywleczono z domu i wrzucono na furmankę./…/ Banda z trzema okrutnie porąbanymi ciałami Żukowskich podjechała do leżącego już pośrodku wsi gospodarstwa Kwiatkowskich. Rodzina Kwiatkowskich składała się z dwojga staruszków, syna Józefa (inwalidy) i córki z mężem i czteroletnią córeczką. Szybko okrążyli całe obejście, wywlekli wszystkich na podwórko, powiązali im ręce do tyłu i władowali na furmanki. Kulawego Józia przywiązali sznurem do wozu i pojechali polną drogą poza wsią, prowadzącą do traktu wiodącego z Jarosławicz do Targowicy. Józek w strasznych męczarniach biegł dopóki mógł za wozem, w końcu padł i tak go wlekli drogą dalej, aż do lasu położonego na końcu wsi, w pobliżu traktu targowickiego. Tu na skraju lasu przygotowany był dół i miejsce kaźni. Szybko rozprawili się z rodziną Kwiatkowskich, rąbiąc ich siekierami i wrzucając do wykopanego dołu. Następnie przyjechali do położonego w centrum wsi młyna wodnego, który dzierżawiła rodzina Jachemków, składająca się z pięciu osób. Kiedy podjechali pod mały domek, stojący w pobliżu młyna nad rzeczką, zastali w nim tylko Stasię Jachemkową lat 18, śliczną miłą dziewczynę. Jak dzikie bestie rzucili się na nią i zaczęli ją po kolei gwałcić. Na koniec, na wpół żywą wywlekli na podwórko, przywiązali sznurem za nogi do belki i głową w dół zanurzyli do wody w studni. Później powrócili do młyna, w którym mełł chłopom zboże starszy brat Stasi, Stefan lat 21. W młynie też przebywał w tym czasie kolega Stefana Kazik Żukowski i kilku starszych Ukraińców. Bandyci rzucili się na Stefana i Kazika, wywiązała się walka, bo byli to chłopcy bardzo silni, lecz nie zdołali się obronić przed rozwścieczoną i żądną krwi zgrają. Na wpół żywych skrępowali sznurami i usiłowali żywcem wkręcić w tryby młyńskiego koła, lecz to im się nie udało, więc dobili ich siekierą. Załadowali ich ciała na furmankę, wyciągnęli ze studni zwłoki Stasi, też wrzucili na wóz i odjechali. Po drodze w pobliżu cerkwi mieszkało dwoje staruszków o nazwisku Suk. Załadowali ich na furmankę i pojechali na miejsce kaźni. Po zamordowaniu staruszków i wrzuceniu wszystkich ciał do dołu, pojechali za rzekę do gospodarstwa Przewłockich. Tu zastali całą rodzinę w komplecie, a mianowicie p. Przewłocką staruszkę lat 70, jej córkę Jadzię lat 30 oraz syna z żoną i córką Lucią lat 18. Był tam również p. Dobrowolski, który mieszkał z żoną i dwojgiem dzieci w pobliżu. Wszystkim sześciu osobom skrępowali ręce do tyłu i powieźli do lasu na miejsce zbrodni. Kiedy tam zajechali, zaczęli potworną orgię z Jadzią i Lucią, gwałcąc je zbiorowo na oczach wszystkich. Ten moment rozpasania banderowców wykorzystał p. Dobrowolski, skoczył niepostrzeżenie pomiędzy drzewa i co sił w nogach zaczął uciekać w stronę domu odległego o 2 km od tego miejsca. Kiedy wbiegł na polną drogę, spotkał na niej staruszka Ukraińca, który ze łzami w oczach rozwiązał mu ręce i pożegnawszy go powiedział „uciekaj bracie jak najdalej, gdzie oczy poniosą, bo tu dzieją się rzeczy bardzo straszne”.(Mieczysław Jankowski: Zapomnieć nie mogę; w: „Świadkowie mówią”, Warszawa 1996, s. 6 – 11). Inni podają datę zbrodni : 18 czerwca 1943 roku.

