kalendarz pamięci polskich ofiar ukraińskiego ludobójstwa, 31 maja

– 1943 roku: 

We wsi Dańczymost pow. Kostopol w lesie przy drodze Ukraińcy zamordowali 3 Polaków (w tym kobietę) jadących wozem konnym.

We wsi Drańcza Pańska pow. Dubno Ukraińcy wymordowali 51 Polaków oraz powiesili duchownego prawosławnego (był to Fiłyp Borećkyj) , który sprzyjał Polakom. Domy po rabunku zostały spalone. 

W kolonii Gruszwica pow. Łuck zamordowali 3 Polaków. Gdy za rok ekshumowano ich zwłoki w mogile znaleziono jeszcze ciała 2 kobiet i 12-letniej dziewczynki. „Ofiary miały na szyjach sznury z kołkami do skręcania w celu uduszenia” (Siemaszko…, s. 569). Miejsce wskazał tutejszy Ukrainiec. Mówił on, że w okolicznym lesie pochowano wielu wyłapanych Polaków z gminy Kołki, uciekających do Przebraża, Kiwerc i Łucka.

W kol. Marianówka pow. Łuck bez śladu zaginęło 3 Polaków, którzy wyjechali do Przebraża.

W kol. Nowiny pow. Kostopol Ukraińcy zamordowali około 15 Polaków. Zdzisław Świderski: „W gospodarstwie w Nowinach byli wcześniej w niedzielę 30 maja po południu. W jakimś momencie któryś z mieszkańców powiadomił ich, że w Pasiekach pod lasem (blisko koszar KOP-u) znaleziono zabitego Łukasza Draszka. Nie było wiadome, czy stało się to tego dnia czy jeszcze w sobotę. Grupa mężczyzn postanowiła iść tam i czegoś więcej się dowiedzieć. Wtedy dotarła do nich kolejna wiadomość, że w tym lesie znajdują się jacyś obcy ludzie. Zdecydowali się ich „przepłoszyć”. Byli niedaleko lasu, kiedy zostali stamtąd ostrzelani. Na drzewie widać było strzelca z karabinem maszynowym. Nasi byli nieuzbrojeni z wyjątkiem Antoniego Łukasika, który miał karabin rosyjski. W momencie kiedy mierzył do tego na drzewie, został śmiertelnie trafiony. Odrzuconą broń  przejął inny  z grupy, ale już z niej nie wystrzelił, gdyż został urwany pazur wycioru (łuskę trzeba było wybić wyciorem). Przeciwnicy strzelali dość celnie, trafiony został w podudzie też Adam Woźniak. Wówczas wycofali się do wsi zabierając zabitego i rannego. Następnego dnia kilkanaście osób ponownie udało się do Nowin, m.in. ja i moi  rodzice. Chcieliśmy zabrać stamtąd trochę ukrytych rzeczy, tj. zboże, ziemniaki, sól, odzież. Razem z nami udał się także mały oddziałek partyzantów radzieckich, którzy w tym czasie stacjonowali w Starej Hucie. Ale oni tylko objechali naszą wioskę i wrócili z powrotem. My po krótkim czasie też byliśmy gotowi do odjazdu, wóz był załadowany. Ale wtedy Rodzice postanowili, że posadzimy trochę kapusty – bo rozsada była już odpowiedniej wielkości. W trakcie sadzenia przyszedł Michał Gadowski i mój stryjek Jan Świderski z jakimiś tobołkami, aby zabrać się z nami. Wkrótce potem nadbiegł Jan Panewski krzycząc z daleka abyśmy uciekali bo do pobliskiego gospodarstwa weszli jacyś obcy mężczyźni, pewnie Ukraińcy. Następnie on, stryjek i Gadowski z żoną na przełaj ruszyli w kierunku Starej Huty (drogą ok. 2 km). Ja chciałem zobaczyć co się wokół dzieje i wszedłem na stodołę. Tylko tam wszedłem i zacząłem się rozglądać, gdy całkiem z drugiej strony strzelono do mnie. Spojrzałem w tamtym kierunku i ujrzałem jak w pozycji stojącej, w czarnym lub też granatowym umundurowaniu celuje do mnie bandzior. W ułamku sekundy odchyliłem głowę słysząc świst kuli i wystrzał. Zeskoczyłem ze szczytu stodoły na przybudówkę i na ziemię. Wszystko to się działo na oczach Ojca, który zaprzęgał konia. Krzyknąłem do Rodziców aby jechali sami, a ja pobiegnę do partyzantów prosić o pomoc. Po drodze wyprzedziłem stryjka i pozostałych. Wpadłem na podwórko Bujaka, gzie był Gorczyca – powiedziałem co się dzieje. Kazali brać furmankę, że będzie szybciej. Razem ze mną pojechała żona Gorczycy – Helena, ich córki oraz wnuk Bujaka, Kazimierz Woźniak. Popędziliśmy galopem szybko przejeżdżając lasek.  W Starej Hucie obok domu Kubackiego stał w rozkroku dowódca oddziału partyzanckiego Szytow. Kiedy powiedziałem co się stało, a wcześniej musiał słyszeć strzały, coś mnie tylko jeszcze dopytał i już po chwili skierował tam sześciu jeźdźców – pamiętam, że mieli oni ciemniejszą skórę, byli to mongołowie albo uzbecy. Bardzo szybko wróciło dwóch, coś powiedziało dowódcy i po chwili ruszył tam cały oddziałek. Partyzanci byli nieźle uzbrojeni, mieli nawet małe moździerze. Krótko potem rozległa się prawdziwa strzelanina – kiedy partyzanci wrócili, to usłyszałem, że zabili i ranili kilku Ukraińców. Wtedy też dotarła do mnie ta tragiczna wiadomość, że moi Rodzice i kilka innych osób zostało zamordowanych w tym lesie. Kiedy krótko po mnie tamtędy przejeżdżali. Jeszcze przed wieczorem tego dnia pojechałem tam razem z innymi –  widok był okropny, mam go cały czas w oczach. Nasza furmanka stała na brzegu lasu, koń był zabity. Tata leżał przy wozie, całe piersi miał podźgane czymś ostrym. Mamę znalazłem trochę w głębi lasu – chyba uciekała i tam ją dopadli. Miała nie tylko liczne rany kłute, ale i połamane dłonie i wszystkie palce u rąk. Zamordowani zostali także oboje Gadowscy – on miał roztrzaskaną głowę, z której wypłynął mózg. Ją znaleziono w lesie dopiero po trzech dniach – obcięte piersi miała włożone do kieszeni. Pomordowanych przewieźliśmy do Starej Huty. Wszystkie ciała (6 – 7) zostały owinięte w białe prześcieradła. Mszę pogrzebową odprawił ksiądz na miejscu, w ogrodzie Węgłowskiego. Przemawiał też dowódca oddziału partyzanckiego który mówił, że ludzie niewinni zginęli od faszystów, i że ich pomszczą. Potem trzykrotnie oddano salwę honorową. Wszyscy którzy zginęli tego dnia, zostali pochowani w jednej mogile na cmentarzu w Moczulance. W sumie w dniach 30 -31.05.1943 r. zginęło 11 mieszkańców wsi Nowiny, a to: 1. Świderski Stanisław (ojciec), lat 39; 2. Świderska Jadwiga (matka), lat 46; 3. Draszek Łukasz, lat 67; 4. Draszek Jan, lat 32; 5. Draszek Bolesław, lat 29; 6. Gadowski Michał (brat mojego chrzestnego), lat 50; 7. Gadowska Antonina (żona M. G.), lat 48; 8. Łukasik Antoni, lat 37; 9. Perlikowski Władysław, lat 18; 10. Perlikowska Antonina, lat 31; 11. Panewski Szczepan, lat 50. Moje i mojego rodzeństwa życie, tak jak i wszystkich mieszkańców Nowin, było jedną wielką tułaczką –  tymczasowe mieszkania w różnych wsiach u krewnych i znajomych, życie w ciągłym strachu, niepewność w doczekaniu jutra.” (Zdzisław Świderski: Pamięci ojca Tadeusza Świderskiego; w: smok.hostil.pl/img/Swiderski/wspomnienia/album/KKE%204559.pdf ). 