W miasteczku Korzec pow. Równe Ukraińcy zamordowali Stanisława Basa, lat 34. 

W kol. Stachówka pow. Sarny Ukraińcy zamordowali kilku Polaków pracujących w polu.

We wsi Starożuków (Żuków Stary) pow. Równe zamordowali pod lasem Jana Siedleckiego, lat 41.

– 1944 roku: 

We wsi Biały Kamień pow. Złoczów Ukraińcy zamordowali 6 Polaków („Sprawozdanie sytuacyjne z ziem polskich”, nr 15/44; w: Instytut Polski i Muzeum im. gen Sikorskiego w Londynie, No: PRM – 122). Kmański i Siekierka nie podają z tej wsi żadnej informacji.

We wsi Bryńce Zagórne pow. Bóbrka miejscowi Ukraińcy i z wiosek okolicznych spalili wieś i kościół parafialny oraz wymordowali 145 Polaków, 25 zostało rannych i poparzonych. „Wedle doniesienia Delegatury naszej w Bóbrce dnia 22 maja br. o godz. 5 rano silna banda ukraińska częściowo w mundurach i hełmach niemieckich, dobrze uzbrojona, napadła na nie spodziewająca się już o tej porze napadu ludność polską przysiółka Brzezina należącego do gromady Bryńce Zagórne gmina Wybranówka [Lwów] i wedle opowiadań zbiegłych stamtąd Polaków wymordowała tam około 120 mężczyzn, kobiet i dzieci, nadto spaliła cały przysiółek wraz z polskim kościołem. Rozmiarów i ilości ofiar szczegółowo Delegatura stwierdzić nie mogła, nikt bowiem do tej miejscowości leżącej wśród lasów, po tym napadzie nie ma odwagi udać się.” (1944, 27 maja – Pismo PolKO Lwów-powiat do Delegata RGO we Lwowie dotyczące mordów i napadów na Polaków dokonywanych przez bandy ukraińskie. W: B. Ossol. 16721/1, s. 259-260). Napad na miejscowość nastąpił około godziny 5 rano. Pierwszą ofiarę stanowił chłopiec wyganiający konie na pastwisko. Następnie napastnicy rozbiegli się po nie bronionej wsi mordując ludność polską bez względu na płeć i wiek oraz rabując i podpalając domy. Wieś ta opisywana też jest jako Brzezina. „Po napaściach ukraińskich band na Hutę Szczerzecką i Chocimsko polscy mieszkańcy Brzezin, przeczuwając że spotka ich podobny los, nie przebywali w swoich siedzibach w nocy. Mieli przyszykowane schrony w okolicznych lasach. Gdy nadchodził zmrok, a pamiętajmy, że była to późna wiosna, mieszkańcy opuszczali domy i wracali do nich wczesnym rankiem. Oczywiście, wszelkie cenniejsze rzeczy były zakopane już w ziemi. Kościół do ostatniego dnia pełnił swoją posługę wiernym. W niedzielę 21 maja ks Liwicki, po odprawieniu dwóch mszy św zamknął kościół i udał się ścieżką na skróty do Wybranówki, skąd „osobówką” pojechał do Lwowa. Poniedziałkowy ranek 22 maja powitał mieszkańców wspaniałym słońcem… któż mógł przypuszczać, że ten dzień będzie dniem końca bytu polskiego w Brzezinach, Parafii Św. Stanisława Biskupa i Męczennika , jak i kościoła, nie mówiąc o plebani i organistówce. Wczesnym rankiem niosąca do zlewni mleko w kanie jakie musiano za okupacji niemieckiej obowiązkowo odstawiać (istniały kontygenty), dziewczyna nazwiskiem Petruś Maria (z rodziny ukraińsko-polskiej) z Kopaniny, krzyczy do wszystkich, że w Kopaninie już mordują. Zanim się zerwano i zaczęto uciekać w stronę lasu i istniejących tam kryjówek, bandy UPA już zdążyły okrążyć Brzeziny dookoła. Ludzie za późno się zerwali do ucieczek, aby zdążyć przed zamknięciem okrążenia. Sporo zdążyło dopaść łan zbóż i w nich się ukryć. Lecz była to iluzoryczna ochrona, gdyż Ukraińcy zorientowawszy się w sytuacji, po jakimś czasie zaczęli pola przeczesywać, szukając ukrywających się. Mord był totalny,. tym razem mordowano wszystkich Polaków, inaczej jak w Hucie Szczerzeckiej, czy Hucisku, gdzie pozostawiono przy życiu kobiety i dzieci” .(http://www.postolin.pl/index.php/brynce-zagorne/dzien-22-maja-1944-roku-koncem-krotkiego-zywota-parafii-i-tragedia-mieszkancow-brzezin).  „Nazajutrz dowiedziałem się, że mojego Ojca Michała zastrzelono przy potoku młyńskim, w którym leżał dwa dni, po czym ogołoconego z kożucha i butów. ukraińcy zakopali nieopodal na brzegu. W ogóle to Ukraińcy, bojąc się zarazy, po dwóch dniach, wszystkich zamordowanych zagrzebali w miejscach, gdzie zostali zabici. Wiele zatem ciał użyźniło tamtejsza glebę, zaś ich kości tkwią tam do dzisiaj, porozrzucane na brzezińskiej ziemi. A ciał tych w sumie doliczono się aż 145! /…/ I tak mordom, paleniom i niszczeniom nikt nie przeszkadzał, zaś akcja zakończyła się o zmroku. Lecz nikt z ukrywających się Polaków nie odważył się jeszcze tej nocy, kiedy łuny palących się Brzezin były widoczne hen, hen, na powrót…Zresztą nie było już doprawdy do czego.. Z istniejących 56 domostw w Brzezinie ostało się raptem do dnia dzisiejszego tylko cztery, zamieszkałe przez rodziny ukraińskie. Kościół został spalony, wieża nie istnieje, nie ma śladu po budynku plebani, ani po budynku tzw. organistówki …” (Kazimierz Kuc; w: jw.)Inni: We wsi Brzezina koło Chodorowa miasta pow. Bóbrka: „Spalono ludzi w kościele a resztę wystrzelano, szczegółów brak.” (Prof. dr hab. Leszek S. Jankiewicz: Uzupełnienie…, jw., Seria – tom 8). Ks. Franciszek Wołyniak cytuje wiersz kobiety ze wsi Bryńce Zagorne, napisany w maju 1944 r.:

 /…/ Trzynasta matka pobiegła z dziećmi

do Ukrainki i prosi ukryj mnie,

bo mam małe dzieci.

Ta odmówiła jej ratunku.

Zabrali ją i zamordowali z dziećmi.

Ręce do progu przybili gwoździami,

Piłą przecięli ich ciała i dom podpalili.

W czternastym domu spędzili całą rodzinę.

Języki wycinali, wnętrzności wypuszczali

I jak chcieli, to mordowali.

/…/ Oj Boże! Ty nasz dobry Boże!

W naszej wiosce było 50 zagród

I kościółek z obrazem Matki Bożej.

Dziś już nie ma niczego. Wszystko spalone.

Giniemy śmiercią Twą Jazu, krzyżową

My Polacy zawsze wierni Tobie

Dziś uciekamy! (Siekierka…, s. 59 – 60; lwowskie).

We wsi Bystrzyca pow. Drohobycz Ukraińcy zamordowali 5 Polaków, w tym kobietę.

We wsi Chotylub pow. Lubaczów zamordowali: Rozalię Bednarz ur. 1921 r., Stanisława Bednarza ur. 1921 r., Ludwikę Kniżatko ur. 1864 r. (IPN Opole, 21 grudnia 2018, sygn. akt S 37.2013.Zi;).

We wsi Dębiny pow. Lubaczów zamordowali nieznanego mieszkańca wsi w efekcie zadania mu 12 ciosów bagnetem. (IPN Opole, 21 grudnia 2018, sygn. akt S 37.2013.Zi;)

We wsi Dobrohostów pow. Drohobycz uprowadzili i zamordowali 2 Polaków.