W futorze Poczajów pow. Dubno Ukraińcy spalili żywcem 1 Polkę, staruszkę, która nie zdążyła uciec.

We wsi Sestratyn pow. Dubno zamordowali 7 Polaków, w tym 5 kobiet oraz spalili 3 polskie zagrody. 

– 1944  roku:

W miasteczku Krościenko pow. Dobromil: „W miasteczku Krościenko w dn. 31 maja zastrzelono jednego Polaka i zabrano mu Kennkartę. Władze niemieckie same stwierdziły, że jak wykazały badania kula pochodziła z rewolweru milicjanta ukraińskiego.” (1944, czerwiec – Notatka PolKO w Przemyślu zawierająca informację o mordach i uprowadzeniach dokonywanych na ludności polskiej w powiecie przemyskim. W: B. Ossol. 16722/1, s. 165).

We wsi Nowa Grobla pow. Jarosław Ukraińcy zamordowali 44-letnią Bronisławę Seryło lat 44.

We wsi Milatyn Nowy pow. Kamionka Strumiłowa: „31.05.1944 r. zostały zam. dwie Polki NN wracające na wieś po wiktuały.” (prof. dr hab. Leszek Jankiewicz: Uzupełnienie…, jw., tom 7).

We wsi Załuże pow. Lubaczów zamordowali Wojciecha Broża lat 54.

– 1945 roku:

We wsi  Nyrków pow. Zaleszczyki zmarł Stachurski Bronisław l. 48 od ran odniesionych w Czerwonogrodzie 2.02.45 r. 

– 1947 roku:

We wsi Koniusza pow. Przemyśl Ukraińcy z sotni „Burłaki” zamordowali 3 żołnierzy WP.