We wsi Jędrzejówka pow. Lubaczów w walce z UPA poległ 1 partyzant AK.

We wsi Lipsko pow. Lubaczów Ukraińcy zamordowali 20 Polaków. Oraz: 22 maja 1944 r. zamordowali Romana Wolańczyka, Rudolfa Bundyrę, Zofię Patałuch, Grzegorza Stopyrę lat 15, czterech nieznanych żołnierzy AK z kompanii „Godziemby”. (IPN Opole, 21 grudnia 2018, sygn. akt S 37.2013.Zi;). 

We wsi Łukawica pow. Lubaczów zamordowali 5 Polaków, w tym 20-letnią Józefę Ważną oraz rannego partyzanta AK- BCH Józefa Mamczura, którego wrzucili do ognia. 

We wsiach Łukawica, Lipsko, Lipie, Brzeziny, Majdan, Jędrzejówka pow. Lubaczów 22 maja 1944 r. zamordowali 42 nieznanych osób cywilnych – mieszkańców tych wsi. (IPN Opole, 21 grudnia 2018, sygn. akt S 37.2013.Zi; Postanowienie o umorzeniu śledztwa).

We wsi Pustomyty pow. Lwów zamordowali 3 Polaków, Kocułę z córką i furmanem. „Mordercy udali się przed cerkiew w Leśniowicach z żądaniem błogosławieństwa. Miejscowy ksiądz grecko-katolicki, odmówił im tego. Upadł przed nimi na kolana, mówiąc, żeby dalsze zamierzone mordowanie w Pustomytach, zacząć od niego. Ta postawa duchownego ostudziła morderczy zapał napastników i zapewne ocaliła dalsze, potencjalne ofiary.” (Akcja SS Galizien w Siemianówce dnia 26. lipca 1944; zebrał i opracował Edward Zawada; w: http://www.znaczacy.com/akcja-ss-galizien-t831083 ).

We wsi Świrz pow. Przemyślany zamordowany został Szczepański Antoni, lat 31, mieszkaniec Chlebowic Świrskich.

– 1945 roku:

W miejscowości Bircza został zabity przez UPA żołnierz WP Szpak Piotr ur. 1926, który ma grób na  cmentarzu wojskowym w Przemyślu. 

We wsi Posadów pow. Tomaszów Lubelski Ukraińcy zamordowali Wasyla Badyła i Stefana Świdra (Mieczysław Samborski; w: http://zapalowski.eu/index.php?option=com_content&view=article&id=1785:list-pana-mieczysawa-samborskiego-z-leaska&catid=29:historia-kres&Itemid=131 ).

We wsi Radków  pow. Tomaszów Lubelski:  „22.05.1945 w czasie napadu na wieś sotni „Żeleźniaka” została zamordowana, m.in.: Kontkiewicz (Kątkiewicz) Ksenia l. 43.” (Prof. dr hab. Leszek S. Jankiewicz: Uzupełnienie…, jw.;  Seria – tom 8). Inni: zamordowali 7 osób: Anielę Buczek, rodzinę Kontkiewiczów i Nowaków. (Mieczysław Samborski; w: http://zapalowski.eu/index.php?option=com_content&view=article&id=1785:list-pana-mieczysawa-samborskiego-z-leaska&catid=29:historia-kres&Itemid=131 ).

We wsi Rzeplin pow. Tomaszów Lubelski 19 i 22 maja upowcy zamordowali co najmniej 16 Polaków.

We wsi Stara Wieś pow. Tomaszów Lubelski: „Rwanc Adam l. 39, zam. 22.05.1945 r.” (Prof. dr hab. Leszek S. Jankiewicz: Uzupełnienie…, jw.;  Seria – tom 8).

– 1946 roku:

We wsi Dzików Stary pow. Lubaczów Ukraińcy zamordowali 1 Polaka  

– 1947 roku:  

We wsi Kupno pow. Przemyśl w walce z UPA poległ kpr. Henryk Wiącek, ur. w 1925 r., żołnierz WP.